Niż demograficzny wchodzi na polskie uczelnie. Choć na najlepszych uniwersytetach – Uniwersytecie Warszawskim i Jagiellońskim - poważnego kryzysu nie widać , to na uczelniach zajmujących gorsze miejsca w rankingach widać go gołym okiem.

Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w roku akademickim 2014/2015 liczba studentów spadnie do 1,61 mln. W rekordowym roku 2005/2006 było ich 1,95 mln. Jak szacuje Instytut Sokratesa w roku 2020 absolwentów szkół średnich będzie 361 473, czyli o 48% mniej niż w roku 2002, a 32 proc. mniej niż w roku 2010.
Problem dotyczy przede wszystkim uczelni humanistycznych i przyrodniczych.

Na wszystkich uniwersytetach wciąż największym zainteresowaniem cieszy się prawo i psychologia. Do najbardziej obleganych kierunków należą też ekonomia, dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz filologia angielska. Na tych kierunkach na wszystkich uczelniach jest ponad 10 chętnych na jedno miejsce – tak samo jak w czasach wyżu demograficznego.

Na pozostałych kierunkach kolejki chętnych do studiowania nie widać. Druga rekrutacja to standard od wielu lat, a w tym roku na niektórych uczelniach uruchomiono już nawet trzecią. O miejsce na studiach stacjonarnych można wciąż ubiegać się m.in. na Uniwersytecie Śląskim, na obleganej kiedyś politologii i pedagogice, a także na 50 innych kierunkach.
„Najwięcej, bo ponad 2 tysiące osób chce się dostać na prawo i medycynę. Podobna liczba tegorocznych maturzystów zgłosiła się na filologię angielską i psychologię” - mówi Adrian Ochalik - rzecznik UJ i dodaje: „Natomiast jeżeli chodzi o liczbę kandydatów na jedno miejsce, to przoduje uruchomiona w tym roku sinologia. Na jedno miejsce przypada 15 kandydatów. Podobnie jest na kierunku lekarsko-dentystycznym”.

Choć na UJ poważnego kryzysu nie widać, to i tak liczba osób, które starają się o przyjęcie jest coraz niższa. W zeszłym roku z tego powodu nie uruchomiono pięciu kierunków studiów.

Kierunki humanistyczne mniej popularne

Poza tymi kierunkami liczba chętnych na studiowanie na uniwersytetach jest zatrważająco niska. W zeszłorocznej rekrutacji na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika na 72 kierunki na 48 przyjęto wszystkich chętnych.

Tradycyjne kierunki humanistyczne i społeczne, takie jak socjologia, politologia i stosunki międzynarodowe jeszcze, które kilka lat temu cieszyły się ogromną popularnością nawet na słabszych uczelniach, dziś cieszą się znikomym zainteresowaniem. Na jedno miejsce przypada od 0,2 kandydata do maksymalnie 1,5. Lekarstwem na spadającą liczbę chętnych do studiowania stało się unowocześnianie kierunków studiów.

Na Uniwersytecie Wrocławskim ogromnym zainteresowaniem cieszą się kierunki związane z komunikacją wizerunkową, social media i publikowanie w mediach cyfrowych – odpowiedź na wymagania współczesności, dostosowanie oferty do rynku pracy jedyna taka uczelnia.

Rzeczywiście staramy się dostosowywać ofertę edukacyjną do potrzeb rynku pracy. Chcemy, aby nasi studenci mieli szanse na znalezienie dobrej posady po studiach i jednocześnie, żeby studiowali interesujące kierunki – mówi Bogumił Dudczenko, pracownik Biura Rektora Uniwersytetu Wrocławskiego."

Podobnie wygląda to na Uniwersytecie Gdańskim. Hitem zeszłorocznej rekrutacji była kryminologia, która w ofercie uczelni pojawiła się po raz pierwszy. Ale i w tym roku liczba kandydatów na miejsce jest duża. Dlatego władze UG zdecydowały się zwiększyć limit miejsc. W tym roku nowe kierunki (jest ich 9) również cieszą się ogromną popularnością. Jak wyjaśniła rzecznik UG ich uruchomienie miało służyć poszerzeniu oferty uczelni i zwiększeniu jej konkurencyjności w dobie niżu demograficznego.

Paradoksem jest kierunek ochrona środowiska, który w zeszłym roku znajdował się na ministerialnej liście kierunków zamawianych. W tym roku na Uniwersytecie Wrocławskim chętnych do studiowania nie było – zgłosiło się niecałe pół osoby na jedno miejsce. Podobny trend można zaobserwować na wszystkich uczelniach.