Mimo dodatkowego wsparcia finansowego ze strony rządu wiele gmin nadal planuje likwidację małych szkół. W wielu przypadkach pandemia przyspieszyła te decyzje.

Samorządy, które mają niewielkie dochody, a prowadzą szkoły, gdzie liczba uczniów w klasach nie przekracza 18 osób, mogą liczyć na rządowe wsparcie – kwoty przeznaczane na ten cel z roku na rok rosną. Dla wielu włodarzy to jednak za mało. Dlatego na przełomie stycznia i lutego podejmują niepopularne decyzje o zamknięciu części z tych placówek. Zdaniem ekspertów w tym roku, a także w kolejnym, będzie ich więcej niż wcześniej. Wraz ze spadkiem dochodów wskutek pandemii będzie przybywało włodarzy, którzy chcą ograniczyć wydatki na utrzymanie małych szkół.
Kuratoryjna batalia
Do końca lutego do kuratoriów oświaty będą spływać wnioski od samorządowców w sprawie likwidacji lub przekształcenia szkół. Od kilku lat kuratorzy mogą skutecznie zablokować te plany poprzez wystawienie negatywnej opinii. Wtedy samorządy muszą szukać innych rozwiązań.
Przykładowo, kujawsko -pomorskie kuratorium opiniowało w ubiegłym roku szkolnym 50 wniosków związanych z likwidacją bądź przekształceniem. Negatywnych opinii było zaledwie pięć, ale ostatecznie zlikwidowano osiem podstawówek i 18 placówek ponadpodstawowych. Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty, informuje, że obecnie dotarły do niego trzy wnioski o opinię. Dotyczą likwidacji podstawówki, liceum dla dorosłych oraz zmiany lokalizacji szkoły podstawowej dla dorosłych.
Z kolei na Dolnym Śląsku w ubiegłym roku szkolnym zlikwidowano 32 placówki oświatowe – począwszy od przedszkoli, a kończąc na poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Najwięcej było wśród nich podstawówek (10). W tym roku wniosków na miesiąc przed terminem jest dziewięć, z czego cztery dotyczą szkół podstawowych. Podobnie sytuacja wygląda w woj. śląskim. Tam w ubiegłym roku zlikwidowano 36 placówek. W tym roku wpłynęło 17 wniosków o likwidację lub przekształcenie. Z kolei w woj. świętokrzyskim w 2020 r. zlikwidowano jedno przedszkole, dwa punkty przedszkolne, 10 szkół podstawowych, siedem ponadpodstawowych oraz jeden młodzieżowy dom kultury. W tym roku na razie wpłynął jeden wniosek o wydanie opinii w sprawie likwidacji szkoły podstawowej. Na Pomorzu w zeszłym roku zlikwidowano osiem szkół, w tym pięć podstawowych, a obecnie wystąpiono o opinię w sprawie zamiaru likwidacji liceum ogólnokształcącego dla dorosłych i dwóch podstawówek. Do kuratorium w Szczecinie wpłynęło jak dotąd 15 wniosków, z czego 12 dotyczy szkół podstawowych.
Niemal w każdym województwie to właśnie te placówki zamykane są najczęściej.
– Szkoła jest kameralna, ale niestety mamy zbyt mało uczniów, część rodziców zapisało dzieci do szkół w innych miejscowościach i niestety z końcem sierpnia przestaniemy istnieć, chyba że kuratorium się sprzeciwi tej decyzji – mówi Monika Majcher z przeznaczonej do likwidacji szkoły podstawowej w Dunowie (woj. zachodniopomorskie).
Resort edukacji podkreśla, że wśród szkół zlikwidowanych w 2020 r. jest aż 35 proc. placówek, które nie wykazały uczniów w Systemie Informacji Oświatowej.
– Jeśli samorząd udowodni, że placówka od kilku lat nie prowadzi naboru, łatwiej jest przekonać kuratora do wydania zgody na likwidację – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Małoliczne szkoły
Zdaniem ekspertów największym problemem dla samorządów są małe szkoły, których koszt utrzymania jest bardzo duży, a subwencja oświatowa pokrywa w wielu przypadkach tylko 50 proc. – Trzeba utrzymywać klasy z kilkoma uczniami, a subwencja przekazywana jest na ucznia. Dodatkowo do zatrudnianych stosuje się Kartę nauczyciela, która generuje koszty, bo bez względu na wielkość szkoły narzuca niskie pensum i znaczne wynagrodzenie. Ponadto samorządy niechętnie widzą na swoim terenie prywatne szkoły i przedszkola, które bez problemu mogłyby skutecznie konkurować z tymi gminnymi – mówi Beata Patoleta, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP, wskazuje, że koszt utrzymania ucznia w małej szkole może rocznie wynieść 20 tys. zł. – Nie chcemy prywatyzować oświaty, ale chętnie zgodzimy się na to, aby wynagrodzeniem tych placówek zajął się bezpośrednio rząd z budżetu centralnego – sugeruje. Jednak zdaniem ekspertów resort edukacji nie zdecyduje się na takie rozwiązanie, bo nie ma pieniędzy.
– Jeśli samorząd ma duże i małe szkoły, to te duże mogą zrekompensować część wydatków generowanych w tych mniejszych. Ale jeśli samorząd ma szkoły do 90 uczniów, to ich utrzymanie przy spadających wskutek pandemii dochodach będzie coraz trudniejsze – mówi Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN. Dlatego pojawiają się próby likwidacji, najczęściej podstawówek. W jego opinii rządowe wsparcie tych placówek to spóźniona pomoc i niewielka ulga, bo potrzebna jest znacznie większa pomoc. – Dla przykładu, maksymalna wielkość szkoły podstawowej posiadającej wszystkie osiem klas, która może być przeliczana specjalną wagą dla takich placówek, to 144 uczniów. W takim przypadku dodatkowe środki to ok. 44 tys. zł, co wystarczy na pokrycie wynagrodzenia wraz z pochodnymi dla połowy przeciętnego etatu nauczyciela – wylicza.
Anna Ostrowska, rzeczniczka MEiN, podkreśla, że wsparcie szkół o małej liczbie uczniów, w szczególności wiejskich, jest dla resortu bardzo istotne. – Przy podziale subwencji oświatowej uwzględnia się wielkość szkół, ich położenie oraz zamożność samorządów lokalnych – przypomina. Jak dodaje, od 2015 r. przy podziale subwencji wprowadzono dla tych placówek dodatkową wagę P3. W latach 2015–2020 naliczono nią i przekazano samorządom ponad 1,2 mld zł, a w tym roku ma to być 276 mln zł. Mała, wiejska szkoła może liczyć również m.in. na środki naliczone wagą P1 (tzw. wiejską) oraz zostać objęta mechanizmem połączenia wskaźnika „zamożności” i wskaźnika określającego wielkość placówki. W tym roku dodatkowa kwota na ucznia szkoły z tego tytułu ma wynieść średnio ok. 1 tys. zł. Jak jednak widać, dla wielu samorządów to wciąż za mało.
Likwidacja szkół samorządowych