Uczelnie odczuwają już niż demograficzny. Żeby przyciągnąć słuchaczy, wymyślają nowe, czasami bardzo egzotyczne kierunki studiów. Nie zawsze jednak udaje się je uruchomić. Zwykle powodem jest brak chętnych.

Do jednych z bardziej nietuzinkowych w Polsce należą zielarstwo i terapie roślinne, doradztwo filozoficzne czy studia miejskie, zgłębiające prawa i idee miejskie.

Uczelnie zagraniczne idą zdecydowanie dalej. Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, wychodząc naprzeciw miłośnikom gry StarCraft, umożliwił studiowanie jej strategii. Na zajęciach oprócz oczywiście grania w StarCrafta dyskutuje się o taktyce, a także sztuce wojennej.

Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim można zostać kucharzem-inżynierem. Paweł Rybski zapewnia, że z takim wykształceniem bez problemu można zostać szefem kuchni.

Uniwersytet Papieski Jana Pawła II połączył teologię z turystyką i rekreacją. W ten sposób powstał kierunek "turystyka religijna". Łukasz Rzepka uważa, że tacy specjaliści nie będą mieć problemów ze znalezieniem pracy, bo ludzie coraz częściej rozglądają się za wycieczkami, które nie ograniczają się tylko do leżenia na plaży i popijania drinków.

Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w tym roku chce uruchomić kierunek "bioinżynieria zwierząt". Miranda Trowska zapewnia, że tutaj nie będą się kształcić specjaliści od wiwisekcji. Ten kierunek nauczy bowiem prowadzić badania nad zwierzętami metodami bezbolesnymi.

Po sukcesie polskich gier komputerowych na światowych rynkach powstaje coraz więcej kierunków, które przygotowują specjalistów w tej dziedzinie. Adrianna Zalewska z konsorcjum uczelni Futurus mówi, że przyszłych autorów gier można szukać na kursie Drimagine. Tutaj oprócz zajęć związanych z programowaniem czy tworzeniem grafiki 3D, słuchacze będą się też uczyć rysunku czy malarstwa.

Rzecznik Politechniki Warszawskiej Ewa Chybińska tłumaczy, że są dwa powody, by otwierać nietypowe kierunki studiów - jeden to rozwój nauki, a drugi to potrzeby rynkowe.

Ale Monika Zakrzewska ze Stowarzyszenia Pracodawców Lewiatan uważa, że nie wszystkie uczelnie uczciwie tworzą nowe kierunki. Część z nich robi to tylko po to, by w dobie niżu demograficznego przyciągnąć studentów. "Nie ma bezrobocia po skończeniu innowacyjnych kierunków, bo nigdy ich nie było - to świetny chwyt marketingowy" - zauważa Monika Zakrzewska.

Apeluje przy tym do uczniów szkół średnich, by wybierając studia kierowali się głównie niszą rynkową, a nie modą. Są już badania które pokazują, na jakich specjalistów w najbliższych latach będzie zapotrzebowanie. "Na wszystkie kierunki informatyczne, ale ponieważ nasze społeczeństwo się starzeje, potrzebni będą także lekarze, masażyści, także dietetycy, bo chcemy zdrowo żyć - tłumaczy Zakrzewska.

Tymczasem rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Kamil Melcer uważa, że dużo ważniejsze od samego wyboru kierunku studiów jest sprawdzenie toku nauczania. Tak, by absolwent w konsekwencji posiadał umiejętności przydatne na rynku pracy.