W tym roku na dziennych studiach pedagogicznych zostało wyjątkowo dużo wolnych miejsc. Na niektóre uczelnie dostaną się osoby, które ledwo zdały maturę. W efekcie dzieci będą uczyć coraz słabsi nauczyciele - pisze "Gazeta Wyborcza".

We wrześniu 2014 do szkół pójdzie połowa sześciolatków. W 2017 do przedszkoli mają być przyjęte wszystkie trzylatki. Rynek pracy będzie potrzebował dobrze przygotowanych pedagogów przedszkolnych i nauczycieli w podstawówkach. Tymczasem z roku na rok ubywa chętnych na studia pedagogiczne - kierunek, który teoretycznie produkuje absolwentów najlepiej przygotowanych do pracy z dziećmi.

W tym roku na bezpłatnych studiach dziennych zostało wyjątkowo dużo wolnych miejsc: 200 na Uniwersytecie Śląskim, ponad 300 w Zielonej Górze. Sporo miejsc zostało również na innych uczelniach prestiżowych m.in. Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Adama Mickiewicza. W poprzednim roku akademickim chętnych na studia pedagogiczne było dwa razy mniej niż w roku 2008.

Według oficjalnych danych pedagogika jest wciąż bardzo popularnym kierunkiem. Liczba chętnych na jedno miejsce nie przekłada się jednak na liczbę osób, którzy zostają studentami. Często pedagogika jest traktowana przez maturzystów jako plan awaryjny. Ostatecznie na ten kierunek idą również osoby z najsłabszymi wynikami matur. - Spadek zainteresowania w przypadku pedagogiki jest właściwym trendem - mówi w "Gazecie Wyborczej" Kamil Melcer rzecznik MNiSW, podkreślając jednocześnie, że coraz więcej osób kształci się na kierunkach technicznych, ścisłych i przyrodniczych.

Problem w tym, że po słabych studiach pedagogicznych do pracy przyjdą słabi nauczyciele. Wiesław Ambroziak z wydziału edukacyjnego UAM uważa, że studia pedagogiczne "powinny być dodatkowo certyfikowane, prowadzone przez najlepszych i dla najlepszych. Trzeba inwestować w stypendia i praktyki".

"GW" podkreśla, że słabnące zainteresowanie pedagogiką, może wynikać z sytuacji na rynku pracy. Według raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości pedagogika znajduje się na trzecim miejscu kierunków z największym odsetkiem bezrobotnych - 17,1 procent. Sytuacja jeszcze się pogorszy bo samorządy, tłumacząc się niżem demograficznym, zamykają placówki i zwalniają nauczycieli. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, pracę straci 7 tys, osób.