O zwiększenie finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa oraz o nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym zaapelowali w środę w Krakowie związkowcy z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "S" i Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP.

Ich zdaniem to działania niezbędne, jeśli Polska chce dogonić światową czołówkę.

"Koniecznym jest wzrost nakładów na naukę ze środków publicznych i wprowadzenie różnorakich mechanizmów systemowych - ulgi podatkowe, fundusze inwestycyjne - stymulujących finansowanie pozabudżetowe (przez zakłady przemysłowe, firmy itp.) i umożliwiających osiągnięcie w obszarze badań i rozwoju nakładów poziomu przyjętego w strategii Europa 2020 (unijna strategia wzrostu na najbliższe dziesięciolecie - PAP) tj. blisko 2 proc. PKB" - napisano w apelu jaki wystosowała Krajowa Sekcja Nauki NSZZ "Solidarność" oraz Rada Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP do rządu, Sejmu i Senatu RP.

Jego sygnatariusze podkreślają, że nowelizacja ustawy jest konieczna, aby "znieść różnego rodzaju biurokratyczne więzy". Postulują np. skrócenie formalnej drogi awansu zawodowego nauczycieli akademickich poprzez traktowanie stopnia naukowego doktora jako podstawowego w karierze naukowej.

Przyjęcie apelu było jednym z punktów konferencji naukowej nt. "Nauka i uniwersytet w Polsce Anno Domini 2012", która odbyła się w środę w Krakowie.

"Młodzi nie garną się do zawodu badacza naukowego ze względu na niekonkurencyjny poziom wynagrodzeń. U źródeł tego jest zamrożenie od 2009 r. kwoty bazowej wynagrodzeń dla pracowników szkolnictwa wyższego i nauki" - powiedział PAP prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP Janusz Rak.

Dodał, że problemem jest też brak stabilizacji zawodowej, krótkie umowy o pracę, umowy "śmieciowe". "W efekcie wielu widzi swoją szansę za granicą lub w sektorze przedsiębiorstw" - uważa Rak.

W trakcie konferencji prof. Karol Życzkowski z Instytutu Fizyki UJ mówił, że pod względem cytowań prac naukowych Polska jest w pierwszej dwudziestce, jeśli chodzi o nauki ścisłe takie jak matematyka, fizyka, astronomia, chemia, ale jest poza pierwszą dwudziestką, jeśli chodzi o nauki techniczne, biologiczne, medyczne, społeczne i humanistyczne.

"Pod względem całkowitej liczby publikacji za lata 2001-2011 Polska zajmuje 20. miejsce. Wyprzedziły nas niedawno Turcja i Tajwan. Pod względem całkowitej liczby cytowań spadliśmy na 25. miejsce, a lepsze od nas są m.in. Belgia i Izrael" - podał Życzkowski.

Powód takiej niskiej pozycji Polski to zdaniem organizatorów konferencji zbyt małe wydatki na naukę. "Za mało się inwestuje w badania naukowe. Trzeba tak zreformować system, aby lepiej wykorzystywać dostępne środki. Dobrym naukowcom trzeba więcej płacić i więcej od nich wymagać. Wszystkie wyniki badań prowadzonych za pieniądze podatnika muszą być jawne. Trzeba zmienić algorytm dofinansowania uczelni, tak by wymusić mobilność i konkurencyjność naukowców" - mówił Życzkowski.

Wśród problemów polskiej nauki wskazano: niestabilność przepisów prawnych, nieprzewidywalność finansowania, zwiększającą się biurokrację.

Jak mówił dr Jerzy Dudek z Instytutu Nafty i Gazu, obecnie w Polsce działa 118 instytutów badawczych, które zatrudniają 27 tys. 673 osoby, w tym 12 tys. pracowników naukowych. (w 1990 r. było to 260 instytutów, zatrudniających 72 tys. osób - wiele z nich zostało połączonych). Podczas konferencji mówiono, że sukcesywnie zmniejszają się środki budżetowe na działalność statutową instytutów badawczych, środki te są przesuwane do systemów grantowych. "Chcielibyśmy, aby zespoły ekspertów, od których zależy przyznawanie pieniędzy jednostkom naukowym były reprezentatywne dla wszystkich środowisk naukowych. Ważne jest, by w zespołach oceniających badania stosowane byli też praktycy, a nie tylko teoretycy" - mówił dr Jerzy Dudek. Jak zauważył, nowe przepisy dotyczące sektora nauki dają możliwość łączenia instytutów badawczych z uczelniami i z instytutami PAN, ale takich połączeń do tej pory nie było.

Konferencja zorganizowana została przez Krajową Sekcję Nauki NSZZ "Solidarność" oraz KZ NSZZ "Solidarność" Uniwersytetu Jagiellońskiego.