Zamiast dotacji na rok uczelnia dostawałaby pieniądze na kilka lat. Rząd mógłby jej zlecać wykształcenie absolwentów na określonym kierunku. Takie zmiany rozważa resort nauki.
Szkolnictwo wyższe w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
prof. Jerzy Woźnicki przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) zapowiada nową ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym.
– Ustawa miałaby być krótsza, prostsza. Możliwe, że pierwsze inicjatywy w tej sprawie zostaną przez nas podjęte jesienią albo wiosną przyszłego roku – mówi prof. Marek Ratajczak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
To odpowiedź na postulaty środowiska akademickiego. O opracowanie założeń do nowej ustawy zabiega Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). Określenie głównych tez zleciła Fundacji Rektorów Polskich (FRP), która powołała specjalny zespół ekspertów. Ten ukończył już prace, a ich wyniki zostały dostarczone KRASP. We wtorek w resorcie odbyło się nieoficjalne spotkanie między przedstawicielami rektorów a ministerstwem, w trakcie którego przekazano płynące z tych ekspertyz wnioski.
– Chcemy, aby państwo polskie określiło długofalową politykę naszego kraju, której priorytetem jest edukacja, w tym szkolnictwo wyższe, i nauka. W tym celu potrzebny jest wspólny program rozwoju, który byłby realizowany ponad partyjnymi podziałami przez ten i kolejne rządy. Dlatego na ręce pani minister złożyliśmy nasz program rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki – potwierdza prof. Wiesław Banyś, przewodniczący KRASP.
MNiSW przyjęło raport rektorów i zapowiada, że zmieni m.in. zasady dotowania uczelni. Wśród poważnie rozważanych propozycji jest taka, aby odejść od obecnych dotacji, które są przykazywane publicznym szkołom wyższym raz w roku. Jeden z wariantów zakłada, że uczelnie otrzymywałyby pieniądze na cały cykl kształcenia, np. studia licencjackie czy magisterskie. Dzięki temu nie byłyby karane za wykreślanie ze studiów osób, które mają słabe wyniki (obecnie nadal – chociaż coraz mniejszy – wpływ na wysokość dotacji ma liczba studentów).
Eksperci wskazują jednak na pewne zagrożenia rozważanego wariantu finansowania.
– Jeśli uczelnia miałaby otrzymywać pieniądze na cały cykl, to trzeba by jednak ograniczyć masową rekrutację na studia. Szkołom opłacałoby się przyjąć jak największą liczbę kandydatów, aby dostać większą pulę funduszy z budżetu. Najlepsze uczelnie powinny kształcić ok. 20 tys., a nie jak obecnie nawet 50 tys. studentów – uważa Mateusz Mrozek, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
Drugie rozwiązanie polegałoby na tym, że wydzielone zostałyby dwa fundusze finansowania szkół wyższych. Pierwszy zapewniałby im utrzymanie. Z drugiego uczelnia mogłaby pozyskać dodatkowe środki w drodze konkursowej. Przykładowo na realizację zadania zleconego, np. na wykształcenie konkretnej grupy absolwentów, których potrzebuje gospodarka.
– To byłoby rozwiązanie generalnie podobne do programu kierunków zamawianych – wyjaśnia prof. Wiesław Banyś. – To sensowny pomysł. Taki model funkcjonuje w Wielkiej Brytanii. Polega to na tym, że np. rząd obserwuje brak specjalistów z danej dziedziny i zleca wykształcenie ich uczelni. Ta uzyskuje pieniądze w formie kontraktu – wyjaśnia Mateusz Mrozek.
PSRP wskazuje też, że przy okazji tworzenia nowej ustawy będzie zabiegał o zmianę przepisów, które bezpośrednio dotyczą studentów. Chodzi m.in. o zasady rekrutacji na studia, np. przywrócenie egzaminów wstępnych lub wprowadzenie rozmów kwalifikacyjnych. Chce również zmienić zasady podziału i dystrybucji środków w systemie pomocy materialnej – m.in. poprzez przeniesienie stypendiów socjalnych poza system uczelniany, np. do ośrodków pomocy społecznej.
Jest czas na pracę nad zmianami
Zależy nam na deregulacji obecnych przepisów. Obowiązująca ustawa liczy kilkaset artykułów i odsyła do kilkudziesięciu rozporządzeń. Kolejne nowelizacje tylko jeszcze bardziej doregulowywały te przepisy. Formułujemy tezę o potrzebie odwrócenia tej tendencji. Przepisy powinny pełnić funkcję pomocniczą i proporcjonalną – ustawodawca ma ingerować w działalność uczelni tylko w zakresie niezbędnym dla interesu publicznego. Nie chcemy zaskakiwać środowiska akademickiego. Dlatego prace nad nową ustawą powinny być prowadzone spokojnie od 2015 r. w partnerstwie z gremiami, które je reprezentują, tak aby zderegulowane przepisy weszły w życie w latach 2017–2018.