Samorządy mają problem z rozliczaniem godzin ponadwymiarowych w szkołach. Rząd powinien jak najszybciej uregulować tę kwestię - mówi w rozmowie z DGP Tadeusz Kołacz, zastępca burmistrza Chrzanowa i wieloletni naczelnik wydziału edukacji urzędu miasta.
Szefowa resortu edukacji nawołuje osoby związane z oświatą do zgłaszania propozycji zmian w Karcie nauczyciela. Skorzysta pan z tej okazji?
Tak. Od kilku lat samorządy mają bowiem problem wynikający z braku podstawy prawnej służącej ustaleniu wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe nauczycieli. Chodzi o tygodnie, w których przypadają dni usprawiedliwionej nieobecności w pracy nauczyciela lub dni ustawowo wolne od pracy, oraz w tygodniach, w których zajęcia rozpoczynają się lub kończą w środku tygodnia.
Ale w czym konkretnie jest problem?
Chodzi o art. 35 ust. 2 ustawy – Karta nauczyciela. Stwierdzono w nim, że „przez godzinę ponadwymiarową rozumie się przydzieloną nauczycielowi godzinę zajęć dydaktycznych, wychowawczych lub opiekuńczych powyżej tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć dydaktycznych, wychowawczych lub opiekuńczych”. Z kolei kodeks pracy posługuje się pojęciem godzin nadliczbowych. Stanowią one czas przepracowany ponad normy czasu pracy. W odróżnieniu od nich godziny ponadwymiarowe nauczyciel realizuje ponad obowiązujący go tygodniowy wymiar zajęć. Są więc zupełnie inaczej rozliczane niż godziny nadliczbowe z kodeksu pracy. Nie są one też związane z jego czasem pracy określonym w art. 42 Karty nauczyciela. Z kolei Państwowa Inspekcja Pracy stwierdziła, że o tym, czy przysługuje wynagrodzenie za niezrealizowane godziny ponadwymiarowe, decyduje regulamin wynagradzania ustalony przez organ prowadzący placówkę oświatową zgodnie z art. 30 ust. 6 Karty nauczyciela. W efekcie jeżeli w regulaminie brakuje odpowiednich postanowień, nauczycielowi nie należy się wynagrodzenie za nieprzepracowane godziny ponadwymiarowe.
Dlaczego?
Przepisy oświatowe nie regulują kwestii ustalenia wysokości wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe w tygodniach, w których przypadają dni usprawiedliwionej nieobecności w pracy nauczyciela lub dni ustawowo wolne od pracy, oraz w tygodniach, w których zajęcia rozpoczynają się lub kończą w środku tygodnia. Samorządy wypełniały tę lukę prawną przez wprowadzenie do przyjmowanych przez rady gmin regulaminów wynagradzania nauczycieli zapisów zawartych w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej z 3 kwietnia 2009 r. w sprawie dodatków do wynagrodzenia zasadniczego oraz wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe i godziny doraźnych zastępstw dla nauczycieli zatrudnionych w szkołach prowadzonych przez organy administracji rządowej. Paragraf 6 ust. 5 tego aktu wykonawczego zawiera zapis, że „dla ustalenia wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe w tygodniach, w których przypadają dni usprawiedliwionej nieobecności w pracy nauczyciela lub dni ustawowo wolne od pracy, oraz w tygodniach, w których zajęcia rozpoczynają się lub kończą w środku tygodnia – za podstawę ustalenia liczby godzin ponadwymiarowych przyjmuje się tygodniowy obowiązkowy wymiar zajęć określony w art. 42 ust. 3 lub ustalony na podstawie art. 42 ust. 7 Karty Nauczyciela, pomniejszony o 1/5 tego wymiaru (lub 1/4, gdy dla nauczyciela ustalono czterodniowy tydzień pracy) za każdy dzień usprawiedliwionej nieobecności w pracy lub dzień ustawowo wolny od pracy. Liczba godzin ponadwymiarowych, za które przysługuje wynagrodzenie w takim tygodniu, nie może być jednak większa niż liczba godzin przydzielonych w planie organizacyjnym”.
A więc w czym problem?
Otóż niektórzy wojewodowie w rozstrzygnięciach nadzorczych stwierdzają, że gmina nie ma upoważnienia do decydowania, kiedy nauczycielowi przysługuje lub nie prawo do wynagrodzenia. Brak konsekwencji w tej sprawie spowodował, że część jednostek ma podstawy do korzystniejszego dla nauczycieli przeliczenia, a część nie.
Może jakiś przykład?
Nauczyciel z pensum dydaktycznym 18 godzin tygodniowo w przydziale czynności ma przypisane 25 godzin, po pięć każdego dnia. Gdy przepracuje cały tydzień, ma zapłacone za siedem godzin ponadwymiarowych. Gdy w jednym dniu tygodnia wypada święto, w szkołach prowadzonych przez organy administracji rządowej oraz w samorządach, w których analogicznego zapisu jak w tamtych nie wykreślono przez nadzór prawny wojewody, ma zapłacone za cztery godziny (zaokrąglona jedna piąta wymiaru 18 godzin), natomiast w samorządach, w których z uchwał ten zapis wykreślono, nauczyciel traci całe pięć godzin.
Jestem zaskoczony troską samorządów o finanse nauczycieli. Do tej pory słyszałem, że z reguły robią wszystko, by zaoszczędzić na oświacie.
To nie jest prawda. A sprawa jest bardzo pilna, gdyż samorządy w obecnym stanie prawnym narażają się na zarzut – np. przed związkami zawodowymi i nauczycielami – że uchylają się od wydania „niezbędnych zapisów w regulaminie dotyczących szczegółowych warunków obliczania i wypłacania wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe i godziny doraźnych zastępstw”. Tymczasem okazuje się, że samorząd nie może określić korzystnych przeliczeń dla nauczycieli, bo minister edukacji nie wprowadził analogicznego jak dla szkół prowadzonych przez organy administracji rządowej rozwiązania wobec placówek samorządowych. Najwyższy czas zlikwidować ten bałagan.