Sprawy dotyczące szkoły rodzice biorą we własne ręce. Czasem z bezsilności, czasem po to, by chronić swoje dzieci. Ale również dlatego, że wiedzą lepiej – a przynajmniej tak im się wydaje.
żródło: ShutterStock
Martyna po dwóch tygodniach od początku szkoły dostała e-maila od mamy dziewczynki, którą jej syn kopnął w kostkę, a raz popchnął na korytarzu – z żądaniem, żeby coś zrobiła, bo jeśli sytuacja się nie zmieni, to zostaną podjęte „odpowiednie kroki”,
Piotr, n-el muzyki(2017-12-23 10:26) Zgłoś naruszenie 1076
Bardzo dziękuję Autorowi artykułu, że zaznaczył rolę rodziców, którzy nie spędzają czasu ze swoimi dziećmi, dając im w zamian smartfony. Dobry, rzetelny materiał.
OdpowiedzAs(2017-12-23 14:28) Zgłoś naruszenie 1015
W jaki sposób nauczyciele mają sobie radzić w takich sytuacjach? Czy autorka mogłaby oprócz opisu szkolnej rzeczywistości trochę wgłębić się w temat i przejrzeć obowiązujące przepisy, by ostatecznie dojść do wniosku, że nie ma narzędzi prawnych do rozwiązania takiego stanu rzeczy. Bezradność szkoły jest wynikiem obowiązujących przepisów, jeżeli rodzic nie wyrazi na coś zgody to nikt bo do niczego nie zmusi. To nie zachód Europy. Tam szkołą ma coś do powiedzenia. No cóż wszystko przed nami. O ile jeszcze młodzi będą chcieli iść do zawodu.bo mloda kadra po kilku latach tych miodów raczej się wykrusza i szuka łatwiejszych sposobów na życie.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzEvii(2017-12-25 23:52) Zgłoś naruszenie 371
Przede wszystkim to nie nauczyciel powinien martwic się tym, że dziecko sobie nie radzi, bo rola nauczyciela to nauczenie i ewentualnie rozwijanie umiejętności socjalnych - od wychowania są rodzice. Tylko, że obecnie rodzice swoje dzieci traktują jak małpki do chwalenia się na facebooku, ale nie jak małych ludzi, którym tłumaczy się świat, pokazuje go, uczy odpowiedzialności i samodzielności - te rzeczy scedowaliby na kadrę nauczycielską, która w dodatku nie ma żadnych warunków do wykonania tego. Rodzic obecnie to tylko klient w szkole - wymaga, ale nie daje niczego od siebie, a przecież chodzi tu o jego dziecko. Nie wyobrażam sobie współczesnych dzieci, gdy dorosną - oni zwyczajnie nie poradzą sobie i winę za to w dużej mierze ponosic będą ich rodzice. Skoro dzieci mają teraz same prawa bez obowiązków, zabawę bez odpowiedzialności (chocby minimalnej) to ich wejście we współczesny świat zniszczy. Przykład dziecka z lękiem separacyjnym wskazuje, że od maleńkości to dziecko było tylko i wyłącznie z rodzicami - z żadną babcią na plac zabaw nie poszło, nie pobawiło się z kolegą w jego domu ani z żadną ciocią na lody nie poszło - czyli proces socjalizacji u niego nie istniał, lub też zdarzyła się w jego życiu tragedia, z którą inaczej nie jest sobie w stanie poradzic - jakkolwiek było jego przypadek kwalifikuje się do psychologa lub psychiatry i żaden nauczyciel nic na to nie poradzi.
pytam(2017-12-23 14:05) Zgłoś naruszenie 700
Jeżeli dorośli się nie szanują, to co wymagać od dzieci. Niby kogo mają naśladować ?
Odpowiedzabsmak(2017-12-24 22:39) Zgłoś naruszenie 6314
Mam banalnie proste rozwiazanie. Zniesc obowiazek szkolny. Nie chcesz - nie przychodz. Nie przestrzegasz regul, nie masz prawa wstepu. Najprostsze rozwiazania sa najlepsze.
Odpowiedzalek(2017-12-24 23:08) Zgłoś naruszenie 591
Nie potępić dziecko, a jego zachowanie- tyle w ramach poprawy tytułu. A jeżeli chodzi o rozwiązanie problemu, to określić w prawie obowiązki rodzica wobec dziecka i wobec szkoły. Niektórzy rodzice dziecko wykorzystują do zwykłego "lansu": publikują jego zdjęcia w internecie, wysyłają na tysiąc zajęć typu balet i śpiew, żeby tylko inni go podziwiali. Dzieci nie wytrzymują stałej presji na sukces i wyjątkowość. Inną grupą rodziców fundujących dzieciom traumę są ci, dla których szczęśliwe dzieciństwo to egoizm postawiony na piedestale: ciągła zabawa bez obowiązków, unikanie wszelkich trudnych sytuacji, codzienne fundowanie przeróżnych przyjemności. Dawniej dziecko było dzieckiem, dzisiaj inwestycją. Przykre.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzEvii(2017-12-26 00:00) Zgłoś naruszenie 161
I tu masz całkowitą rację. Obecnie dzieci nie mają żadnych obowiązków, za nic nie odpowiadają- są tylko zabawkami rodziców, kolejnym gadżetem, który wypadało miec, ale na który brak czasu. Te dzieci nie będą w stanie samodzielnie funkcjonowac w świecie, bo przyzwyczajone do kolejnych zajęc dodatkowych nie pojmują, że język chiński nie pomoże im załatwic najprostszej rzeczy, a lekcje baletu nijak się mają do zawiązania sznurowadeł. A wychowane w przekonaniu o swojej cudowności w zderzeniu z chocby namiastką normalnego życia nie będą wiedzieli o co wszystkim chodzi i winą za to obarczą wszystkich- tylko nie siebie.
bef(2017-12-28 11:59) Zgłoś naruszenie 517
Drodzy Rodzice! NIE MA obowiązku posyłania dzieci do szkoły. Jest tylko obowiązek nauki. Skoro nauczyciele nie radzą sobie z waszymi słodkimi aniołkami w szkole, uczcie je sami w domu! proste? Proste!
OdpowiedzTt(2017-12-23 11:51) Zgłoś naruszenie 450
Widzę co się dzieje z ludźmi np. na zebraniu lokatorów. Całkowicie realne więc wydają mi się historie z zebrań rodziców. Niby dorośli ludzie, a zniżają się *************** pyskówek, stracili umiejętność komunikacji. Zamiast nakreślić problem i się zastanowić nad nim, potrafią bite dwie godziny przekrzykiwać się żeby tylko nie dopuścić myśli, że nie jest się wiedzącym najlepiej. Niedługo sam zacznę chodzić na wywiadówki i mam wielką nadzieję, że trafię na grono normalnych ludzi, którzy nie dadzą się sprowokować jakiemuś sfrustrowanemu krzykaczowi.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzTt(2017-12-23 11:55) Zgłoś naruszenie 120
Gwiazdki gwiazdkami, ale "g_ó_w_n_i_arskie" to dosyć trafne określenie dla pyskówekna zebraniach. Zwłaszcza, że nie szanuje się czasu pozostalych przybyłych, którzy mogliby załatwić sprawę i wrócić do rodzin.
stary belfer(2017-12-27 23:29) Zgłoś naruszenie 372
Zasada powinna być prosta: Rodzic wychowuje, a nauczyciele go wspomagają i nauczyciel uczy, a rodzice go wspomagają. Ale niestety w większości przypadków to nie działa. Rodzic mówi, że sobie nie radzi z dzieckiem, więc zwala winę na szkołę. Nauczyciel sobie nie radzi z uczniem to oczywiście wina nauczyciela. Niestety w naszym państwie w oświacie zostały zachwiane proporcje poprzez różne "mądre głowy", że uczniowi wszystko wolno, rodzic może zwalić winę za swój brak zajęcia się dzieckiem na szkołę i efekt jest taki, że współpraca rodziców i nauczycieli dla dobra dziecka obecnie jest na niskim poziomie.
OdpowiedzObby(2017-12-28 18:52) Zgłoś naruszenie 365
Ja zyczylabym autorowi aby taki gowniarz pare razy pokopal go poplul i wyzwal wtedy by gadal inaczej. Czlowiek po kilku studiach ciaglych szkoleniach ma taj byc traktowany przez gowniarzy i ich niewychowanych rodzicow to skandal nie jestesmy ich niewolnikami nauczyli sie opluwac nauczycielli skandal
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzKaro(2018-01-04 23:18) Zgłoś naruszenie 03
Chyba klania sie czytanie ze zrozumieniem,a hdzie autor potepil nauczycieli
Ewa(2017-12-29 11:33) Zgłoś naruszenie 321
Nauczyciel nie ma żadnych praw ani narzędzi. Jak ma wychowywać i prowadzić lekcje, gdy w klasie ma sporą grupę niewychowanych, agresywnych i nie reagujących na żadne prośby czy polecenia egoistów. To prawda, dzieci coraz bardziej niszczą się nawzajem i rodzice im w tym pomagają zamiast współpracować z nauczycielem w celu zmiany sytuacji i zachowania dzieci. Najczęściej zaczyna się od ataku na nauczyciela, bo to przecież on jest winny, powinien umieć czynić cuda, przecież jest po studiach. Dlaczego ludzie dziś nie potrafią rozmawiać, od razu atakuję, oskarżają... ? Czasem mam wrażenie, że niektórzy rodzice mają z cel zniszczenie nauczyciela, psychiczne go wykończenie, bo próbował nauczyć dziecko czegoś dobrego, właściwego zachowania. Już nie mówiąc, że coraz częściej rodzic z góry zakłada, że nauczyciel chce jego aniołka skrzywdzić. Jak rozmawiać z kimś, kto przychodzi już z takim nastawieniem? To strasznie małe i smutne. A dzieci się uczą i przerastają rodziców i tak naprawdę najbardziej cierpią krzywdzone przez takich roszczeniowych rodziców.
Odpowiedzqwerty(2017-12-23 12:59) Zgłoś naruszenie 2915
Agresja u dzieci to bardzo często z powodu nadmiaru spożycia cukru. Nadmiar energii musi się rozładowywać. Polecam tez wodę mineralną PIWNICZANKA z uwagi na zawartosć litu.
Odpowiedzjuly04(2017-12-27 15:31) Zgłoś naruszenie 289
I dlatego podoba mi się model skandynawski- jeżeli rodzice nie nadają się na rodziców, to się im dzieci odbiera i oddaje gdy w końcu do tego dorosną. Przy czym Państwo jednak jakoś wspiera rodziców- pomoc pedagogów i psychologów, którzy są specjalistami w swojej dziedzinie a nie tylko posiadaczami dyplomów g..o wartych uczelni to prawo należne za które płaci się w podatkach.
OdpowiedzGrażyna(2017-12-26 01:42) Zgłoś naruszenie 2036
15 lat temu . W klasie mojej córki był chłopiec z ADHD. Nauczycielka miała problemy z nim i wspominała o nich na wywiadówce bez nazwisk . Jedna z mam ( pani pediatra) ZARZĄDAŁA USUNIĘCIA CHŁOPCA Z KLASY BO PRZESZKADZAJĄC OBNIŻA EDUKACJĘ!!!! Tylko ja obca osoba stanęłam w obronie chłopca a narzekanie nauczycielki uznałam za kpinę bo skoro przygotowany zawodowo pedagog nie moce dobie poradzić to czego rząda od matki pielęgniarki . Chłopiec jest dziś dorosłym człowiekiem i jest bardzo grzeczny i uprzejmy . Często z nim rozmawiam i trudno nawet suę domyślić że kiedyś nylon nadpobudliwy . Pozwólmy doronąć dzieciom . Bo to nie ich wina że czasem coś im dolega . A dorośli są id rozwiązywania problemów . Gdyby dzieci to potrafiły to damę by o sobie decydowały . To rodzice najczęściej są odpowiedzialni za złe zachowania dzieci piętnując inne dzieci typu: nie baw się z nim bo głupi , agresywny itp.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzJa(2017-12-31 12:38) Zgłoś naruszenie 113
Nie masz pojęcia o czym mówisz i tyle. I zgadzam się z inną wypowiedzią, jeśli ktoś ma ADHD to z niego nie wyrasta, nie ma takiej możliwości, nawet jeśli bierze leki. A co do praw innych, jest takie przysłowie - tam kończą się moje prawa, gdzie zaczynają się prawa innego człowieka.
Jdijfb(2017-12-26 18:09) Zgłoś naruszenie 2710
Skoro teraz jest grzeczny i uprzejmy to nie miał ADHD tulko syndrom niewystarczająco skrojonego dupska. Prawdziwe ADHD zawsze będzie się przebijać, to choroba.
etam(2017-12-23 14:02) Zgłoś naruszenie 1717
Tak było zawsze tylko się o tym nie mówiło i stosowano przemoc. Wide farmazon - wzór medialny
Odpowiedzxxc(2017-12-27 23:32) Zgłoś naruszenie 162
więcej smartfonów i tabletów zamiast rozmowy z rodzicami, a może to i lepiej bo jeśli ma dziecko rozmawiać z patologia to może niech lepiej siedzi w tym tablecie
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzXvfhdfhh(2017-12-29 18:06) Zgłoś naruszenie 10
A w tablecie też masa patologii. Rozwój człowieka powinien być harmonijny.
zcvczv(2017-12-28 11:38) Zgłoś naruszenie 20
No, ale od tego nie uciekniemy! Jakbyśmy chcieli. A może pokazać jak to wykorzystywać w dobry sposób? Nie uważam, że musi to zastąpić ręczne pisanie, etc.
ert@ert-blog.pl(2017-12-24 18:13) Zgłoś naruszenie 1519
Trzeba do szkół wprowadzić kary cielesne, jak w Anglii onegdaj /do 2002 r/ było. Zbierają się aby je ponownie wprowadzić; jest już za nimi 51 % opinii.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzGrześ(2017-12-26 01:30) Zgłoś naruszenie 154
Kary cielesne to naglupsza metoda. Czy chcałby pan/ i aby w pracy kierownik wymierzałmpsni karę ciekesną za złà pracę lub złe zachowanie np wobec klienta? Może bicie po ,, łapach linijką nalieliyową aż spuchły ( co było normowane w szkołach w latach 70- tych) lub stanie albo kurczenie w kącie biura lub sklepu . A może napisać 200 razy że więcej się mie pomylę np w deklaracji podatkowej .
Odpowiedzialny rodzic(2017-12-25 07:47) Zgłoś naruszenie 124
Szkoła to za mało, gdy w domu też nie ma wyrazistego zaznaczania akcepowalnych granic zachowania dziecka. Są dzieci, które nie potrzebują kar cielesnych w toku wychowania, ale to promil populacji.
Kot(2017-12-26 10:15) Zgłoś naruszenie 955
Dużo emocji mało treści. Niesforne dzieci zawsze były, ale chyba problem są nauczyciele którzy sobie w pracy nie radzą i żądają od rodziców pomocy. Rodzic odpowiada za wychowanie i zachowanie dziecka które jest pod jego opieką. W momencie kiedy wysyła dziecko do szkoły -a musi- to opiekę przejmuje szkoła i to oni muszą zacząć sobie radzić. Wydaje mi się że w moim, przepełnionyM roczniku szkoła nie mogła sobie pozwolić na takie "nie mogę sobie poradzić " a za bójki, wagary czy inne wybryki po prostu wydalano że szkoły(przenoszono do bardzo odległych dzielnic). Chłopaka który próbował pobić nauczyciela zabrała policja i już nigdy więcej w szkole się nie pojawił. Może trzeba zapytać nauczycieli starszej daty jak sobie onegdaj z takimi kwiatkami radzili.
Pokaż odpowiedzi (3)OdpowiedzKocio(2017-12-28 00:30) Zgłoś naruszenie 422
Dziękuję , nie mam literówki i nie proszę o korektę. Rodzic ma wpływ na wychowanie i robi to w domu. Dba o zachowanie, wychowanie, kulturę i tradycję, o wzorce. Do szkoły posyła po naukę, wiedzę. A tam spotyka dzieci zdziczałe i zaniedbanie ale też musi dziecku tłumaczyć dziwne zachowania nauczycieli, ludzi niby doroslych i teoretycznie odpowiedzialnych ale tylko w teorii. W praktyce zdarzają się w szkole pracować ludzie nieprzygotowani do zawodu, nieporadni, bezsilni, ciapowaci, strachliwi. Moim zdaniem to wymagający zawód i nie każda osoba nadaje się do tego. Posyłam dziecko do szkoły bo muszę, jest taki obowiązek, ale też żeby nauczyło się kontaktu z innymi ludźmi i że nie zawsze życie jest sprawiedliwe, czasem bywa brutalne a dorosły nie zawsze ma rację i jak sobie radzić w takich sytuacjach.
Evii(2017-12-26 12:37) Zgłoś naruszenie 302
Masz literówkę - poprawię Ci: "problemem zawsze byli rodzice, którzy nie radzą sobie z dziecmi i żądają od nauczycieli pomocy". Następne: "rodzic odpowiada za wychowanie i zachowanie swojego dziecka, bo to on je wychowuje a nie nauczyciel". "W momencie, kiedy posyła dziecko do szkoły, a robi to, bo sam w domu nie chce nauczac dziecka w ramach edukacji domowej(a ma taką możliwośc) widac wszystkie braki w wychowaniu lub też braki wychwania".
Hdhduc(2017-12-26 11:16) Zgłoś naruszenie 311
Gdyby rodzic nie wtrącał się do pracy nauczyciela,nie miał prawa zgłaszać skarg itd. to miałbyś rację. Wymagania wobec nauczycieli są, aby wychowali, nauczyli, ale zgodnie z tym czego sobie życzą rodzice. Niestety to coraz częściej rozbieżne kwestie. Nie można wychować i nauczyć wbrew rodzinie, która coraz częściej zyczy sobie świętego spokoju, braku odpowiedzialności, braku wysiłku i pracy własnej. Nie mówiąc już o tym, że degeneraci również posyłają dzieci do szkoły. W świecie realnym na degenerata idzie się albo z kontrolą skarbową, pałą policyjną czy prokuratorem, w szkole dobrym słowem i modlitwą.
mafia(2017-12-28 16:39) Zgłoś naruszenie 82
banda gminna powiatowa i tyle
Odpowiedztaka moda(2017-12-25 19:26) Zgłoś naruszenie 830
A nauczyciele co robia z dziecmi ADAPTOWANYMI,kto sprawdza ich zachowanie, na wiosce ktore licza 1-2 tys osob , to dopiero yes KASTA, napewno nie kuratorium , jak mozna tak postepowac z uczniami yes to klan rodzinny, o jyesss taka moda pani dyrektor
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzAs(2017-12-25 23:12) Zgłoś naruszenie 160
Adaptowanymi dziećmi na co? Co za bzdura. Zaadaptować to można piwnicę na mieszkanie.
Zuzia(2017-12-25 19:49) Zgłoś naruszenie 120
A tak konkretnie to o co ci chodzi dobry człowieku?
nn(2017-12-30 13:18) Zgłoś naruszenie 73
Jeśli szp. rodzice nie będą pociągani do odpowiedzialności KARNEJ za rozwydrzenie własnych bachorów to niestety tak będzie. Wkrótce zabraknie pedagogów, bo kto będzie chciał tracić swoje zdrowie i nerwy w tym niewdzięcznym zawodzie....
Odpowiedz