Dyrektorzy szkół coraz częściej skarżą się do rzeczników dyscyplinarnych na nauczycieli. Pedagodzy są jednak karani rzadko i łagodnie.
Z roku na rok liczba skarg na nauczycieli do wojewódzkich rzeczników dyscyplinarnych rośnie. Z sondy DGP przeprowadzonej wśród 16 kuratoriów oświaty wynika, że liczba ta w ostatnich trzech latach poszła w górę blisko dwukrotnie. Rocznie skarg jest już prawie 400. Najwięcej wniosków o wszczęcie postępowania składają dyrektorzy szkół, ale zdarza się, że kierują je także rodzice, uczniowie, a nawet inni nauczyciele. Zarzuty są poważne – począwszy od nierzetelnego wykonywania obowiązków, a kończąc na molestowaniu seksualnym uczniów oraz ich biciu. Za tak poważne przewinienia nauczyciele najczęściej otrzymują jednak karę nagany z ostrzeżeniem. Rzadko są wydalani z zawodu.
Nauczycieli bronią często sami rzecznicy dyscyplinarni, którzy już na etapie wniosku złożonego przez dyrektora umarzają postępowania. Niestety członkowie komisji dyscyplinarnej i rzecznicy powoływani są z tego samego środowiska, wręcz się znają. Przewinienie musi więc być bezsprzeczne, aby nauczyciela spotkała dotkliwa kara.

Nieskazitelny charakter

Od nauczycieli wymaga się nienagannej postawy i dawania przykładu innym. Muszą też dbać o rzetelne realizowanie zadań oraz wspierać każdego ucznia w jego rozwoju. Nie mogą też uchybiać godności zawodu. Takie obowiązki nakłada na nich art. 6 Karty nauczyciela. Jeśli nie wywiązują się właściwie z nałożonych na nich wymagań, może dojść do postępowania dyscyplinarnego.
Postępowanie dyscyplinarne nauczycieli / DGP
Skarg jest z roku na rok coraz więcej. W 2009 roku do rzeczników wpłynęło ich 243, w 2010 roku – 296, a w 2011 roku – 362. Do wielkopolskiego rzecznika dyscyplinarnego w 2009 roku trafiło 11 skarg, a w ubiegłym roku było ich już 33. Na Śląsku w 2009 roku wniosków o ukaranie nauczycieli wpłynęło 30, w kolejnym roku 38. W ubiegłym roku było ich tam już aż 63. Podobna sytuacja jest w Małopolsce. Tam w 2009 roku było 44 wniosków, a w ubiegłym już 73. Również w województwie łódzkim w 2009 roku były 23 skargi, a w 2011 roku dwukrotnie więcej.
Kuratorzy wskazują, że rosnąca liczba wniosków wynika z większej świadomości społecznej.
– Wiedza rodziców i uczniów, którzy jako pełnoletni mogą się poskarżyć, przyczynia się do tego, że mamy coraz więcej tego rodzaju spraw. Kilka lat temu nikt nie wszczynał postępowania, jeśli nauczyciel za złe zachowanie skarcił ucznia – mówi Janina Jakubowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
Jej zdaniem nauczyciele często nie wytrzymują psychicznie nagannego zachowania uczniów i wybuchają. Podawane są też inne przyczyny narastających skarg na uczących w szkołach.
– Ze względu na niż demograficzny szkoły bardziej niż w przeszłości zabiegają o uczniów. Wielką przeszkodę w rekrutacji stanowią nauczyciele, którzy nie przestrzegają obowiązujących przepisów, w szczególności prawa oświatowego – wyjaśnia Wincenty Janowiak, dyrektor wydziału nadzoru pedagogicznego i rozwoju edukacji Kuratorium Oświaty w Krakowie.
Wskazuje, że taki nauczyciel nie buduje dobrego wizerunku szkoły w środowisku. A to – w dłuższej perspektywie – może prowadzić do likwidacji placówki.



Bezkarność słabych

Rodzice lub uczniowie skarżą się dyrektorom placówek, którzy kierują sprawę do rozpatrzenia przez rzecznika dyscyplinarnego.
Okazuje się, że najwięcej spraw trafia jednak od dyrektorów szkół, którzy zamiast wystawić nauczycielowi negatywną ocenę jego pracy lub zwolnić dyscyplinarnie, wolą nie wywoływać z nim konfliktu i kierują wniosek do rzeczników dyscyplinarnych.
– Nawet gdy mam zastrzeżenia do pracy nauczyciela i dowody, to w gestii komisji dyscyplinarnej jest rozpatrzenie, czy pedagog dobrze wypełnia swoje obowiązki z art. 6 Karty nauczyciela – żali się Tomasz Malicki, dyrektor I LO im. B. Nowodworskiego w Krakowie.
Tłumaczy, że sprawy, które dotyczą jakości kształcenia uczniów, są często umarzane. W efekcie trafiają tam tylko ewidentne przypadki. Co więcej, jeśli rzecznik umorzy wniosek, to nie przysługuje od tej decyzji żadne odwołanie.

Biją uczniów

Wśród skarg na nauczycieli pojawia się również przemoc wobec uczniów.
– Zarzuty dotyczą najczęściej złego odnoszenia się do młodzieży, używania wulgarnych i obelżywych słów, niesprawiedliwego oceniania, naruszenia nietykalności osobistej ucznia – potwierdza Franciszek Kaniewski, rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli przy wojewodzie wielkopolskim.
Podobna sytuacja jest w innych regionach. Na przykład na Śląsku odnotowuje się przypadki agresji fizycznej oraz słownej wobec uczniów, a także molestowania dzieci.
Do komisji dyscyplinarnych trafiają też takie zarzuty, jak przychodzenie do pracy pod wpływem alkoholu lub prowadzenie pojazdu w takim stanie. Nauczyciele dopuszczają się również fałszerstw. Np. w województwie podkarpackim karani są najczęściej za plagiat prac służących im do kolejnego stopnia awansu zawodowego. To niezrozumiałe zachowanie, bo osoby, które przystępują do postępowania lub egzaminu, nie mają problemu z jego zaliczeniem.
Przypadki fałszowania dokumentów były też odnotowywane w województwie śląskim.

Własna ochrona

Komisje dyscyplinarne funkcjonują w każdym zawodzie zaufania publicznego. Problem jednak w tym, że rozpatrywaniem spraw zajmują się osoby z tej samej grupy zawodowej i tego samego województwa. W efekcie wszyscy członkowie komisji znają się z osobą, której zachowanie lub działanie mają ocenić.
Niestety, postępowania dyscyplinarne często są umarzane jeszcze przed rozpatrzeniem. Na przykład w województwie wielkopolskim w 2010 roku z 29 spraw rzecznik umorzył 14. W kolejnym roku sprawy już były na tyle poważne, że na 33 umorzył pięć, a 27 przekazał do rozpatrzenia przez komisję dyscyplinarną. Podobnie było na Śląsku. Na 63 sprawy rzecznik umorzył aż 24.
Podobnie dzieje się w przypadku wymierzania kar. Nawet za poważne przewinienia komisje najczęściej stosują najmniej dotkliwą karę przewidzianą w katalogu sankcji, czyli naganę z ostrzeżeniem.
– W 2011 roku komisja wymierzyła 22 kary, w tym 15 nagan z ostrzeżeniem, pięć zwolnień z pracy, jeden zakaz wykonywania zawodu przez trzy lata i jedno wydalenie z zawodu – mówi Krystyna Radziuk-Kwak, przewodnicząca Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Śląskim.
Również w województwie dolnośląskim najczęściej przyznawano najlżejszą z możliwych kar, czyli naganę z ostrzeżeniem.
– Nauczyciele wzajemnie się chronią. Za takie przewinienia jak przychodzenie do pracy pod wpływem alkoholu czy plagiat pracy powinno grozić wydalenie z zawodu, a nie zwykła nagana – mówi Edmund Wittbrodt, senator i były minister edukacji.