Niektórych szkół nie stać na założenie instalacji wodnej. Opozycja kpi, że to się wpisuje w nasz standard, jak lekcje WF na korytarzu i przepełnione klasy.
Główny Inspektorat Sanitarny kończy prace nad raportem dotyczącym stanu sanitarnego polskich szkół. Z naszych informacji wynika, że ciepłej wody brakuje nawet w kilkuset placówkach. Nie oznacza to, że nie ma jej tam wcale, ale np. płynie nie ze wszystkich kranów. Jednak rozporządzenie ministra edukacji, które weszło w życie 1 września 2011 r., dotyczące bezpieczeństwa i higieny w szkołach precyzyjnie określa, że ciepła woda ma być dostępna w każdej szkolnej umywalce.
Na Mazowszu ciepłej wody nie ma w 66 szkołach, w tym 37 podstawowych. W Wielkopolsce problem dotyczy 68 szkół, w woj. śląskim 112, w łódzkim – 35. Rzecznik prasowy GIS Jan Bondar podkreśla jednak, że jest lepiej. – Na początku 2010 roku problemy z ciepłą wodą odnotowaliśmy w 1100 szkołach, rok później było ich 604. Ta liczba wciąż maleje, bo od kiedy weszło w życie rozporządzenie ministra edukacji, możemy szkoły upominać i wymagać zmian w trybie decyzji administracyjnych – mówi Bondar. Takich decyzji we wrześniu wydano 550. Teraz szkoły naprawiają usterki.
Szkoły bez dostępu lub z ograniczonym dostępem do ciepłej wody / DGP
– Mamy świadomość, że doprowadzenie ciepłej wody w wielu miejscach wiąże się z dużymi wydatkami, dlatego dajemy szkołom dłuższe terminy na wywiązanie się z tego obowiązku – wyjaśnia Anna Armatys, rzeczniczka małopolskiej Wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Zaznacza jednak, że ostateczny termin to 31 sierpnia 2012 r. Po przekroczeniu tej daty mogą zacząć sypać się mandaty, stacje sanitarno-epidemiologiczne mogą wydawać też decyzje o zamknięciu szkół.
Dyrektorzy placówek, w których jest problem z ciepłą wodą, nie chcą się wypowiadać. Jeden z nich z miasta na wschodzie Polski stwierdził, że doprowadzenie ciepłej wody do jego szkoły to wydatek nawet miliona złotych. – Zajmujemy budynek, który jest pod kuratelą konserwatora zabytków, kompleksowa przebudowa wiąże się z ogromnymi wydatkami. Na prowizorkę, czyli na przykład założenie przepływowych ogrzewaczy wody, nie mogę sobie pozwolić, bo nie wytrzyma tego stara aluminiowa instalacja elektryczna – opowiada. Co na to MEN. Wiceminister edukacji Tadeusz Sławecki przypomina, że w takich przypadkach samorządy powinny występować o przyznanie pieniędzy z budżetowej rezerwy na cele oświatowe.
Suchej nitki na resorcie nie zostawia opozycja. Sławomir Kłosowski, były wiceminister edukacji, dziś wiceszef sejmowej komisji ds. edukacji wskazuje, że sytuacja, w której jedno z państw członkowskich UE w XXI w. ma problem z zapewnieniem uczniom ciepłej wody, jest groteskowa. – Problem jest głębszy. Chodzi o brak standardów, które określałyby, co szkoła powinna zapewniać uczniom. MEN unika tego tematu, być może dlatego, że wymagania, które mogłyby spełnić wszystkie szkoły, to dostęp jedynie do zimnej wody, lekcje WF na korytarzu i 35-osobowe klasy – ironizuje Kłosowski.