Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała przygotowanie szkół do przyjęcia 6-latków. Według NIK są wykwalifikowani nauczyciele i sale. Gorzej z resztą. Nie ma odpowiednich mebli w salach, łazienki nie są przystosowane, fatalnie też wypadła opieka świetlicowa.
Za braki odpowiedzialność ponosi w dużej mierze samo Ministerstwo Edukacji. Autorzy raportu piszą wprost: „Mimo upływu ponad trzech lat szkolnych okresu przejściowego na wprowadzenie obowiązku szkolnego dla dzieci sześcioletnich szkoły nie są wystarczająco przygotowane do objęcia nauką dzieci sześcioletnich. Zaś minister edukacji narodowej nie podjął w pełni skutecznych działań w celu wsparcia gmin w przygotowaniu szkół do objęcia dzieci sześcioletnich obowiązkiem szkolnym”.
W zaleceniach NIK wskazuje, że MEN mogłoby przynajmniej określić obowiązkowe podstawowe standardy przygotowania szkoły do objęcia nauką dzieci sześcioletnich. I powinien przyjąć alternatywne do programu „Radosna szkoła” formy wsparcia organów prowadzących szkoły w przygotowaniu ich do objęcia obowiązkiem szkolnym dzieci sześcioletnich – właśnie według wypracowanych wcześniej standardów.
O brakach świadczą liczby: tylko cztery z 32 badanych placówek spełniły wszystkie wymagania. Jedno z wymagań to prowadzenie nauczania w klasie I w sali lekcyjnej wyposażonej zgodnie z zaleceniami podstawy programowej kształcenia ogólnego dla I etapu edukacyjnego – tego warunku nie spełniło 50 proc. badanych szkół. Drugim wymogiem było prowadzenie świetlicy szkolnej, organizującej zajęcia opiekuńczo-wychowawcze dla uczniów klas I–III, m.in. w grupach wychowawczych, których liczebność nie przekracza 25 uczniów (w jednej z badanych szkół było ponad 80 dzieci w świetlicy bez podziału na grupy), a także umożliwienie uczniom zjedzenia ciepłego posiłku w szkole. Tego warunku nie spełniało 56 proc. szkół. Kolejnym było utworzenie w szkole miejsca zabaw i placu zabaw w odpowiednim standardzie. Brakuje ich w 60 proc. badanych placówek. Placówki nie spełniały też wymagań w zakresie bezpieczeństwa i higieny.
Jedna rzecz nie szwankowała w żadnej z placówek: wszędzie zajęcia prowadzili nauczyciele mający wymagane kwalifikacje. Jednak braki w reszcie, zdaniem kontrolerów NIK, na pewno mocno zniechęciły rodziców do wysłania 6-latków do szkół.