MEN: zawodówki są już jak najbardziej OK. DGP: powinny być, ale jeszcze aż tak OK nie jest.
Od początku roku szkolnego piszemy o szkolnictwie zawodowym. Jak ważna jest jego skuteczna reforma, by szkoliło dobrze przygotowanych i potrzebnych pracowników.
Po naszym tekście o efektach reformy, która weszła w życie rok temu, polemikę przysłało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Rzecznik resortu uważa, że nasza krytyka braku pomocy szkołom jest nieuprawniona. Jak podkreśla resort, „podjął wielki wysiłek organizacyjny i finansowy, aby proces reformy w szkołach przebiegł we w miarę bezkolizyjny sposób”. – Nie widzę żadnej różnicy miedzy tym, co było przed reformą, a teraz – studzi jednak samozadowolenie MEN Szymon Konkol, nauczyciel z piętnastoletnim stażem w nauczaniu cukiernictwa z technikum w Rybniku. Jego zdaniem choć kierunek zmian, czyli upraktycznienie nauki, to dobry pomysł, to poza pomysłem nic więcej nie ma. W podobnym tonie wypowiadają się też inni nauczyciele czy dyrektorzy.
MEN twierdzi też, że oferta podręczników do nowej podstawy jest wystarczająca. Do tej pory dopuszczono 52 podręczniki do kształcenia w zawodach. „Należy zauważyć, że niektóre podręczniki przeznaczone są do kształcenia w dwóch lub nawet trzech zawodach”. Ale w szkołach zawodowych wykładane są aż 193 różne zawody. A jak przyznaje MEN, 120 podręczników wciąż oczekuje na dopuszczenie. Doraźnym lekarstwem ma być wprowadzenie przepisów umożliwiających korzystanie z obecnych podręczników. – Efekt jest taki, że na własną rękę nauczyciele przeszukują obcojęzyczne strony w sieci lub kupują fachową prasę – podkreśla Jarosław Dubisz, dyrektor technikum hodowli konnej w Janowie Podlaskim. W takiej sytuacji są setki szkół, dla których od lat nie ma podręczników do nauki zawodów. Choć – jak zwracają uwagę wydawcy – w niszowych zawodach może być kłopot z wydaniem podręcznika dla kilkudziesięciu czy kilkuset osób, to ogólnie rynek jest spory.
Kolejny argument MEN: to, że odbyły się masowe szkolenia, w wyniku których w latach 2010–2012 przeszkolono 97 ekspertów i 3100 dyrektorów i nauczycieli. „Odbyły się też 33 konferencje dla egzaminatorów, w których uczestniczyło 3918 osób. Reszta z 12 tys. osób zajmujących się ocenianiem uczniów też została przeszkolona” – zapewnia resort edukacji.
– Nikt mi nawet nie zaproponował szkolenia, a nie ukrywam, bardzo bym chciał – mówi Szymon Konkol. I nie jest odosobniony. W szkołach zawodowych i technikach, których jest łącznie ponad 4 tys. (czyli pracuje w nich ok. 4 tys. dyrektorów), zatrudnionych jest jeszcze 51 tys. nauczycieli. Czyli szkolenia przeszło ok. 6 proc. kadry.
Winę za niedostosowanie do zmian pracowni szkolnych MEN zrzuca na samorządy. Tyle że zdaniem Jerzego Bartnika, prezesa Związku Rzemiosła Polskiego, w obecnej złej sytuacji finansowej nie ma szans, by samorządy poradziły sobie bez pomocy z budżetu centralnego z tym zadaniem.