Samorządy domagają się zniesienia jednorazowego dodatku uzupełniającego, a resort edukacji proponuje im likwidacje godzin karcianych. Takie rozwiązanie zrujnuje budżety gmin.
Ile pieniędzy trafia do nauczycieli i w jaki sposób / Dziennik Gazeta Prawna
Związek Gmin Wiejskich, a także inni samorządowcy, w ramach dyskusji na temat zmian w oświacie, chcą modyfikacji mechanizmu naliczania średnich płac dla nauczycieli. Tymczasem resort edukacji narodowej nie chce słyszeć o żadnych modyfikacjach, które mogłyby pogorszyć sytuację tej grupy zawodowej. Co więcej, przygotował projekt nowelizacji Karty nauczyciela, która ma zlikwidować od nowego roku szkolnego tzw. godziny karciane. Eksperci przekonują, że to krok w złym kierunku.
Zapłacą gminy
Zgodnie z obowiązującymi przepisami nauczyciele muszą w ciągu tygodnia wypracować do 40 godzin. To zajęcia lekcyjne, godziny karciane oraz czas na podnoszenie kwalifikacji. Pedagodzy swoją aktywność ograniczają zazwyczaj do godzin lekcyjnych i karcianych, które są przeznaczone na dodatkowe zajęcia z uczniami, chociażby wyrównawcze czy koła zainteresowań.
– Pomysł likwidacji godzin karcianych, których nauczyciele wypracowują w ciągu roku 23 mln, bardzo mocno obciąży finansowo samorządy – zauważa Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji narodowej. – Gminy za dodatkowe zajęcia będą musiały teraz płacić pedagogom, co będzie je kosztowało 1,6 mld zł. A w budżecie centralnym na 2016 r. nie ma na ten cel żadnych pieniędzy – dodaje.
Wtórują jej samorządowcy. – Jeśli zostaną zlikwidowane godziny karciane, ucierpią tylko uczniowie, bo samorządy nie będą miały pieniędzy na organizowanie dodatkowych zajęć – ostrzega Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Natomiast Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki, podkreśla, że po wejściu w życie nowych przepisów nie pozostanie jej nic innego, jak zaapelowanie do dyrektorów podległych jej szkół, by ci poprosili nauczycieli, aby nadal prowadzili zajęcia pozalekcyjne bez dodatkowych pieniędzy.
Z kolei związki zawodowe twierdzą, że samorządy są same sobie winne, bo nadużywały przepisów dotyczących karty nauczyciela. – Dyrektorzy zamiast przeznaczyć godziny Karciane na pracę z dziećmi, łatali nimi etaty chociażby na świetlicy. Nie byłoby tego problemu, gdyby poprzedni ministrowie zdefiniowali, na co są one przeznaczane – stwierdza Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Propozycję resortu dotyczącą zniesienia godzin karcianych odbieramy więc jako pozytywny gest w kierunku nauczycieli – dodaje.
Czternastka do likwidacji
Samorządy nie tylko nie chcą słyszeć o likwidacji godzin karcianych, ale dodatkowo wysuwają żądania zmiany mechanizmu naliczania jednorazowego dodatku uzupełniającego pensje (tzw. 14. pensja). Zgodnie bowiem z art. 30a Karty nauczyciela organ prowadzący szkoły musi w styczniu przeanalizować, czy w poprzednim roku zapewnił średnie pensje pedagogom na poszczególnych stopniach awansu zawodowego (patrz infografika). Jeśli się okaże, że któraś z czterech grup zarabiała mniej, niż to wynika z ustawy, to gmina musi jej wypłacić wyrównanie. Przy czym otrzymują je wszyscy nauczyciele na danym stopniu awansu. Także ci, którzy zarabiali powyżej średniej.
– Ten dodatek jest bardzo uciążliwy dla samorządów i niczemu nie służy. Co więcej, nauczyciele otrzymują go bez względu na zaangażowanie w swoją pracę. Dlatego będziemy wnioskować o zmianę jego mechanizmu lub – jeśli to możliwe – całkowitą likwidacją – mówi Marek Olszewski
Argumenty samorządowców nie docierają jednak do MEN. – Nie będzie prac nad zmianą w wypłacaniu jednorazowego dodatku uzupełniającego – stwierdza Joanna Dębek, rzecznik MEN.
Z kolei Sławomir Broniarz apeluje do samorządowców, aby nie oszczędzali na nauczycielach, ale wspólnie zastanowili się, jak zwiększyć nakłady na oświatę. – Mechanizm wypłacania jednorazowego dodatku uzupełniającego nie jest zbyt szczęśliwy, ale nic lepszego nie wymyślono – dodaje.
Tymczasem samorządy uważają, że warto powrócić do propozycji zmiany naliczania czternastki, które zostały wypracowane już w 2014 r. – Rozliczenie średnich wynagrodzeń powinno być łączne dla wszystkich grup nauczycieli, a nie na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Zmniejszyłoby to koszt dopłat i ułatwiło rozliczenie samorządom – wyjaśnia Kamila Busłowska z urzędu miasta w Białymstoku.
Niestety, na prośby samorządu od lat głuchy jest zarówno resort, jak i związki oświatowe. Gminy chcąc ograniczyć wydatki na wypłatę 14. pensji, przyznają więc pedagogom godziny ponadwymiarowe. Dzięki temu łatwiej jest im zmniejszyć wydatki na czternastkę bądź ich uniknąć. A te są olbrzymie. Łącznie przez ostatnie sześć lat na dodatek wyrównawczy samorządy musiały wydać ponad 1,4 mld zł. Na przykład gmina Kolno w pierwszym roku obowiązywania dodatku – 2009 r. – na czternastkę wydała 2,5 tys. zł, a w tym wypłaci blisko 160 tys. zł. W Chorzowie siedem lat temu na dodatek wydano 82 tys. zł, a w tym będzie to 175 tys. zł. W Skarżysku-Kamiennej przez ostatnie sześć lat i również w tym roku na jednorazowy dodatek uzupełniających trzeba wydać około 90 tys. zł. Również co roku z tym problemem i zapewnieniem środków na wyrównania boryka się gmina Puńsk. W tym roku na ten cel musi przeznaczyć 70 tys. zł, ale bywały też lata, gdy wydawała dwukrotnie więcej. Z kolei Białystok szacuje, że w tym roku na czternastkę wyda ok. 2,7 mln zł.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji w konsultacjach