Przez ostatnich sześć lat polskie uczelnie mogły uzyskać dofinansowanie na tzw. kierunki zamawiane, czyli kierunki matematyczne, techniczne i przyrodnicze.

Prowadzony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego program ruszył w 2008 roku, początkowo w formie pilotażowej. Określono wtedy listę specjalności, na które na rynku pracy będzie zapotrzebowanie za pięć-piętnaście lat.

Na dofinansowane kierunków, po których absolwenci mieli nie mieć problemu ze znalezieniem pracy, rząd wydał 1,251 mld zł, przy czym 85 proc. pochodziło z budżetu Unii Europejskiej.

Pierwotnie sfinansowanych miało zostać 27 projektów na 21 uczelniach, ale ostatecznie uda się zrealizować ponad 60 projektów na więcej niż 40 uczelniach.

Czy dotowanie studiów było bez sensu?>>

Wśród kierunków, których mieli potrzebować pracodawcy, znalazły się:

  • automatyka i robotyka
  • biotechnologia
  • budownictwo
  • chemia/technologia chemiczna/inżynieria chemiczna i procesowa
  • energetyka
  • fizyka/fizyka techniczna
  • informatyka
  • inżynieria materiałowa
  • inżynieria środowiska
  • matematyka
  • mechanika i budowa maszyn
  • mechatronika
  • ochrona środowiska
  • wzornictwo.

W ramach tej listy uczelnie mogły starać się również o uzyskanie dotacji na kierunki unikatowe, makrokierunki oraz studia międzykierunkowe.

Co uczelnie oferowały studentom?

Aby zachęcić maturzystów do studiowania na kierunkach zamawianych, uczelnie miały do zaoferowania przede wszystkim wysokie stypendia. Najlepsi studenci (w praktyce było to nawet 50 procent na roku), mogli otrzymać stypendium miesięczne w wysokości 1 tys. zł.

Uczelnie mogły też organizować programy wyrównawcze dla studentów z przedmiotów ścisłych, kursy z języka angielskiego, obozy naukowe, zajęcia dydaktyczne prowadzone przez specjalistów z różnych dziedzin, kursy dające dodatkowe kwalifikacje i uprawnienia zawodowe czy wyjazdy studyjne do przedsiębiorstw oferujących zatrudnienie absolwentów. Otrzymane pieniądze były też wydawane na udział studentów w konferencjach naukowo-technicznych.

Wreszcie poszczególne szkoły mogły się zaangażować w organizowanie atrakcyjnych staży i praktyk dla studentów.

W sumie zawartych zostało 271 umów z uczelniami, a na same na stypendia motywacyjne wydano do końca 2013 roku około 277 mln zł.

Jakie uczelnie wzięły udział w programie?

Na jednego studenta z kierunków zamawianych każda uczelnia dostawała natomiast około 25 tys. zł, dlatego poszczególne placówki chętnie przystępowały do projektu. W samym 2013/2014 roku na program składały się 22 kierunki na 11 szkołach wyższych w całym kraju, w tym:

  • na Uniwersytecie Warszawskim - matematyka, inżynieria nanostruktur, zastosowania fizyki i biologii w medycynie;
  • na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu - chemia, matematyka, informatyka;
  • na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - ochrona środowiska, matematyka, informatyka;
  • na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie - ochrona środowiska;
  • na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - fizyka;
  • na Politechnice Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki - budownictwo, inżynieria środowiska, ochrona środowiska, matematyka;
  • na Politechnice Śląskiej - automatyka, robotyka;
  • na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej - budownictwo;
  • na Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej - informatyka;
  • na Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie - informatyka;
  • na Wyższej Szkole Technicznej w Katowicach - wzornictwo, budownictwo.

Ostatni rok akademicki był pierwszym od momentu rozpoczęcia programu, kiedy studenci kierunków zamawianych nie skorzystali z stypendiów motywacyjnych - rząd bowiem zamyka już ten projekt.

Czy pieniądze z tego programu zostały zmarnowane? Tak twierdzą nasi dziennikarze>>

Zastąpi go nowy ministerialny projekt "Program Rozwoju Kompetencji". Projekt ma być realizowany do 2020 roku, a resort przeznaczy na ten cel kolejne 1,2 mld zł z funduszy UE.