Jestem studentem państwowej uczelni, studia są w trybie dziennym i są bezpłatne. Nie udało mi się zaliczyć jednego egzaminu w sesji zimowej, prawdopodobnie szanse na ponowne zaliczenie będę mieć za rok. Studiować mogę dalej, ale władze uczelni żądają ode mnie wysokiej opłaty za ten jeden niezaliczony egzamin. Czy taki wymóg jest zgodny z prawem? – pyta pan Janusz.
Zgodnie z prawem studiować na uczelni państwowej bezpłatnie można jeden kierunek, za większe ambicje trzeba dopłacić. Odpłatne jest także dobieranie dodatkowych przedmiotów spoza listy tych obowiązkowych i zapisanych w planie studiów oraz naturalnie warunkowe dopuszczenie do kontynuowania nauki, jeśli student nie zaliczył jakiegoś przedmiotu. W ustawie jest zapis, że uczelnia publiczna może pobierać opłaty związane z powtarzaniem zajęć na studiach stacjonarnych i na studiach doktoranckich z powodu niezadowalających wyników z nauce. W praktyce oznacza to opłatę za warunek, czyli że student jest wpisany na wyższy rok lub semestr studiów, ale musi zapłacić za powtarzanie określonych zajęć.
Szczegółowe zasady pobierania opłat określa senat danej uczelni, ich wysokość zaś rektor. Zgodnie z literą prawa nie mogą one przekraczać kosztów ponoszonych przez uczelnię w zakresie prowadzenia i powtarzania zajęć, ale z uwzględnieniem kosztów przygotowania i wdrażania strategii rozwoju szkoły wyższej, zwłaszcza rozwoju kadr naukowych i infrastruktury dydaktyczno-naukowej, w tym amortyzacji i remontów. Jednym słowem z tych dodatkowych przychodów uczelnia może korzystać w ramach swojej naukowo-edukacyjnej działalności. Opłaty, w zależności od uczelni i kierunku studiów, są ustalone na poziomie 300–500 zł za jeden przedmiot. Z kolei zakazane jest pobieranie opłat za rejestrację na kolejny semestr, za egzaminy, także za egzaminy poprawkowe, komisyjne i dyplomowe.
Podstawa prawna
Art. 99 ustawy z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 z późn. zm.).