Przekroczeniem norm groźnego dla zdrowia pierwiastka zajmie się rada nadzorcza kombinatu. I sąd.
Od 12 lutego piszemy o rekordowych przekroczeniach norm arsenu (As) w Głogowie, na co wskazują badania Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska (WIOŚ). Od lat na tym terenie średnioroczne normy są przekraczane, ale dotąd nie wiadomo, gdzie leży źródło emisji tego pierwiastka.
Według części mieszkańców nadmiar arsenu to efekt zanieczyszczeń płynących z Huty Miedzi Głogów (HMG) należącej do KGHM. Kombinat zaprzecza. Z jego wewnętrznych pomiarów wynika, że emisja nie przekracza norm. Gdyby było inaczej, trzeba by było zamknąć hutę, której modernizacja pochłonęła 3 mld zł.
Jeden z radnych Głogowa złożył w 2015 r. do prokuratury zawiadomienie o możliwości fałszowania wyników tych pomiarów. Badania WIOŚ wskazywały bowiem, że stężenie arsenu przekraczało normy o kilkaset procent.
Prokuratura w trakcie śledztwa przesłuchała pracownika KGHM odpowiedzialnego za pobieranie próbek. Przyznał, że pobierał je z częstotliwością od trzech do pięciu tygodni. Przekonywał, że nie ma przepisów określających, jak często je pobierać, by podać wynik średnioroczny stężenia arsenu. Tymczasem prokuratura twierdzi, że w instrukcji było jasno napisane, że badania wykonuje się z częstotliwością określoną prawem. A ono zaleca systematyczne pomiary. Prokuratura uznała, że budząca wątpliwość częstotliwość badań „może być podstawą do zakwestionowania wyników stężenia zawartości arsenu w powietrzu”.
– Różnice w pomiarach wynikają z tego, że stacje pomiarowe oddalone są od siebie o kilkanaście kilometrów, zbudowane w różnym otoczeniu punktu pomiarowego. Stosujemy też różne poborniki pyłu zawieszonego. Obydwa rodzaje sprzętu są zgodne z obowiązującą normą, którą określa rozporządzenie ministra środowiska z 2012 r. – tłumaczy Justyna Mosoń, rzeczniczka KGHM. – Różny jest także czas poboru próbek. Żadna norma nie precyzuje, przez ile należy je pobierać – przekonuje.
Powołana przez prokuraturę biegła sądowa z zakresu górnictwa orzekła, że dane z pomiarów głogowskiej huty mogły być obarczone „wynikiem błędów w procedurach lub przygotowaniu sprzętu i materiałów wykorzystywanych do poboru próbek”. Zaleciła, by badania zawartości arsenu wykonało niezależne laboratorium, które mogłoby nadzorować cały proces: od pobrania materiałów po analizę wyników. Badań nie wykonano, a sprawę w 2017 r. umorzono.
Umorzona została również druga sprawa – o nieumyślne zanieczyszczenie powietrza, które mogło zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka. Zawiadomienie złożył jeden z mieszkańców, przekonując, że choroby jego i jego rodziny były spowodowane zanieczyszczeniami z huty. Prokuratura nie dopatrzyła się jednak związku.
Według stowarzyszenia rolników „Pro Natura” z Głogowa od lat wiadomo, że powietrze jest skażone, ale nikt nie chce porządnie zbadać, jaki to ma wpływ na zdrowie mieszkańców czy płodów rolnych oraz gdzie są źródła skażeń. „Pro Natura” uważa, że nie ma żadnych zapisów obligujących KGHM do poddania się rzetelnej, zewnętrznej ocenie, jaki wpływ na środowisko i na zdrowie mieszkańców mają nowe montowane w hucie instalacje. Stowarzyszenie skierowało sprawę do sądu i 13 marca Wojewódzki Sąd Administracyjny będzie rozstrzygać, czy takie zapisy powinny się znaleźć w pozwoleniu na działalność HMG. Tego samego dnia rada nadzorcza zażąda wyjaśnień od kierownictwa KGHM.
Dolnośląski poseł i wiceszef PiS Adam Lipiński przyznaje, że arsen w Głogowie to jeden z kluczowych tematów przed wyborami samorządowymi.
– Rok temu zgłosił się do mnie prof. Jan Lubiński, który powiedział, że ma badania dowodzące, że na terenie, gdzie przekroczone są stężenia arsenu, jest dużo większe ryzyko zachorowalności na raka – mówi DGP Lipiński. Profesor na łamach DGP opowiadał o wynikach swoich badań i próbie zainteresowania nimi kombinatu. – Spotkałem się dwa razy z prezesem KGHM Radosławem Domagalskim-Łabędzkim, opowiedziałem o zagrożeniu i poprosiłem, by skontaktował się z profesorem – opowiada nam Lipiński. – Przez rok nic w tej sprawie nie zrobił, jakby w ogóle nie przyjął tego do wiadomości.
Rzeczniczka KGHM mówi, że Miedziowe Centrum Zdrowia było w kontakcie z profesorem, ale w 2016 r.
O stanowisko w sprawie arsenowych problemów poprosiliśmy dziewięć ministerstw i KPRM – instytucje, które mogą mieć wpływ na podjęcie działań w tej sprawie. „Poprosiliśmy KGHM oraz Głównego Inspektora Ochrony Środowiska o wyjaśnienia. Po ich otrzymaniu zostaną podjęte decyzje o ewentualnych działaniach” – czytamy w stanowisku resortu przedsiębiorczości i technologii. „Informacja o możliwości skażenia arsenem została przekazana do Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Inspekcji Ochrony Środowiska” – dodaje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ministerstwo Finansów odesłało nas do resortu środowiska. Jednak ten, podobnie jak resorty: energii, rodziny, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, zdrowia i KPRM, nie odpowiedziały na nasze pytania.
Średnioroczne normy są przekraczane na tym terenie od lat