Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyśpiesza prace nad zmianami w dotowaniu uczelni i jednostek naukowych. Powołało już specjalny zespół, który zajmie się analizą systemów finansowania. Obecnie algorytm, na podstawie którego resort przyznaje pieniądze szkole wyższej, zależy m.in. od liczby osób, które się na niej kształcą. W efekcie uczelniom zależy głównie na tym, aby przyjąć jak najwięcej chętnych na studia – to zapewnia im wyższą dotację. Rekrutują więc także osoby, które ledwo zaliczyły maturę.

Ponadto szkoły wyższe nie mają motywacji do tego, aby oblewać studentów ze słabymi wynikami – bo to obniża pulę pieniędzy, która trafia do placówki. To zaś prowadzi do obniżenia jakości kształcenia. Resort nauki chce z tym skończyć.

– Brana jest pod uwagę zmiana wagi w algorytmie za liczbę studentów z 0,35 na 0,20 – wyjaśnia prof. Mirosław Szreder, prorektor ds. rozwoju i finansów Uniwersytetu Gdańskiego. – 0,15 byłoby rozdzielne na trzy inne składniki: po 0,05 za jakość projektów badawczych, uprawnienia do nadawania stopni naukowych oraz współpracę międzynarodową – wylicza.
Resort przeprowadził symulację, jaki efekt przyniosłaby zmiana. – Straciłyby politechniki na rzecz uniwersytetów, spadłyby dotacje dla mniejszych uczelni. Dlatego zmiany w algorytmie trzeba wprowadzać stopniowo, aby nie doprowadzić do drastycznego zmniejszenia dotacji dla niektórych placówek – wskazuje prof. Szreder.
Ponadto MNiSW rozważa premiowanie szkół, które przyjmują kandydatów z lepszymi wynikami maturalnymi, i nagradzanie placówek prowadzących kierunki związane z rynkiem pracy oraz śledzące kariery zawodowe absolwentów. Z kolei w przypadku instytutów chce lepiej oceniać te, które wdrażają wyniki badań naukowych oraz ściągają uczonych z zagranicy, a także uzyskują prestiżowe granty, np. ERC.