Na okulary, dentystę, remont, ciążę, ale też pogrzeb czy psychologa – na to najczęściej brakuje studentom pieniędzy. Rząd przeznacza dla nich coraz większe wsparcie.

Lawinowo rośnie liczba studentów, którzy ubiegają się o zapomogi (mogą je otrzymać ci, którzy znaleźli się przejściowo w trudnej sytuacji życiowej). Tak wynika z danych zebranych przez DGP. Na Politechnice Krakowskiej w 2019 r. 75 osób otrzymało tego rodzaju wsparcie, rok później 393. Na Uniwersytecie Łódzkim przyznano ich w tym okresie odpowiednio 129 i 433. Na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie liczba zapomóg wzrosła z 117 do 486. Z kolei na Politechnice Wrocławskiej liczba samych wniosków poszybowała ze 102 do 236. A na Uniwersytecie Warszawskim z 151 do 575.
Na co potrzeba
Studenci skarżą się, że w kłopoty finansowe wpędziła ich pandemia.
– Niemal w połowie złożonych wniosków o zapomogę studenci wskazywali skutki COVID-19, które negatywnie wpłynęły na ich na sytuację materialną i odbywanie studiów – potwierdza Adrian Ochalik, rzecznik UJ. I dodaje, że ci, którzy zabiegają o wsparcie z uczelni, przede wszystkim wskazują na brak możliwości podejmowania prac dorywczych. Rozwiązano z nimi dotychczasowe umowy w gastronomii, obiektach sportowych, kinach itd. Narzekają również, że znacznie obniżono im wynagrodzenia w wyniku mniejszej liczby przepracowanych godzin, bo byli zatrudnieni w branżach dotkniętych lockdownem.
– Studenci, bez względu na to, czy studiowali dziennie czy zaocznie, często łączyli studia z pracą. Z uwagi na pandemię wiele osób ją straciło, dlatego ratunkiem są właśnie zapomogi – przyznaje Krzysztof Białas, przewodniczący Zarządu Krajowego Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
Uczelnie wskazują, że we wnioskach o dodatkowe pieniądze pojawiają się też inne powody, związane z COVID-19, takie jak: wykluczenie cyfrowe (konieczność zakupu lub naprawy sprzętu w związku ze zdalnym prowadzeniem zajęć) czy też problemy psychiczne wymagające opłacenia specjalistycznej pomocy. Przyczyną sięgania po zapomogi bywa też utrata zatrudnienia członka rodziny studenta, śmierć najbliższej osoby, choroba własna lub członka rodziny (np. nowotwory), pożar i skutki klęsk żywiołowych czy urodzenie dziecka. Studenci proszą o pomoc na uczelni także m.in. w przypadku kradzieży, wypadku, niepełnosprawności. Zdarza się, że po prostu potrzebują pieniędzy na zakup okularów korekcyjnych, sprzętu rehabilitacyjnego, leczenie stomatologiczne, a nawet remont.
W finansowych tarapatach znaleźli się także studenci, którzy wynajęli mieszkania na czas studiów. – Wielu zdecydowało się rezygnować z wynajmu i powrócić do swoich rodzinnych miast na czas pandemii. Są jednak tacy, którzy nie mają wyboru, ponieważ na niektórych uczelniach i kierunkach nauka nie może odbywać się tylko online. Muszą brać udział w zajęciach również stacjonarnie. Dla tej grupy utrzymanie lokum w dużym mieście przy pogorszeniu sytuacji finansowej to duży problem – przyznaje Krzysztof Białas. Część studentów, nie mając pewności, w jakiej formie uczelnia będzie prowadzić zajęcia, podpisała umowy na dłuższy okres wynajmu i mimo że w nich nie mieszka, musi opłacać czynsz. Dlatego te osoby ubiegają się o zapomogi na opłacenie komornego.
To, czy powód zabiegania o pieniądze jest wystarczający do ich otrzymania, ocenia uczelnia. – Każdy wniosek o zapomogę jest rozpatrywany indywidualnie – podkreśla Małgorzata Syrda-Śliwa, rzecznik prasowy Politechniki Krakowskiej.
Szkoła wyższa sama też określa wysokość przyznanej zapomogi. Przykładowo na UW nie może ona przekraczać 5,5 tys. zł, na UJ wynosi maksymalnie 2,5 tys. zł. Z kolei na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie nie więcej niż 1050 zł.
Tarcza bez rewelacji
Z danych zebranych przez DGP wynika natomiast, że studenci rzadko korzystają z opcji, którą wprowadziła tarcza antykryzysowa (ustawa z 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2; Dz.U. z 2020 r. poz. 695). Na czas pandemii zniosła ona limit dwóch zapomóg w roku akademickim.
– Tylko jeden student w tym okresie otrzymał trzy zapomogi w roku akademickim, w innych przypadkach były to maksymalnie dwie zapomogi, w zdecydowanej większości jedna – informuje Adrian Ochalik.
– Dotychczas nikt nie otrzymał więcej niż dwie zapomogi – wskazuje natomiast Robert Fraszczyński z UŁ.
Rząd podkreśla, że nie zostawi studentów w potrzebie, a pieniądze do nich płyną szerokim strumieniem. – W 2020 r. w związku z wprowadzeniem na terenie kraju stanu epidemii, wskutek którego wiele rodzin utrzymujących studentów znalazło się w trudnej sytuacji materialnej lub życiowej, minister edukacji i nauki przeznaczył dodatkowo 44,8 mln zł na zwiększenie dotacji dla uczelni na świadczenia dla studentów i doktorantów – informuje Anna Ostrowska, rzeczniczka MEiN. Tylko w ubiegłym roku łącznie na świadczenia te, czyli stypendia socjalne, rektora dla najlepszych studentów, dla osób niepełnosprawnych i zapomogi wydano z budżetu państwa ponad 1,4 mld zł. W 2019 r. było to ok. 1,3 mld zł.
Studenci jednak wskazują, że konieczne są dalsze działania i wsparcie, bo lepiej nie będzie. – Obawiam się, że w tym roku liczba wniosków o zapomogę może kształtować się również na podobnym, wyższym niż zwykle poziomie – mówi Krzysztof Białas.