Pięć godzin za darmo, każda kolejna za nie więcej niż złotówkę. Od dziś zaczyna obowiązywać tak zwana ustawa przedszkolna, która ma ułatwić życie rodzicom najmłodszych dzieci.

Pojawił się jednak problem - z przedszkoli mogą zniknąć dodatkowe zajęcia. Minister edukacji Krystyna Szumilas uważa, że wcale tak nie musi być. Po prostu przedszkola nie mogą pobierać dodatkowych opłat od rodziców. Muszą one tak dopasować swoje budżety i kadrę, aby zajęcia ponad podstawę programową były organizowane w ramach posiadanych finansów.

Marta Zbrzeska ze Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych uważa, że z tak małych opłat trudno będzie zorganizować dziecku dodatkowe lekcje tańca czy języka obcego. Ewentualnie z pomocą mogą przyjść gminy, ale ona sama wątpi, żeby znalazły one jakieś dodatkowe pieniądze na dofinansowanie edukacji przedszkolaków.

Problemu nie widzi Sławomir Broniarz. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego uważa, że nauczyciele przedszkolni mają kompetencje do tego, aby uczyć dzieci również tych dodatkowych umiejętności. Mówi tu w szczególności nauki podstaw języka angielskiego czy rytmiki.

Zdaniem Broniarza nowe rozwiązania są dobre dla dziecka. Po drugie zmniejszane są dysproporcje między wykształceniem dzieci z rodzin zamożnych a tych biedniejszych domów. Po trzecie powstają w ten sposób miejsca pracy dla nauczycieli.