Ponad 88 tys. osób złożyło podpisy pod petycją o odwołanie z funkcji ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka w ramach akcji "Stop deMENtażowi edukacji". We wtorek przedstawiciele inicjatywy przekazali dokument do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Stop deMENtażowi edukacji – to nazwa ogólnopolskiej, oddolnej inicjatywy studentów i nauczycieli, której celem jest odwołanie ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Jej inicjatorzy zebrali łącznie ponad 88 tys. podpisów. Autorem petycji jest dr Paweł Dybała z UJ w Krakowie.

We wtorek rano przedstawiciele inicjatywy przekazali petycję wraz z podpisami do KPRM - poinformował PAP Kamil Kozak, student z UJ w Krakowie, jedna z osób zaangażowanych w inicjatywę. Dokument ma trafić do rąk premiera Mateusza Morawieckiego. Kozak dodał, że petycja trafi we wtorek również do Senatu. Wyraził nadzieję, ze izba wyższa parlamentu wyda odpowiednią uchwałę w tej kwestii. "Liczmy na wsparcie ze strony Senatu" - dodał.

Z kolei petycja do marszałek Sejmu Elżbiety Witek zostanie wysłana w wersji elektronicznej.

"Oczekujemy, iż jak najszybciej zostaną podjęte działania rządu, skutkujące odwołaniem obecnego ministra edukacji. Środowisko naukowe jest zdeterminowane, by osiągnąć zamierzony cel" - czytamy w informacji udostępnionej PAP przez dr Joannę Puchalską z UJ, jedną z członkiń inicjatywy.

Dodano w niej, że w przypadku zignorowania postulatów sygnatariusze zamierzają podejmować wszelkie dopuszczalne prawem kroki, "włącznie ze strajkiem".

"W inicjatywę włączyli się pracownicy i studenci wielu polskich uczelni, nauczyciele oraz inne osoby, którym leży na sercu los polskiej edukacji" - wymieniono.

"Jeszcze przed zaprzysiężeniem kandydatura dr. hab. Przemysława Czarnka budziła sprzeciw dużej części środowiska naukowego, ponieważ polityk ten wsławił się licznymi wypowiedziami o charakterze szowinistycznym, mizoginicznym oraz nienawistnym wobec osób nieheteronormatywnych" - wskazano.

Oceniono, że podczas sprawowania urzędu minister Czarnek "dopuścił się otwartych gróźb pozbawiana środków finansowych tych uczelni, które umożliwiły pracownikom i studentom wzięcie udziału w ogólnopolskich protestach przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego, oraz prześladowania nauczycieli, którzy zaangażowali się w ten protest obywatelski".

Według sygnatariuszy minister Czarnek nie tylko łamie swoim zachowaniem zasadę równości obywatelskiej, ale zagraża też etosowi akademickiemu, suwerenności uczelni i działa w sprzeczności z misją edukacyjną resortu, którym zarządza.

Dymisji Czarnka domaga się także ponad 340 przedstawicieli środowiska akademickiego, którzy skierowali w tej sprawie na początku listopada listowny apel do prezydenta i premiera. W apelu zaznaczono m.in., że "w wypowiedziach dr. hab. Czarnka widoczne są rażący brak poszanowania ludzi o innych poglądach, ukrainofobia, antysemityzm, dehumanizacja osób nieheteronormatywnych, mizoginizm oraz pochwalanie kar cielesnych wobec dzieci".

Również rzecznik praw obywatelskich krytycznie ocenia wypowiedzi ministra edukacji i nauki. "(…) działania względem uczelni wyższych, o których wspominał Pan na antenie TVP Info, tj. pociągnięcie do odpowiedzialności władz uczelni za sposób organizacji zajęć w dniu 28 października br., zapowiedź ograniczenia finansowania uczelni ze środków publicznych czy ingerowanie w kwestię zatrudnienia jednego z pracowników UAM, stanowią przykład bezprawnej ingerencji w autonomię uczelni wyższych" – napisał Adam Bodnar w liście do ministra Czarnka.

Minister Czarnek odnosząc się w ubiegłym tygodniu do tych głosów stwierdził: "Jest ogromnie wiele środowisk akademickich, które wspierają działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, i współpracuje z ministerstwem nauki w sposób bardzo systemowy i bardzo racjonalny przesyłając uwagi, postulaty i swoje komentarze do aktualnej sytuacji, również po wejściu w życie Konstytucji dla Nauki."

Zaapelował, aby nie utożsamić całego środowiska akademickiego "z jakimś listem, który poszedł do pana prezydenta, zawierającym szereg bzdur, fałszów i kłamstw. Naprawdę nie możemy tego robić" - zaznaczył.