Projekt założeń do projektu ustawy o zintegrowanym systemie kwalifikacji drugi tydzień z rzędu znika z posiedzenia rządu. Oznacza to, że może ona nie zacząć obowiązywać od końca roku.

Wiceminister edukacji Ewa Dudek powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej, że przez to możemy stracić z budżetu Unii ponad 1,5 miliarda złotych. Polska deklarowała wcześniej, że ustawa będzie przyjęta do połowy roku tak, żeby mogła zacząć obowiązywać najpóźniej od końca 2015 roku. W przypadku braku tego dokumentu Unia może zabrać albo zawiesić dostęp do 400 milionów euro, które miały iść na dofinansowanie kształcenia osób dorosłych.
Ustawa miała uregulować zasady kształcenia, dostosowując ramy kwalifikacji do standardów unijnych. Uzyskany certyfikat byłby respektowany w całej Unii Europejskiej


Jeszcze kilka tygodni temu zastrzeżenia do założeń ustawy zgłaszało Ministerstwo Nauki Szkolnictwa Wyższego. Sugerowało, aby na razie uregulować kwalifikacje związane z nauką w szkołach i uczelniach, a w ciągu następnych 2-3 lat - sprawę kwalifikacji rynkowych, czyli na przykład szkoleń prowadzonych przez prywatne firmy. Trzy tygodnie temu Ministerstwo Nauki wycofało jednak swoje zastrzeżenia, bo brak tych uregulowań mogło być powodem wstrzymania unijnych pieniędzy.

Wątpliwości nadal jednak ma Ministerstwo Finansów. Uważa, że nowe przepisy spowodują znacznie obciążenie administracyjne, które nie przełoży się na podniesienie kwalifikacji społeczeństwa. Zdaniem resortu może też być tak, że przez te regulacje zwiększy się tylko przychód przedsiębiorstw zajmujących się szkoleniami. Ludzie natomiast będą zainteresowani jedynie zdobywaniem kolejnych certyfikatów, co niekoniecznie przyczyni się do zwiększenia ich kompetencji. Ministerstwu Finansów nie podoba się też wstępny system sprawdzania jakości firm szkolących. Instytucje stojące na straży jakości miałyby być opłacane przez przedsiębiorstwa, którym zależy na dobrej ocenie. Takie rozwiązanie może prowadzić do działań o charakterze korupcyjnym.