Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) zamierza wprowadzić standardy prowadzenia monitoringu losów zawodowych absolwentów uczelni. Tak wynika z projektu założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, którym jutro zajmie się Sejm. Celem monitoringu jest sprawdzenie, jak absolwenci radzą sobie na rynku pracy. Uczelnie będą ujawniać dane o ich zatrudnieniu i zarobkach. Te z mniejszych miast obawiają się, że stracą kandydatów na studia.
– Szkoła wyższa na jego podstawie ma tworzyć ofertę studiów i zmieniać program kształcenia na danym kierunku tak, aby odpowiadał on potrzebom pracodawców w regionie – wyjaśnia Krzysztof Głowacki, dyrektor Biura Karier Politechniki Koszalińskiej.
Jak sprawdzane są kariery absolwentów za granicą / DGP
Obecnie uczelnie ustalają własne zasady śledzenia kariery swoich byłych studentów. Taki obowiązek od 1 października 2011 r. nałożyła na nie ustawa z 18 marca 2011 r. o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 84, poz. 455). Zgodnie z nim uczelnia jest zobligowana badać karierę absolwentów po trzech i po pięciu latach od ukończenia studiów.
Podczas wprowadzania tego wymogu resort nauki zapewniał, że określenie warunków jego prowadzenia pozostawi szkołom wyższym. Większość uczelni opracowała już własne kryteria. Gdy zaczną obowiązywać standardy MNiSW, szkoły będą musiały się do nich dostosować.
Zdaniem Kamila Gorynia z Biura Karier Uniwersytetu w Białymstoku możliwe, że szkoła będzie zmuszona zmienić dotychczasowe metody śledzenia karier.
– Może to negatywnie wpłynąć na analizę danych odnoszących się do już przebadanych absolwentów. Ta kolejność nie do końca jest logiczna – uważa.

Niejawne standardy

Resort nauki nie przygotował jeszcze aktu prawnego, który określa nowe zasady monitoringu.
– Trwają prace nad projektem odpowiedniego rozporządzenia w tej sprawie – potwierdza Bartłomiej Banaszak, rzecznik praw absolwenta.
Jak tłumaczy MNiSW, celem wprowadzenia standardów badania losów zawodowych absolwentów jest ograniczenie problemów i nieprawidłowości związanych z jego wdrażaniem. Takich jak brak reprezentatywności.
Obecnie jedna uczelnia wysyła ankietę do 1000 osób, a inna zaledwie do kilku i obie wywiązują się z ustawowego obowiązku. I tu pojawia się kolejny kłopot. Aby szkoła wyższa w ogóle mogła uwzględnić absolwenta w monitoringu, najpierw musi uzyskać jego zgodę na przetwarzanie danych osobowych.
– Wyraża ją jedynie połowa studentów. Przez to znacznie spada liczba osób, które biorą udział w badaniu – wylicza Agnieszka Dunaj, kierownik Biura Karier Uniwersytetu Śląskiego (UŚ) w Katowicach.
Nie wszyscy absolwenci chcą ujawniać informacje o swoich zarobkach czy miejscu pracy, a tego m.in. dotyczą pytania.
– Byli studenci nie mają obowiązku odpowiadać na ankietę, dlatego ważna byłaby szeroka kampania społeczna promująca ich aktywny udział w monitoringu – twierdzi Krzysztof Głowacki.
Z danych UŚ wynika, że uczelnia otrzymuje informację zwrotną od około 25 proc. byłych studentów.
– To zdecydowanie za mało, aby móc wyciągać wnioski dotyczące zmiany programu kształcenia. Wyniki nie są po prostu reprezentatywne – uważa Agnieszka Dunaj.



Jawne rezultaty

Obecnie szkoły wyższe mogą same określać formę przeprowadzania ankiety: czy będzie ona elektroniczna, papierowa, czy telefoniczna. Decydują też, o co zapytają absolwenta. Z tego powodu wyników monitoringu prowadzonego przez różne szkoły wyższe nie da się wspólnie zestawić i skonfrontować.
– Dlatego rozporządzenie ma przede wszystkim rozwiązać problem braku porównywalności wyników w skali kraju – mówi Bartłomiej Banaszak.
Wyjaśnia, że dzięki temu kandydat na studia będzie miał dostęp do obiektywnej informacji na temat szans na zatrudnienie po ukończeniu danej uczelni czy kierunku studiów.
Poza tym resort nauki chce uregulować kwestie ujawniania wyników monitoringu. Obecnie szkoła wyższa nie musi ich nigdzie publikować ani przesyłać. Powinna je jedynie udostępnić np. Polskiej Komisji Akredytacyjnej.
Ujawniania danych z badania obawiają się szkoły wyższe. Tłumaczą, że to, czy absolwent danej uczelni znalazł zatrudnienie, jak szybko i ile zarabia, nie zawsze zależy od jakości kształcenia na wydziale, ale od regionalnego rynku pracy.
– Jeśli takimi wynikami kierowaliby się kandydaci na studia, to promowałyby one większe uczelnie, w miastach, gdzie powstaje więcej firm – uważa Kamil Goryń.
Dodaje, że uczelnie mogą też manipulować informacjami, tworząc raporty na ich podstawie. Aby temu zapobiec, sensowne byłoby konfrontowanie ich z danymi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Można w ten sposób sprawdzić, ile faktycznie osób po studiach w regionie jest bezrobotnych, założyło firmę czy pracuje na etat. Takie rozwiązanie testuje Uniwersytet Warszawski.
W rozporządzeniu MNiSW zamierza też powiązać monitoring losów zawodowych absolwentów z wewnętrznym systemem zapewniania jakości kształcenia na uczelni. Oznacza to, że szkoły będą musiały brać pod uwagę jego wyniki, tworząc ofertę dydaktyczną dla przyszłych studentów.

Uniwersalna ankieta

Na razie resort nauki nie zdradza więcej konkretów. Jednak z informacji, do których dotarł DGP, wynika, że rozważa również narzucenie uczelniom zadawania w ankietach konkretnych pytań – 70 proc. z nich określi ministerstwo, a 30 proc. – uczelnia.
– To dobre rozwiązanie, bo dzięki temu dane z różnych szkół będą bardziej porównywalne – mówi Krzysztof Głowacki.
Jednak mogłoby się okazać, że pytania będą zbyt ogólne.
– Jeśli taka ankieta ma mieć sens, to powinna uwzględniać różne profile kształcenia, m.in. artystyczne, ekonomiczne czy humanistyczne – uważa Agnieszka Dunaj.
Co ważne, badanie losów zawodowych absolwentów szkoły wyższe muszą finansować z własnych środków.
– Przeprowadzenie rzetelnie takiego monitoringu powoduje znaczne koszty – mówi Kamil Goryń.
Ministerialne wymogi mogą je dodatkowo zwiększyć.
Etap legislacyjny Projekt założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym