Osoby zdające maturę nie będą mogły walczyć o swoje dobre imię przed sądem administracyjnym, jeżeli komisja sprawdzająca uzna, że podczas pisania pracy ściągali.
Tak wynika z wczorajszego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (TK). Uznał on, że przepisy, które nie dają opcji kwestionowania rozstrzygnięć w tej sprawie przed sądem, są zgodne z konstytucją. Skargę do TK wniosła grupa kilkunastu maturzystów z Ostrowca Świętokrzyskiego, którym łódzka Okręgowa Komisja Egzaminacyjna unieważniła maturę z chemii w 2011 r. Uznała, że podczas pisania ściągali.
Sędziowie podzieleni
Maturzyści uważają, że przepisy, na podstawie których sprawdzone zostały egzaminy dojrzałości, są niezgodne z konstytucją. Chodzi nie tylko o brak możliwości zaskarżenia rozstrzygnięcia OKE do sądu, lecz także o to, że regulacje w 2011 r. nie zapewniały im możliwości wglądu do akt sprawy czy wysłuchania ich argumentów.
– Zainteresowani próbowali składać odwołania. Interweniowali m.in. w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Dopiero wówczas uzyskali informacje, na jakiej podstawie ich prace unieważniono. U progu dorosłego życia zderzyli się z machiną państwa. Zostali pozbawieni możliwości walczenia o swoje dobre imię w momencie przypisania im statusu osoby nieuczciwej. To godzi w prawa, które zapewnia konstytucja, m.in. do sądu, nauki, dóbr osobistych oraz decydowania o swoim życiu – tłumaczy Paweł Osik, przedstawiciel skarżących.
Do ich argumentów nie przychylił się jednak TK. Brak możliwości wniesienia sprawy do sądu przez maturzystów uznał za zgody z konstytucją. W pozostałym zakresie postępowanie umorzył.
– Ocena samodzielności rozwiązywania zadań egzaminacyjnych nie jest elementem formalnym egzaminu. Przeciwnie, stanowi ona element merytoryczny. Dlatego nie może podlegać kontroli przez sąd administracyjny – wskazał Mirosław Granat, sędzia sprawozdawca TK. – Przyjęcie innego punktu widzenia prowadziłoby do stanu, w którym sąd stanąłby przed koniecznością dokonania oceny rozstrzygnięcia egzaminatora, który jest ekspertem z danego zakresu, np. chemii. Sąd nie jest od oceniania matur. Nie ma ku temu właściwych narzędzi, nie jest do tego kompetentny. Działanie takie nie mieściłoby się zatem w zakresie prawa do uzyskania sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy – uzasadniał Mirosław Granat.
Dodał, że konstytucja co prawda każdemu zapewnia prawo do sądu, ale nie w każdej sprawie. Zdanie odrębne wyroku zgłosiło jednak aż pięciu sędziów TK.
– Nie zgadzam się z przedstawioną sentencją. W sposób ostateczny rozstrzygnęło o prawach skarżących i uniemożliwiło im dostęp do nauki. Doszło do naruszenia konstytucji, ponieważ odebrano im prawo zaskarżenia decyzji do sądu. TK nie powinien koncentrować się na tym, co jest czynnością administracyjną. Powinien rozważyć to, czy badane rozstrzygnięcie jest ostateczne dla skarżącego i utrudnia dostęp do szkolnictwa wyższego – stwierdził sędzia Piotr Tuleja.
Zarówno jego ocenie, jak i pozostałych sędziów, którzy kwestionowali wyrok, sąd administracyjny ma odpowiednie narzędzia, aby zbadać sprawę.
– Przecież sprawdziłby on, czy doszło do naruszania procedury, której powinna przestrzegać komisja. Nowelizacja o systemie oświaty z lutego 2015 r. szczegółowo ją opisała. Teraz mamy taką sytuację, że jest opisana procedura, ale sąd nie będzie mógł jej zweryfikować – zauważył Piotr Tuleja.
Gotowi pójść do TSUE
Danuta Zakrzewska, dyrektor OKE w Łodzi, która zadecydowała o losach maturzystów z Ostrowca, jest zadowolona z wyroku.
– Trzeba tu nadmienić, że system egzaminów zewnętrznych jest młody w stosunku do prawa oświatowego. Zmienia się on i doskonali. Dla nas jest ważne, aby działać w interesie wszystkich zdających, zgodnie z prawem oraz tak, aby mieli poczucie sprawiedliwości – komentuje Danuta Zakrzewska.
Maturzyści nie składają broni. – Miałem wrażenie, że za takim wyrokiem przeważyła obawa o to, że sądy może zalać lawina pozwów maturzystów, którzy będą kwestionować rozstrzygnięcia OKE – zauważa Krzysztof Krełowski, rodzic jednego z maturzystów, którzy wnieśli skargę do TK.
Wyjaśnia, że z raportów NIK wynika, iż podczas sprawdzania prac popełnianych jest wiele błędów. – Panuje tam bałagan. Jakby sądy zajęły się weryfikacją, doprowadziłoby to do jeszcze większego chaosu. Spodziewaliśmy się takiego rozstrzygnięcia. Teraz czekamy na uzasadnienie i nie wykluczamy, że sprawę skierujemy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zapowiada Krzysztof Krełowski.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 czerwca 2015 r., sygn. akt SK 29/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia