Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) chce zmusić szkoły wyższe zawodowe, aby kształciły na studiach o profilu praktycznym. Program ma więc objąć trzymiesięczne praktyki, warsztaty z udziałem ekspertów spoza placówki oraz zajęcia rozwijające umiejętności. Obecnie z raportów Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA) wynika, że uczelnie sobie z tym nie radzą.
Rektorzy nie chcą się zgodzić na zaproponowane zmiany. Uważają, że takie kształcenie jest droższe, a resort nauki nie wskazuje dodatkowych środków na ten cel. Propozycje chwalą natomiast studenci i eksperci rynku pracy.
Jakie zmiany w szkolnictwie wyższym / Dziennik Gazeta Prawna

Ograniczone prawo

Proponowana regulacja wprowadza zasadę, że wydział, który posiada uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora, będzie mógł prowadzić kształcenie na kierunkach o profilu zarówno praktycznym, jak i ogólnoakademickim. Natomiast te, które nie mają takich uprawnień, będą kształcić wyłącznie na tych pierwszych. Dopiero po zdobyciu doświadczenia w tym zakresie i uzyskaniu pozytywnej oceny jakości kształcenia wydanej przez PKA (nie wcześniej niż po zakończeniu pierwszego cyklu kształcenia) placówka będzie mogła się ubiegać o uruchomienie studiów licencjackich i inżynierskich o profilu ogólnoakademickim. Tak wynika z projektu założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym.
– Ma to przeciwdziałać dominującemu w uczelniach zawodowych trendowi kształcenia na kierunkach masowych – wyjaśnia Kamil Melcer, rzecznik prasowy MNiSW.
Chodzi więc o takie studia jak zarządzanie, politologia czy ekonomia. Rzecznik resortu dodaje, że w szkołach zawodowych studenci mają ograniczony dostęp do wyspecjalizowanej kadry naukowej. W efekcie zajęcia dydaktyczne odbywają się w przepełnionych grupach. A to obniża jakość nauczania.
– Masowe kształcenie studentów powoduje też, że kwalifikacje i kompetencje absolwentów nie odpowiadają oczekiwaniom pracodawców, co z kolei wpływa na poziom bezrobocia – uważa Kamil Melcer.

Obowiązkowe praktyki

Wprowadzona ma być również zasada, zgodnie z którą ponad połowa programu na kierunku o profilu praktycznym powinna obejmować zajęcia zawodowe. Uczelnia będzie więc zobowiązana organizować warsztaty prowadzone przez osoby z zewnątrz, ale za to mające doświadczenie zawodowe. Obowiązkowe będą również co najmniej trzymiesięczne praktyki zawodowe. Obecnie są one nieobowiązkowe. Nie jest również określone, ile muszą trwać. Taki wymóg zostanie nałożony zarówno na uczelnie publiczne, jak i prywatne.
– Proponowana zmiana uwzględnia sygnały pracodawców, zgodnie z którymi praktyki są zbyt krótkie i studenci nie osiągają zakładanych umiejętności – wyjaśnia Kamil Melcer.
Problem w tym, że już teraz uczelnie nie radzą sobie z kształceniem praktycznym studentów. Takie wnioski są zawarte w ostatnich raportach PKA.
– Uczelnie mają problem m.in. z organizowaniem praktyk dostosowanych do kierunku studiów – potwierdza prof. Marek Rocki, przewodniczący PKA.
Z danych komisji wynika również, że uczelnie w niewielkim stopniu są przygotowane do wprowadzenia wspomnianego profilu. Brakuje porozumień z przedstawicielami pracodawców o współpracy w zakresie organizacji procesu dydaktycznego w firmie, w tym organizacji praktyk i staży zawodowych.
Uwagi zgłaszają też sami studenci. Ich zdaniem program studiów utrudnia udział w zajeciach, które są zorganizowane w firmach.
– Konieczne jest odpowiednie zmodyfikowanie programów także pod tym kątem, aby starczyło czasu na kształcenie praktyczne, a jednocześnie nie odbijało się negatywnie na przygotowaniu teoretycznym – tłumaczy Tomasz Lewiński z fundacji Fundusz Pomocy Studentom.



Rektorzy przeciwko

Propozycjom resortu nauki sprzeciwiają się rektorzy. Jednak ministerstwo nie uwzględniło ich postulatów w najnowszej wersji projektu.
– To, w jakim profilu kształci uczelnia, nie powinno być przypisane wydziałowi, ale kierunkowi studiów – tłumaczy prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich.
Obawia się też, że kształcenie praktyczne będzie droższe. Resort nauki na razie nie przewidział dodatkowych środków na ten cel.
– Uczelnie modyfikując odpowiednio program kształcenia i strukturę zatrudnienia, nie powinny ponieść dodatkowych kosztów – przekonuje Kamil Melcer.
Szkoły wyższe tłumaczą także, że pracodawcy nie zawsze są zainteresowani nawiązywaniem współpracy z uczelniami. Dlatego może być im trudno zrealizować proponowany ustawowy obowiązek.
– Niektórym szkoda czasu na naukę praktykanta, który przyjdzie na miesiąc do pracy, w tym okresie firma nie jest w stanie go niczego nauczyć – uważa Agnieszka Dunaj, kierownik biura karier na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.

Eksperci za

Dominika Staniewicz, ekspert do spraw rynku pracy Business Centre Club, wskazuje jednak, że problem leży również po stronie uczelni.
– Nie zawsze są zainteresowane włączeniem pracodawców w tworzenie nowych programów studiów – argumentuje.
Jako przykład podaje uczelnie, która powierzają prowadzenie zajęć praktycznych nauczycielom teoretykom, którzy nie są czynni w danym zawodzie.
Etap legislacyjny
Stały Komitet Rady Ministrów