Uczniowie z dwóch roczników, którzy w 2019 r. trafią do liceów po 3-letnim gimnazjum i 8-letniej szkole powszechnej będą się uczyć w osobnych klasach, z inną podstawa programową. Nie będzie rocznika, który będzie się uczył 13 lat - zapewniła minister edukacji Anna Zalewska.

Zapowiedziała, że najbliższą środę przedstawi szczegółowy harmonogram prac legislacyjnych związanych z planowaną zmianą struktury szkolnictwa.

Minister edukacji przedstawiała w czwartek na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego informacje na temat kierunków zmian w systemie edukacji.

Zalewska zapowiedziała zmianę struktury szkolnictwa w Polsce 27 czerwca w Toruniu - to realizacja zapowiedzi premier Beaty Szydło z jej expose z listopada zeszłego roku. Zgodnie z zapowiedzią MEN w miejsce obecnych 6-letnich szkół podstawowych, 3-letnich gimnazjów, 3-letnich liceów ogólnokształcących, 4-letnich techników i 2- lub 2,5-letnich zasadniczych szkół zawodowych pojawią się nowe szkoły. Mają to być: 8-letnia szkoła powszechna, w której edukacja wczesnoszkolna będzie w klasach I-IV oraz 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, dwuetapowe 5-letnie szkoły branżowe.

Zmiany mają być wprowadzane stopniowo od roku szkolnego 2017/2018 poprzez wydłużenie nauki w szkołach podstawowych i wygaszanie gimnazjów. Uczniowie, którzy jesienią tego roku rozpoczną naukę w VI klasach szkoły podstawowej po ich skończeniu zamiast do gimnazjów pójdą do VII klas szkoły powszechnej. Uczniowie, którzy w tym roku we wrześniu rozpoczną naukę w I klasach gimnazjów będą ostatnim rocznikiem, który będzie się w nich uczył.

"W 2019 roku (...) będą na progu liceum dwa roczniki, bo nie da się tego elastycznie przeprowadzić. Ale uczniowi po trzeciej klasie gimnazjum nie powiemy, że teraz czeka go 4-letnie liceum i będzie się uczył 13 lat, a nie 12 lat. On musi dokończyć naukę na bazie tej podstawy programowej, na której się uczył. To nie będą klasy razem, ale będzie klasa po gimnazjum i klasa po szkole powszechnej" - tłumaczyła w czwartek Zalewska.

Jak zaznaczyła "jest to najlepsze rozwiązanie". Wybór takiego rozwiązania poprzedziły różne symulacje.

Zalewską odniosła się też do obaw związkowców dotyczących zwolnień nauczycieli w związku z planowaną zmianą struktury szkolnictwa. Przypomniała, że zarówno szkoły podstawowe, jak i gimnazja mają ten sam organ prowadzący, czyli gminy, a miasta na prawach powiatów prowadzą też szkoły ponadgimnazjalne. Zwróciła też uwagę, że ponad połowa gimnazjów w Polsce działa w ramach zespołów szkół właśnie razem ze szkołami podstawowymi. "Liczba dzieci w systemie się nie zmieni w związku ze zmianami" - podkreśliła.

Niezależnie od tego - jak mówiła - po przekwalifikowaniu część nauczycieli może zostać doradcą metodycznym, doradcą zawodowym, asystentem dziecka cudzoziemskiego lub dziecka powracającego z zagranicy, a także asystentem ucznia niepełnosprawnego. "Potrzebujemy takich nauczycieli. Nie ma ich w systemie" - zaznaczyła.

Minister edukacji mówiła też o tzw. kotwicach - jak określa podpisanie z samorządami zobowiązań, w myśl których na okres przejściowy nauczyciel z gimnazjum będzie mógł być zatrudniony w liceum czy szkole ponadgimnazjalnej. "Tak naprawdę problem dotyczy tylko 3 tys. gimnazjów, które działają samodzielnie" - dodała.