Rodzice muszą się pogodzić z tym, że co roku opłaty za opiekę nad dziećmi w przedszkolach będą rosły. To efekt braku subwencji i wyższych kosztów utrzymania.
Samorządy nie mają co liczyć, że w przyszłym roku otrzymają dotację na prowadzenie przedszkoli. Wciąż nie ma nawet projektu założeń do ustawy, która wprowadzałaby możliwość dotowania gminnych placówek. Odpowiedzialny za przygotowanie rozwiązań resort edukacji narodowej tłumaczy się, że prace nad zmianami trwają, ale o konkretach nie mówi.

Potrzebują wsparcia

Gminy nie ukrywają, że rządowe dofinansowanie jest niezbędne.
– Przyznanie subwencji na przedszkola spowodowałoby większą dostępność dzieci do tych placówek – mówi Ewa Walczak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miejskiego w Szydłowcu.
Dodaje, że w gminie jest nadal duży odsetek dzieci nieobjętych wychowaniem przedszkolnym. O pomoc alarmują głównie małe miejscowości.
Samorządowe przedszkola i ich koszty / DGP
– Gdyby gmina otrzymywała dofinansowanie, to wtedy oddziały przedszkolne na terenach wiejskich utworzone zostałyby na stałe, a nie jak obecnie tylko na rok – ocenia Bożena Stępak, kierownik Zespołu Obsługi Ekonomiczno-Administracyjnej Szkół i Przedszkoli w Węgorzewie.
Tłumaczy, że dostęp do przedszkoli na wsi jest ograniczony ze względu na brak miejsc oraz ustawowych możliwości dowożenia przez gminę dzieci 3-, 4-letnich zamieszkałych na wsi do funkcjonujących, ale oddalonych placówek. Zaznacza, że przeciętna droga dziecka ze wsi do przedszkola wynosi 10 km, zakup biletu miesięcznego to koszt około 40 zł, dla opiekuna 80 zł. To często przekracza możliwości finansowe wielu rodzin, zwłaszcza wielodzietnych.

Dodatkowe obciążenie

Samorządom z roku na rok rosną również koszty utrzymania przedszkoli. Rodzice partycypują w zaledwie kilku procentach wszystkich wydatków. W Zielonej Górze w 2010 roku na placówki tego typu wydano 31 mln zł, w tym 3,4 mln zł na prywatne placówki. Rok później te koszty wzrosły do ponad 34 mln zł, a do niepublicznych trafiło blisko 5 mln zł. Rosnące koszty utrzymania wynikają również ze wzrostu płac dla nauczycieli przedszkolnych, do których też ma zastosowanie Karta nauczyciela. Niestety gminy nie dostają na podwyżki dla nich pieniędzy z subwencji. W Białymstoku w 2010 roku na przedszkola miasto wydało 59,7 mln zł, w ubiegłym o 3 mln zł więcej. We Wrocławiu w tym samym okresie na przedszkola miasto wydało odpowiednio 121,5 mln zł, a rok później już ponad 5 mln zł więcej. W Częstochowie na ten cel w 2010 roku przeznaczono 36,7 mln zł, a w ubiegłym 38,5 mln zł. Również w mniejszych miejscowościach koszty utrzymania przedszkoli są dotkliwe i znacząco rosną. Na przykład w Żywcu w 2010 roku do przedszkoli trafiało 6,9 mln zł, a w ubiegłym roku już 8,1 mln zł. W Żninie w 2010 roku wydano na ten cel 2,6 mln zł, a w ubiegłym blisko 3 mln zł więcej. Urząd Miejski w Kartuzach dwa lata wcześniej na przedszkola wydał zaledwie 265 tys. zł, a rok później blisko milion złotych.
– Samorząd bocheński na wydatki oświatowe przekazał 38 proc. środków zapisanych w budżecie na 2011 rok. Wprowadzenie subwencji na przedszkola i tak nie pokryje tych wydatków nawet w połowie, ale pozwoli na bardziej racjonalne gospodarowanie pieniędzmi w budżecie – wylicza Stefan Kolasiński, burmistrz Bochni.



Tną i budują

Dopóki rząd nie wypracuje konkretnych propozycji, samorządy muszą radzić sobie same. Dlatego część z nich przekształca przedszkola samorządowe w niepubliczne, prowadzone przez stowarzyszenia. Dzięki tym zmianom koszty ich utrzymania są znacznie niższe. Chociażby dlatego, że nie stosuje się tam Karty nauczyciela. Na takie zmiany zdecydował się np. Kalisz.
– Po wakacjach osiem przedszkoli samorządowych przekształci się w niepubliczne – potwierdza Mariusz Witczak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Kaliszu.
Dodaje, że również w trakcie budowy jest zespół szkolno-przedszkolny, w skład którego ma wejść samorządowe przedszkole.
Ponieważ gminy zdają sobie sprawę, jak ważna dla rodziców jest dostępność do przedszkoli, część z nich decyduje się nawet na większe inwestycje. Budowę nowych placówek mają wkrótce rozpocząć urzędy miast w Białymstoku, Wadowicach, Żywcu, Olkuszu i Rzeszowie.
– Planujemy budowę nowego przedszkola w Oborach na 100 miejsc, bo obecnie funkcjonujące znajduje się w wynajmowanym budynku. Zamierzamy także zmodernizować istniejącą placówkę w Mirkowie – informuje Magdalena Gołębiowska, kierownik wydziału oświaty, kultury i zdrowia Urzędu Miasta i Gminy w Konstancinie-Jeziornie.
Gminy, mimo trudnej sytuacji, decydują się też na wprowadzanie ulg dla rodzin wielodzietnych.
– Po wakacjach zwolnione z opłaty zostanie trzecie i każde następne dziecko tych samych rodziców uczęszczające do przedszkola – zapewnia Danuta Knap z Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół w Żarnowcu.

Niekorzystny ekwiwalent

Zdaniem gmin ubiegłoroczna zawierucha związana z wprowadzaniem opłat stałych za pobyt dzieci w przedszkolach spowodowała, że samorządy zostały zmuszone do zastosowania zasady ekwiwalentności.
– W konsekwencji samorząd zwraca rodzicom koszt opłat za każdy dzień nieobecności dziecka w placówce. Spowodowało to ogromny wzrost nieobecności i zmniejszenie wpływów z opłat do budżetu, mniej więcej o 50 proc. Rodzice zamiast pokrywać 10 proc. kosztów pobytu dziecka, robią to jedynie w 5 – 6 proc. – żali się Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji w gminie Chrzanów.
Podkreśla, że samorządy muszą pokrywać część kosztów pobytu dziecka w przedszkolu niepublicznym, nawet jeżeli przebywało tam zaledwie jeden dzień w miesiącu.
– W tym przypadku zasada ekwiwalentności nie ma zastosowania – tłumaczy Tadeusz Kołacz.

Niekwestionowane opłaty

Część gmin, nie chcąc nadmiernie obciążać rodziców, decyduje się na stopniowe zwiększanie stawek za opiekę nad dziećmi. Do uchwał wprowadzają zapis uzależniający ich wysokości od poziomu płacy minimalnej. Część prawników ma jednak wątpliwości, czy dopuszczać takie rozwiązanie. Organy nadzorcze gmin nie dostrzegają jednak przesłanek, aby takie uchwały kwestionować.
– Nie podważamy tych, które uzależniają podwyżki opłat od wskaźnika płacy minimalnej – potwierdza Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału nadzoru prawnego i kontroli Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jego zdaniem stawka godzinowa za pobyt dziecka w przedszkolu określona w ten sposób jest czytelna i nie budzi wątpliwości.