Posłanki KO: Katarzyna Lubnauer i Barbara Nowacka skrytykowały w piątek skład zespołu, który ma przygotować nowe podręczniki do szkół. Według nich w zespole znaleźli się fundamentaliści i osoby homofobiczne. Chcą wychować obywatela PiS - mówiła Lubnauer.
Na piątek zaplanowano w Sejmie posiedzenie podkomisji stałej do spraw jakości kształcenia i wychowania, która ma m.in. wysłuchać informacji resortu edukacji i nauki na temat "kształtowania postaw patriotycznych i obywatelskich w podstawach programowych, ze szczególnym uwzględnieniem nauczania historii i wiedzy o społeczeństwie".
Jeszcze przed rozpoczęciem obrad podkomisji głos w sprawie planowanych przez MENiN zmian zabrały posłanki Koalicji Obywatelskiej: Katarzyna Lubnauer i Barbara Nowacka, które przyjrzały się osobom powołanym do zespołu, mającego przygotować nowe podręczniki szkolne do historii i WOS-u.
Lubnauer oceniła, że zespół ten jest "upartyjniony, ideologiczny i fundamentalistyczny". "Wyraźnie widać, że chcą kształtować obywatela PiS, że chcą przy pomocy zespołu ds. pisania podręczników zmieniać rzeczywistość i historię Polski" - dodała wiceszefowa klubu KO.
Jak mówiła, w zespole znalazł się m.in. Artur Górecki - "fundamentalista religijny", ekspert Ordo Iuris, który - według niej - twierdzi m.in., że głównym celem edukacji jest "zbawienie", że "wszelka prawda pochodzi od Boga". "Za nauczanie historii ma z kolei odpowiadać pan Grzegorz Wierzchowski, który był kuratorem łódzkim i został z tej funkcji odwołany przez PiS, dlatego, że +Solidarność+ twierdziła, że mobbinguje pracowników, że jest człowiekiem skrajnie konfliktowym. Ale dla nas jest ważne co innego - że ten pan jest skrajnym homofobem. Ten pan twierdził, że wirus LGBT jest gorszy od koronawirusa, bo dehumanizuje ludzi" - mówiła Lubnauer.
Za WOS z kolei - jak wskazywała posłanka - odpowiadać ma Aleksander Głogowski. "Pan Głogowski twierdził, że (opozycjoniście z czasów PRL Władysławowi) Frasyniukowi podobało się w pierdlu (...), ponieważ podobało mu się pod prysznicem" - powiedziała Lubnauer. Przestrzegała, że takie osoby mogą próbować zmieniać w podręcznikach historię Polski. "Za moment dowiemy się, że kto inny stał nas czele Solidarności, że kto inny odpowiada za przemiany lat 90-tych, że kto inny odpowiada za wejście Polski do UE i NATO" - ostrzegała wiceprzewodnicząca klubu KO.
Nowacka podkreśliła, że o edukację w Polsce toczy się obecnie zupełnie inny bój niż w Europie. "Wszędzie szkoła ma ludzi kształcić, przygotowywać się do odnalezienia się w nowej, zmieniającej się rzeczywistości, na rynku pracy. Pytanie, które stawiają sobie twórcy programów edukacyjnych, zawsze brzmi: jaka ma być szkoła, do czego zmierzamy. Pytanie, które ewidentnie stawia sobie minister (edukacji i nauki Przemysław) Czarnek, jest zupełnie inne: czyja ma być szkoła" - dodała liderka Inicjatywy Polska.
Jak oceniła, cele MEiN nijak się mają do współczesnych problemów uczniów. "Młodzież jest obecnie w wyjątkowym kryzysie - dzieciaki uczą się w większości zdalnie, w przeładowanych programach, nie dając sobie rady z nadgonieniem różnic programowych" - dodała Nowacka.
Według niej w tak trudnej sytuacji, jak trwająca od roku pandemia, MEiN powinien przede wszystkim dbać o wyrównanie szans edukacyjnych. "A co w tym czasie robi ministerstwo? Nie zajmuje się fizyka, która nauczana jest w sposób dosyć kostyczny i od lat taki sam; nie zajmuje się programami, które miałyby unowocześnić nauczanie informatyki. Zajmuje się ideologią i doktrynerstwem, indoktrynowaniem młodzieży w sposób absolutnie okrutny" - stwierdziła posłanka KO.
Przestrzegała, że tak, jak w czasach PRL nikt nie chciał uczyć się języka rosyjskiego, tak teraz uczniowie nie będą chcieli uczyć się "oszukanej" historii Polski.