Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce mieć większe uprawnienia do zamykania „złych” uczelni. W projekcie założeń do nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym zakłada takie zaostrzenie kryteriów oceny, by część szkół nie mogła dalej funkcjonować. Ma to uzdrowić polski rynek edukacji.

– Chcielibyśmy zaostrzyć kryteria oceny i uniemożliwić funkcjonowanie tym podmiotom, które na tym rynku nie powinny się pojawić, bo psują opinię o polskim szkolnictwie wyższym – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Daria Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. – Chcemy mieć więcej możliwości zamykania bądź zawieszania uprawnień w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z autentycznym naruszeniem interesów studentów oraz kadry.

Trwają również prace nad zamknięciem katalogu opłat, które mogą być pobierane przez uczelnie wyższe. Ma on zabezpieczyć studentów przed dodatkowymi, niespodziewanymi obciążeniami finansowymi. Resort stoi na stanowisku, że powinien być to negatywny katalog, mówiący za co nie wolno pobierać opłat.

– W uzgodnieniu z przedstawicielami Parlamentu Studentów stwierdziliśmy, że dopuścimy zmianę w ustawie mówiącą, że senat określa nie tylko zasady wnoszenia opłat, ale wzorzec umowy między studentem a uczelnią. Wówczas również przedstawiciele samorządu studenckiego będą mogli brać udział w uchwalaniu tego wzorca. A kandydat wiedziałby dokąd idzie, na jakich zasadach finansowych – mówi wiceminister.

Resort zamierza także mocniej związać proces dydaktyczny z rynkiem pracy i włączyć w niego pracodawców tak, by kwalifikacje i kompetencje absolwentów odpowiadały w większym niż dotychczas stopniu oczekiwaniom szefów firm.

– Chcielibyśmy, by studenci na kierunkach praktycznych musieli uczestniczyć w trzymiesięcznych praktykach zawodowych. Zależy nam na tym, żeby uczelnie nie produkowały bezrobotnych, tylko ludzi dobrze przygotowanych do wyzwań rynku. Chcemy rozróżnić uczelnie i kierunki o profilach ogólnoakademickich od kierunków o profilach praktycznych z naciskiem na te drugie – tłumaczy wiceminister.

Resort proponuje także stworzenie możliwości potwierdzania umiejętności i wiedzy zdobytej nie tylko w formalnej edukacji, czyli w szkole lub na studiach, ale też w praktyce. Takie potwierdzenie dawałoby większe możliwości w kontynuowaniu nauki, bo mogłoby ją np. znacząco skrócić.

– Chcemy dać możliwość, by również osoba, która nie poszła naturalnym cyklem od początku, mogła potem dzięki umiejętnościom, które nabyła, wrócić do edukacji i skrócić sobie cykl kształcenia. Na przykład księgowa, która by poszła na finanse i rachunkowość, znałaby temat podobnie lub lepiej niż profesor wykładający. Chcemy więc oszczędzić przerabiania materiału, który został dobrze przyswojony i dać szansę uzupełnienia tej wiedzy – wyjaśnia Daria Nałęcz.

W opinii przedstawicielki resortu, uczelnie powinny działać na rzecz środowiska lokalnego – współpracować z jego mieszkańcami, pisząc np. ekspertyzy dotyczące spraw lokalnych. Powinny też brać pod uwagę specyfikę regionu, w którym funkcjonują.

– Regiony są różne. Inaczej pod inne zawody będziemy przygotowywali studentów na Śląsku, a inaczej nad morzem. Chcemy tę specyfikę podkreślić i umożliwić studentom zdobywanie dobrego zawodu – tłumaczy Daria Nałęcz.

Dodatkowo resort zapowiada zrównanie wszystkich studentów w ich prawach. Nowością będzie to, że ci z pierwszego roku będą mogli otrzymać stypendia naukowe.

W najbliższych tygodniach założenia nowych przepisów mają trafić do konsultacji międzyresortowych i społecznych.

– Chcieliśmy, aby nowa ustawa weszła w życie od 1 października. Ale liczymy się z tym, że może będzie pojawić się małe opóźnienie, bo niestety jak widać w związku z napływającymi nowymi propozycjami ten proces uległ przedłużeniu – mówi Daria ałęcz.