Uczelnie obawiają się, że monitoring zawodowych losów absolwentów może zaszkodzić niektórym wydziałom podczas tegorocznej rekrutacji.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego uruchomiło Ogólnopolski System Monitorowania Ekonomicznych Losów Absolwentów Szkół Wyższych (ELA). Dzięki niemu maturzyści mogą się dowiedzieć, jak radzą sobie osoby po studiach w danej uczelni – jak szybko znajdują pracę, ile zarabiają i czy są zagrożeni bezrobociem. Z danych, które można znaleźć na stronie www.absolwenci.nauka.gov.pl, wynika np., że osoby po socjologii w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie średnio szukają pracy niespełna cztery miesiące i zarabiają 1,8 tys. zł brutto. Natomiast ci po informatyce na Politechnice Warszawskiej znajdują zatrudnienie niemalże zaraz po studiach, a ich pensja wynosi przeciętnie 6 tys. zł (w pierwszym roku po uzyskaniu dyplomu). Z badania wynika, że najbardziej opłaca się studiować na fakultetach technicznych, najmniej na przyrodniczych i te ostatnie mogą najbardziej stracić w tegorocznej rekrutacji. – Informacje dotyczące m.in. zatrudnialności oraz zarobków absolwentów danej uczelni lub kierunku z pewnością będą dla kandydatów na studia jednym z kryteriów wyboru – uważa Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Trudne decyzje
– Aby tylko kandydaci na podstawie tych wyników nie wyciągnęli pochopnych wniosków – przestrzega prof. Ireneusz Białecki z Uniwersytetu Warszawskiego. – Niektóre wydziały przyjmują lepszych kandydatów, dlatego też po ukończeniu nauki mają oni większe szanse na znalezienie zatrudnienia zaraz po studiach. Z zagranicznych badań wynika bowiem, że maturzysta z lepszym wynikiem jest lepszym studentem i potem ma większe szanse na sukces na rynku pracy. Przez co, w tym zestawieniu, lepiej mogą wypaść uczelnie, które oni wybierają – mówi prof. Ireneusz Białecki.
Niekoniecznie świadczy to o tym, że inne placówki gorzej kształcą. Podobnie uważa prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich. – To, jak radzi sobie kandydat na rynku pracy, zależy w dużej mierze od niego samego, a niekoniecznie od tego, jaką uczelnię, czy nawet kierunek, ukończył – mówi. I wyjaśnia, że szkoła wyższa, którą wybierają kandydaci z gorszymi wynikami, w monitoringu może z tego powodu słabiej wypaść. – Przede wszystkim to, ile będzie zarabiał absolwent po studiach, zależy od gospodarki i tego, jak będzie wyglądał rynek pracy za kilka lat – dodaje prof. Waldemar Tłokiński. W jego ocenie sięganie po te informacje przez osoby, które dziś wybierają się na studia, nie ma większego sensu. – Nie da się przewidzieć, czy za pięć lat osoba, która dzisiaj podejmuje studia, znajdzie pracę. Dynamika rynku zmienia się szybko – uważa.
– Bez wątpienia ma znaczenie nie tylko to, ile uczelnia studentowi włoży do głowy, ale także jakiemu studentowi. Dlatego tak ważna jest selekcja kandydatów. Uczelnie powinny przygotować taką ofertę, by najlepsi kandydaci wybierali właśnie ich – mówi prof. Jarosław Górniak z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie ma co przesadzać. O tym, że lepiej wynagradzane są osoby np. po informatyce, wiadomo nie od dziś. Na decyzję o wyborze kierunku studiów i uczelni wpływa nie tylko możliwość uzyskania wyższych zarobków po studiach, ale również pasje czy predyspozycje kandydata – dodaje.
Korzyści dla wszystkich
Tymczasem resort nauki uważa, że nie tylko maturzyści powinni korzystać z wyników monitoringu, ale także uczelnie. – Uzyskane wyniki powinny być elementem wewnętrznego systemu zapewniania jakości kształcenia oraz umożliwiać lepsze dopasowanie programów studiów do potrzeb społeczno-gospodarczych – zaznacza MNiSW w komunikacie. Rząd sam też zamierza skorzystać z zebranych przez siebie danych – będzie mógł lepiej dopasować politykę edukacyjną. Możliwe też, że uzyskane przez resort wyniki będą w przyszłości wpływały na wysokość środków, które otrzymują placówki. Monitoring pozwoli bowiem ocenić efektywność kształcenia.
Eksperci mają wątpliwości, czy takie rozwiązanie byłoby sprawiedliwe. – Resort powinien badać nie goły efekt kształcenia – czyli to, ile np. zarabia absolwent po studiach i czy znalazł pracę – ale mierzyć wartość dodaną, czyli porównywać to, jaki kandydat był na wejściu, a jaki na wyjściu, ile zyskał dzięki studiom – uważa prof. Ireneusz Białecki.
Eksperci wytykają też braki ELA. Wskazują, że informacje o zawodowych losach absolwentów resort czerpie jedynie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Dane są wybrakowane, bo nie ma informacji o osobach, które pracę podjęły, ale na podstawie umów o dzieło (nie są od nich odprowadzane składki do ZUS). Brakuje też wiadomości o osobach ubezpieczonych w KRUS.