Trafiają do mnie listy od studentów, którzy mimo starań nie mogą znaleźć pracy. Ministerstwo jest dobrym adresatem tych skarg, bowiem dowiaduje się, na jakiej uczelni szwankuje współpraca z pracodawcami, czyli działalność akademickich biur karier. Biura powinny bardziej skutecznie współpracować z urzędami pracy, ale także aktywnie szukać nowych pracodawców – mówi Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Klara Klinger: Nadchodzi demograficzny niż. Widać, że niektóre uczelnie, reperują budżet kosztem studentów?

Prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego: Rzeczywiście z naszych analiz wynika, że niekiedy dochodzi do pewnych nieprawidłowości. Nawet tam, gdzie uczelnie podpisywały umowy ze studentami, to niektóre umiejętnie obchodziły zakaz pobierania opłat np. za egzamin poprawkowy, każąc płacić za samo przygotowanie dokumentów. A wysokość opłaty była taka jak za egzamin. Uczelnie, widząc nadchodzący niż powinny szczególnie o studentów dbać.

Co zrobi ministerstwo, by takich praktyk nie było?

Przypominamy studentom o ich prawach i pomagamy w ich egzekwowaniu. Staramy się też doprecyzować niektóre przepisy, aby ograniczyć wątpliwości interpretacyjne. Chcemy wprowadzić zmiany w postępowaniu dyscyplinarnym dla pracowników dydaktycznych i sankcje dla uczelni za nieprzestrzeganie praw studentów.

Słyszałam o kolejnej metodzie prowadzenia oszczędności: uczelnie niechętnie przyznają studentom stypendia.

To jest chyba najbardziej niepokojące zjawisko, które musimy wyeliminować. Przecież zwiększyła się pula pieniędzy na ten cel i zlikwidowano możliwość pobierania podwójnych a nawet potrójnych stypendiów za wyniki w nauce studentom studiującym jednocześnie na dwóch lub więcej kierunkach.

Intencją zmian było, aby stypendia za naukę i inne ważne osiągnięcia skoncentrować na najlepszych studentach. Miało je otrzymać 10 proc. najlepszych - ale w znacznie wyższej wysokości. Zamiast tego uczelnie udzieliły stypendia za naukę tylko dla 7,3 proc. studentów i to w zbliżonych kwotach do poprzednich lat, a fundusze skierowały na inne cele. Tylko w pewnej mierze można to wytłumaczyć tym, ze był to pierwszy rok działania nowego systemu.

Warto jednak dodać, że wysokie stypendia za wyniki w nauce otrzymuje nawet 50 proc. studentów kierunków zamawianych, tj. prawie 12 tys. osób. Dobrze też, że o prawie 20 tys. osób wzrosła liczba studentów korzystających ze stypendiów socjalnych. Oczekuję od uczelni, że w tym roku akademickim będzie ich jeszcze więcej.

Gdzie jeszcze są łamane prawa studentów?

Zdarzały się skargi na procedurę oceniania wykładowców przez studentów. W niektórych przypadkach to sami wykładowcy odpowiadali za przeprowadzenie oceny własnej osoby. I wobec studentów, którzy ocenili ich krytycznie stosowali rozmaite restrykcje. Wynika to z tego, że po raz pierwszy ocena wykładowców przez studentów brana jest pod uwagę przy realizacji polityki personalnej w uczelni.

Właśnie problemem studentów jest teraz nie tylko łamanie ich praw, ale przede wszystkim brak pracy po studiach. Co z tym zrobić.

Trafiają do mnie listy od studentów, którzy mimo starań nie mogą znaleźć pracy. Ministerstwo jest dobrym adresatem tych skarg, bowiem dowiaduje się, na jakiej uczelni szwankuje współpraca z pracodawcami, czyli działalność akademickich biur karier. Biura karier powinny bardziej skutecznie współpracować z urzędami pracy, ale także aktywnie szukać nowych pracodawców. Organizować staże i praktyki. Poznawać profil studentów, tak by na określone stanowiska trafiali odpowiedni absolwenci. Ważna jest też dobra współpraca pracodawców z uczelniami, wspólne tworzenie programów studiów oraz włączanie wybitnych praktyków do procesu kształcenia. Przy dobrej współpracy pracodawcy mogą zlecać i finansować zamawiane przez siebie kierunki studiów.

O tym się mówi od dawna. Ale przedsiębiorcy współpracują tylko z tymi najlepszymi uczelniami.

Dlatego praktycznych profili kształcenia wymagamy przede wszystkim od uczelni zawodowych. W najnowszym badaniu Ernst and Young o atrakcyjności inwestycyjnej Polska znalazła się na pierwszym miejscu w Europie, jeśli chodzi o umiejętności pracowników. Dlatego teraz pozostaje nam szczególna troska objąć najlepszych studentów i tych najbardziej kreatywnych, którzy mając szczególne zdolności wyróżniają się wśród pozostałych. Gdy nie są skażeni schematycznym myśleniem, ich odlotowe pomysły mogą przekładać się na wynalazki i nowe technologie. Dlatego centra transferu technologii i inkubatory przedsiębiorczości powinny mocniej się włączyć we współpracę ze studentami.



Od kiedy studenci będą musieli płacić za drugi kierunek?

Student, który podejmie studia na drugim kierunku po 1 października tego roku i nie zakwalifikuje się do grupy 10 procent najlepszych studentów na dodatkowym kierunku studiów musi się liczyć z odpłatnością. A więc tylko najwybitniejsi studenci będą mogli studiować na dwóch kierunkach na koszt podatnika.

Wiele uczelni niepublicznych stara się za wszelką cenę zdobyć studentów. Jak mają poznać, że ich oferta jest wartościowa?

Uczelnię warto sprawdzać pod kątem kadry oraz jakości i programu kształcenia. Jeśli uczelnia prowadzi studia doktoranckie, powinno to oznaczać, że ma dobrą kadrę. Można również sprawdzić wykładowców, aby zorientować się, jaki mają dorobek naukowy. Istotne jest też to, czy uczelnie prowadzą współpracę z zagranicą, ilu mają studentów z innych krajów czy wysyłają studentów na zagraniczne stypendia i staże oraz praktyki u pracodawców. Zachęcam również do zaglądania na nasze strony, na których informujemy o wyróżnionych kierunkach studiów, o kierunkach zamawianych z dodatkowymi stypendiami, o sukcesach uczelni i jej studentów.

Niektóre uczelnie już mają bardzo zła sytuację finansowa.

Są uczelnie, które przeinwestowały albo prowadziły złą politykę finansową. Najgorszą sytuację mają trzy szkoły wyższe. Dwie przygotowały już bardzo przekonujący program naprawczy. Jeśli uczelnia ma w ciągu ostatnich pięciu lat stratę wyższą niż 25 proc. dochodów z budżetu państwa, to powinna nie tylko przygotować, ale też wdrożyć taki program. Po roku w MNiSW ocenimy, czy program poprawił sytuację w uczelni.

O pieniądze biją się także uczelnie niepubliczne. Czy powstanie rozporządzenie, dzięki któremu będą mogły otrzymywać dofinansowanie do przyjmowanych studentów?

Od początku roku 2012 finansujemy studia trzeciego stopnia, czyli doktoranckie w uczelniach niepublicznych, na tych samych zasadach, jak w uczelniach publicznych. Obecny model finansowania sprzyja więc tym uczelniom niepublicznym, które potrafiły zbudować tak silną kadrę, że stanowią coraz większą konkurencję dla uczelni publicznych. Co więcej, dofinansowanie otrzymują również najlepsze kierunki studiów, niezależnie czy prowadzone są w uczelniach państwowych czy prywatnych. Uczelnie niepubliczne realizują też na równych zasadach program kierunków zamawianych. Fundusz pomocy materialnej dla studentów również trafia do uczelni niepublicznych. Na dziś to wystarczy.

Ministerstwo duży nacisk stawia na to by uczelnie, czyli naukowcy zdobywali granty na badania. Tymczasem w polskich warunkach to fikcja. Bo naukowcy tracą czas przede wszystkim na papierkową robotę.

To prawda, że na wielu uczelniach administracja działa jeszcze w sposób archaiczny. Pracownicy głównie zajmują się sprawami obsługi studentów. Ale od kiedy zapisy na wykłady, seminaria odbywają się drogą elektroniczną, administracja uczelni powinna przejąć inne zadania. Przede wszystkim powinna tworzyć silne zespoły pomagające przy zdobywaniu grantów, przygotowywaniu dokumentacji, wyszukiwaniu konkursów, w których naukowcy z danej uczelni mogą startować. A naukowiec powinien skupić się wyłącznie na merytorycznej stronie projektu naukowego.

To marzenie wielu naukowców, ale czy to realne by tak się stało?

Kiedy, jak zamierzamy w algorytmie finansowania dotacji podstawowej dla uczelni, będzie brany pod uwagę wskaźnik grantów, jakie zdobyła uczelnia, to myślę, że jej władzom będzie zależało na wprowadzeniu takich zmian.

Kolejnym problem przy zdobywaniu pieniędzy na projekty, jest brak przejrzystości przy ich przyznawaniu. Obywatele Nauki, ruch skupiający naukowców, zrobił ranking „najgłupszych” powodów dla których naukowcy mają odrzucane projekty, są tam takie jak : za dużo pan wyjeżdżał za granicę etc.

Proszę pamiętać, że te absurdalne powody podawali recenzenci, którzy są także naukowcami. Ale chcemy to poprawić. Ośrodek Przetwarzania Informacji przygotował program informatyczny, dzięki któremu będzie można dokonać doboru odpowiednich recenzentów. Widoczne też będą wcześniej przygotowane recenzje. Będzie można więc sprawdzić ich rzetelność naukową i obiektywizm. Możliwa także będzie weryfikacja powiązań miedzy konkretnymi recenzentami a osobami ubiegającymi się o granty.

Rozpętała się też dyskusja na temat poziomu polskiej nauki na świecie. Zarzuca się polskim naukowcom, że nie są cytowani w zachodnich pismach. Humaniści uważają, że ten wskaźnik nie powinien w ich przypadku być brany pod uwagę, bo kogo na Zachodzie interesują dzieła Słowackiego. Nie ma szans na publikacje w języku angielskim.

Nigdy w historii nauki humanistyczne nie były one tak szeroko finansowane jak właśnie teraz. Na badania humanistyczne i społeczne Narodowe Centrum Nauki przeznacza tyle samo środków, co wcześniej MNiSW, ale w ministerstwie realizowany jest dodatkowo Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. Tylko w tym roku przeznaczyliśmy na projekty z zakresu nauk ważnych dla rozwoju kultury i dziedzictwa narodowego około 100 mln zł. To są pieniądze na finansowanie wybitnych badań, także prac zespołowych, ale też na tłumaczenia najlepszych dzieł powstających w Polsce.

Trudno jednak przekonać zachodnich wydawców to takich publikacji…

Dobre opracowania naukowe zawsze znajda wydawców. Dlaczego zagraniczni naukowcy mogą publikować zagranicą prace o dziełach Gombrowicza, Milosza, Malinowskiego czy Kołakowskiego, a my nie? Dlaczego nie możemy wydawać w Argentynie czy Francji wybitnych dzieł powstających w Polsce? Jeśli nowatorskie badania z zakresu humanistyki muszą być napisane po polsku i wymagają jedynie tłumaczenia, to na to pieniądze są w NPRH. Aby ktoś zagranicą sięgnął do polskich dokonań naukowych, muszą być one napisane w językach tzw. kongresowych lub przetłumaczone na nie. Relatywnie niewielu naukowców z innych krajów zna dobrze język polski.

Obywatele Nauki także postulują by zwiększyć wartość popularyzacji nauki, uważają, że nie jest to docenianie w dorobku naukowców?

Zgadzam się z tym. Popularyzacja powinna być uznawana za ważną część dorobku naukowców. Na popularyzację nauki przeznaczymy duże środki finansowe. Wystarczy np. spojrzeć na Centrum Nauki Kopernik.