W ciągu ćwierćwiecza, które właśnie mija od uruchomienia przez Brukselę programu Erasmus, ze stypendiów umożliwiających naukę od trzech do 12 miesięcy na uczelni innego niż własny kraju w Unii Europejskiej skorzystało już niemal trzy miliony osób.
Takiego wyniku nie ma żadne inne państwo lub organizacja międzynarodowa na świecie. Ustanowiony w 1946 r. amerykański program Fulbrighta dla studentów chcących uczyć się w USA i Amerykanów, którzy zamierzają uczęszczać na zagraniczne uniwersytety, do tej pory zorganizował wyjazdy dla 300 tys. osób, choć bardzo wyselekcjonowanych: 43 uczestników otrzymało później Nagrodę Nobla, a 78 – Nagrodę Pulitzera. Rosja, kontynuując tradycje ZSRR, także uznała, że programy stypendiów międzynarodowych są skutecznym sposobem poszerzenia wpływów za granicą. Stąd już 72 tys. cudzoziemców miało opłacone studia na rosyjskich uczelniach, takich jak moskiewska szkoła dyplomatyczna MGIMO czy Uniwersytet Patrice’a Lumumby. Skala przedsięwzięcia jest jednak wciąż o wiele mniejsza niż Erasmus. Podobnie jest z japońskim programem stypendiów międzynarodowych MEXT, z którego skorzystało do tej pory 65 tys. osób ze 160 krajów świata.
Początki były trudne. Inicjatorem programu była w 1987 r. Komisja Europejska, jednak spotkała się z twardym oporem Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, które miały własne systemy stypendiów międzynarodowych. Ostatecznie naciskom Brukseli uległ ówczesny prezydent Francji Francois Mitterrand. W pierwszym roku od uruchomienia programu skorzystało z niego zaledwie 3,2 tys. osób.
Ale później liczba studentów korzystających z pomocy Erasmusa zaczęła rosnąć lawinowo. W ubiegłym roku było ich już prawie 300 tys., a Komisja Europejska ma nadzieję, że za dwa lata liczbę tę uda się jeszcze podwoić dzięki wygospodarowaniu na ten cel 19 mld euro na lata 2014 – 2020 (średnio 2,7 mld euro rocznie). Już teraz z unijnego programu wymiany korzysta co 20. student, a współpracuje z nim prawie cztery tysiące uczelni.
Każdego roku niemal we wszystkich krajach Unii liczba studentów ubiegających się o stypendia przekracza liczbę wolnych miejsc. Jednym z powodów jest to, że uczestnicy programu są zwolnieni z opłat za studia. Dzięki temu po Hiszpanii i Francji najwięcej stypendystów jedzie do Wielkiej Brytanii, gdzie większość uniwersytetów pobiera czesne.
Program Erasmusa zakłada także, że macierzysty uniwersytet studenta zaliczy mu zajęcia, jakie odbył za granicą. W ten sposób uczestnicy programu uzyskują cenne kwalifikacje przy poszukiwaniu pracy. Dodatkowo zwiększenie programu Erasmusa umożliwiło przyjęcie zasady, zgodnie z którą część wydatków (np. na akademik) pokrywa macierzysty kraj studenta, a nie Bruksela.