Resort finansów domaga się zwrotu części dotacji na pomoc socjalną dla uczniów. Samorządy nie wniosły bowiem 20-proc. wkładu własnego na realizację tego zadania.
Część wojewodów żąda od samorządów zwrotu części dotacji celowej z budżetu, która była przeznaczona na wypłatę stypendiów i zasiłków szkolnych dla uczniów. Dotyczy to najuboższych rodzin, których kryterium dochodowe na osobę nie przekracza 351 zł.
Na przykład wojewoda zachodniopomorski w piśmie przesłanym do części gmin wskazuje, że na stypendia socjalne powinny one dołożyć z własnego budżetu 20 proc. ich kosztów. Powołuje się m.in. na wyniki pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli, która stoi na podobnym stanowisku co resort finansów.

38,7 mld zł w tym roku wyniesie subwencja oświatowa

Całe zamieszanie wyniknęło przez art. 128 ust. 2 ustawy z 27 listopada 2009 r. o finansach publicznych (Dz.U. nr 157, poz. 1240 z późn. zm.). Zgodnie z nim kwota dotacji na dofinansowanie zadań własnych samorządu (bieżących i inwestycyjnych) nie może stanowić więcej niż 80 proc. kosztów ich realizacji, chyba że odrębne przepisy stanowią inaczej.
Gminy powołują się na stanowisko resortu z 2010 roku
Gminy nie poddają się i przywołują stanowisko resortu edukacji z 23 lipca 2010 r., w którym Krystynas Szumilas, wiceminister, a obecnie minister edukacji narodowej, przekonywała, że nie muszą one mieć wkładu własnego, bo ustawę o systemie oświaty trzeba zakwalifikować jako odrębne przepisy, do których nie ma zastosowania art. 128 ust. 2 ustawy o finansach publicznych. Zaznaczyła również, że nowe regulacje nie powinny powodować zmian w dotowaniu stypendiów i zasiłków uczniowskich.
– Na dokument z resortu edukacji zamierzamy się powoływać przy sporządzeniu odwołania do wojewody, który żąda od nas ponad 30 tys. zł – mówi DGP Ireneusz Rożuk z Urzędu Gminy Warnice (woj. zachodniopomorskie).
Tłumaczy, że na zwrot pieniędzy urząd ma zaledwie dwa tygodnie, a nie dysponuje wolnymi środkami. Co więcej musi być zwoływana sesja i trzeba szukać pieniędzy w budżecie.
Kierownictwo gminy Warnice zamierza się od tej decyzji odwoływać nawet do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
– Docierają do nas sygnały od samorządowców, że rząd zmienia interpretacje prawa i żąda zwrotu według niego nienależnie otrzymanej dotacji. Apelujemy więc, aby za każdym razem odwoływać się do sądu – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP.
Prawnicy sugerują zwrócenie się do sądów
Dodaje, że dzieci i samorządy nie mogą ponosić konsekwencji za błędne i często odmienne interpretacje poszczególnych ministrów.
Prawnicy wskazują, że warto zwrócić się o pomoc do sądu.
– Stanowisko resortu edukacji narodowej wyrażone w piśmie do gmin z 2010 r. w sprawie ewentualnego wkładu własnego będzie mocnym argumentem, gdy zajmie się tym sąd administracyjny – mówi Monika Rubaj-Królikowska, radca prawny w gminie Ustka.
Dodaje, że sąd będzie też badał, jaka była praktyka w innych gminach przy korzystaniu z tego typu dotacji z budżetu.