Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) wspólnie z resortem edukacji narodowej opracuje model nauczania filozofii w szkołach średnich. Na ten temat prof. Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki i szkolnictwa wyższego, rozmawiała już z minister edukacji narodowej Joanną Kluzik-Rostkowską.
– Możliwe, że tak jak na zachodzie Europy filozofii w liceach nauczać będą profesorowie uniwersyteccy. Szczegóły musimy jeszcze wypracować – zapowiada prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Dzięki temu więcej osób będzie chciało podejmować studia z filozofii już po ukończeniu liceum. To jedno z rozwiązań, które ma zapobiec kryzysowi w naukach humanistycznych. Coraz mniej osób wybiera te kierunki.
– Jeśli ministerstwo nie podejmie żadnych zmian, grozi nam masowa likwidacja wydziałów humanistycznych – alarmuje Aleksander Temkin, Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej.
MNiSW proponuje także, aby w ramach kierunków zamawianych były również dotowane studia humanistyczne. Resort nauki chce, by kładły one nacisk na rozwijanie poszukiwanych przez pracodawców umiejętności miękkich.
– Wspólnie z ekspertami określimy kompetencje, których potrzebuje rynek pracy, np. umiejętność komunikacji, retoryki czy autoprezentacji. To umożliwi włączenie humanistyki i nauk społecznych w program kierunków zamawianych, na które w latach 2014–2020 rząd przeznaczy ok. 1,2 mld zł – wskazuje prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Ministerstwo proponuje też wprowadzenie przedmiotów humanistycznych jako zajęć do wyboru na kierunkach technicznych i ścisłych. Student mógłby wybierać je w wymiarze nie większym niż 3–5 punktów ECTS z oferty ogólnouniwersyteckiej, niepowiązanej ściśle ze studiowanym przez niego kierunkiem. Z kolei osoby kształcące się na kierunkach humanistycznych mają być uczone podstaw ekonomii, informatyki, programowania, statystyki czy matematyki. MNiSW ogłosi też konkurs na najlepsze programy studiów uwzględniające zajęcia ogólnouniwersyteckie.
– To są półśrodki. Potrzebna jest całkowita zmiana finasowania uczelni – uważa Aleksander Temkin.
Tłumaczy, że mimo iż ministerstwo twierdzi, że zaledwie kilkanaście procent dotacji dla uczelni uzależnionych jest od liczby studentów, to nadal w rzeczywistości jej wysokość zależy od nich.
– Resort nauki zaproponował jakieś szczątkowe rozwiązania, które nie uchronią wydziałów humanistycznych przed likwidacją – twierdzi.