Z powodu małego zainteresowania na kilku uczelniach publicznych nie uda się uruchomić wszystkich specjalizacji.
Szkoły wyższe nie zamierzają jednak składać broni i o studentów powalczą przynajmniej do połowy października, czyli dwa tygodnie po oficjalnym rozpoczęciu roku akademickiego. Taką decyzję podjęły m.in. władze Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie nie osiągnięto limitów na kilkunastu kierunkach. W tym m.in. na archeologii, etnologii i analityce społecznej. Z podobnym problemem zmaga się Białystok – zarówno na miejscowym uniwersytecie, jak i, co zaskakujące, na politechnice. Na tej ostatniej, ze względu na niewystarczającą liczbę chętnych, nie zostaną uruchomione architektura krajobrazu i matematyka.
– Rozpoczęcie kształcenia na tych kierunkach byłoby ekonomicznie niedopuszczalne – tłumaczy rektor Politechniki Białostockiej prof. inż. Lech Dzienis. Podkreśla, że decyzja ta nie oznacza ich likwidacji. W przyszłym roku program nauczania ma zostać dostosowany do potrzeb rynku pracy. Nabór wystartuje na nowo.

17 proc. uczniów nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości

Deficyt studentów dopadł także większe ośrodki akademickie. 25 kierunków, w tym pięciu stacjonarnych, nie uruchomi Uniwersytet Jagielloński. Z czterech kierunków stacjonarnych tymczasowo rezygnuje Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, z trzech Gdański Uniwersytet Medyczny, a z dwóch Uniwersytet Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, na którym kandydatom z nieobsadzonych kierunków biura rekrutacyjne zaproponowały przeniesienie na zbliżone profile kształcenia. W najbliższych dniach listy zamknie także Uniwersytet Warszawski, gdzie jeszcze przez kilka dni będzie można aplikować na dzienne studia II stopnia.
Podczas tegorocznej rekrutacji nie było boomu na kierunki niszowe. Żadna nowość nawet nie zbliżyła się do ubiegłorocznego sukcesu kryminologii na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie o jedno miejsce walczyło ponad 40 chętnych. – Nowe kierunki nie są w tym roku zbyt popularne. Na naszej uczelni wyjątkiem jest zarządzanie informacją w nowych mediach – mówi Marcin Miga, rzecznik prasowy Uniwersytetu Opolskiego. Oblegane są za to najbardziej prestiżowe kierunki medyczne (lekarski i lekarsko-dentystyczny) oraz filologie. Szczególnym powodzeniem cieszy się filologia norweska, która na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza z 28 osobami na miejsce zdystansowała drugą w klasyfikacji... filologię duńską z 13 chętnymi na miejsce. Na pozostałych uniwersytetach niezmiennie największą popularnością cieszyły się prawo, ekonomia i psychologia. Uczelnie techniczne najwięcej kandydatów odnotowały na budownictwie, automatyce i robotyce, biotechnologii, inżynierii biomedycznej i logistyce.

2800 miejsc na studiach stacjonarnych wciąż jest dostępnych na Uniwersytecie Jagiellońskim

Rewolucji w naborze na studia nie wprowadziła także nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym, znosząca opłatę za drugi kierunek studiów. Choć jest jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach, przedstawiciele uczelni studzą optymistyczne prognozy.
– Na SGH grupa studiująca dwa kierunki nigdy nie była liczna. Jeśli cofniemy się do okresu, kiedy studia na drugim kierunku były nieodpłatne, w skali całej uczelni (ok. 10 tys. studentów) mieliśmy ok. 40 osób studiujących równolegle dwa kierunki – informuje Marcin Poznań, rzecznik prasowy Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

35 osób walczy o jedno miejsce na kierunku lekarsko-dentystycznym na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym