Nauczyciele nie radzą sobie z obiektywnym ocenianiem uczniów podczas nauki zdalnej. Dyrektorzy przyznają, że dotychczasowy system nie sprawdza się w czasie pandemii

Kończy się właśnie pierwszy semestr nauki, w większości placówek oświatowych do końca stycznia zorganizowane zostaną rady klasyfikacyjne, podczas których mają być zatwierdzone oceny śródroczne. Nauczyciele i dyrektorzy sygnalizują, że wielu uczniów otrzymuje w czasie nauki zdalnej znacznie lepsze noty niż wcześniej. Część pedagogów zdecydowała na początku nauki zdalnej, że nie będzie organizować sprawdzianów, w efekcie oceny wystawiane są głównie za aktywność, przygotowane prezentacje i zadania domowe. Z kolei tym, którzy upierają się przy robieniu testów, pozostaje tylko apelować do rodziców, aby nie pomagali swoim dzieciom.
Nauczyciele są zgodni, że oceny w czasie nauki zdalnej często nie są miarodajne.
– Z pozycji przełożonego mogę tylko monitorować przebieg kształcenia, ale metody i formy pracy wybierają sobie nauczyciele – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu. – Nie jesteśmy od oceniania uczciwości rodziców, którzy pomagają swoim dzieciom. Młodsi uczniowie mogą do wielu rzeczy się przyznać, ale starsi już nie. Jeśli uczeń słaby napisze sprawdzian na ocenę bardzo dobrą, to zakładamy, że się nauczył i nie możemy zmieniać tej noty – dodaje.
Szefowie placówek oświatowych przyznają, że nauka zdalna jest też swego rodzaju egzaminem dla nauczycieli. Dotychczas w szkolnych statutach były zapisy zakładające, że w ciągu jednego półrocza nauczyciel przedmiotu, który jest raz w tygodniu (np. muzyka), powinien wystawić każdemu uczniowi minimum trzy noty. W przypadku przedmiotów występujących częściej są nawet wymogi, aby ocen było co najmniej pięć. Wszystkie te regulacje musiały zostać zmienione.
– Trzeba odejść od oceniania, raczej należy skupić się na sprawdzaniu kompetencji. To ogromne wyzwanie i to najlepszy czas, aby podjąć dyskusję na ten temat. Obecnie każde wątpliwości, nawet związane z tym, że uczeń słaby napisał nagle wzorowo sprawdzian, trzeba rozstrzygać na jego korzyść. Tak jest zapisane w wielu regulaminach – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Dyrektorzy szkół wskazują, że paradoksalnie wielu uczniów dobrze funkcjonuje w zdalnym nauczaniu. – Mamy dużą grupę, która jest niedostosowana społecznie. Ci uczniowie, którzy w klasie się nie odnajdują, nagle zaczęli dobrze się czuć i wcale nie tęsknią za powrotem do szkoły – mówi Marek Pleśniar. Jednak jego zdaniem nauka zdalna ma więcej wad niż zalet, a najbardziej pokrzywdzeni są uczniowie, którzy w tym lub w przyszłym roku będą przystępować do egzaminów zewnętrznych.
Dlatego też część rodziców uczniów starszych klas robi wszystko, aby ich podopieczni też wrócili do nauki stacjonarnej. Pomagają w tym przepisy. Zgodnie z par. 2 ust. 3f rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 12 sierpnia 2020 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1389 ze zm.) w przypadku uczniów, którzy z uwagi na niepełnosprawność lub brak możliwości (np. sprzętowych) nie mogą realizować zajęć w miejscu zamieszkania, dyrektor szkoły ma obowiązek zorganizować naukę na terenie szkoły. Na tej podstawie część rodziców przedkłada oświadczenia o braku warunków do nauki w domu. Zdarza się, że w efekcie całe klasy wracają do szkół. Sytuacji przygląda się resort edukacji, jak jednak podkreśla, nie jest właściwe, by weryfikować prawdziwość takich dokumentów (pisaliśmy o tym: Powrót do szkoły wymuszony pismem od rodzica, DGP nr 16/2021). Minister Przemysław Czarnek dziś będzie miał jednak dokładną informację o skali zjawiska. Według jego wstępnych szacunków odsetek uczniów, którzy na podstawie tego przepisu wrócili do szkół, waha się od 2 do 3 proc.
– Była u mnie mama reprezentująca całą starszą klasę, by poinformować, że wszyscy uczniowie chcą wrócić do szkoły. Powiedziałam jej tylko, że te oświadczenia składane są pod odpowiedzialnością karną. Jeśli wskutek tych decyzji rozchorują się nauczyciele, to będą mieć do mnie pretensje, a ja poproszę wtedy prokuraturę o sprawdzenie wiarygodności tych oświadczeń. Wtedy zrezygnowała – relacjonuje Izabela Leśniewska. – Skoro co do zasady już od lat rodzic, zgodnie z prawem oświatowym, ma obowiązek zapewnić dziecku warunki do nauki w domu, to co najmniej dziwne jest, że nagle tak wiele osób nie może spełnić tego wymogu – dodaje.
Resort edukacji wciąż nie informuje, czy pod koniec tego tygodnia będzie decyzja o powrocie do szkół uczniów starszych klas. ©℗
Odejście od oceniania jest ogromnym wyzwaniem, ale to jest najlepszy czas, żeby zacząć o tym rozmawiać