GIS mówi: zamykamy szkoły, tylko jak będzie potwierdzony przypadek. Konsultant ds. chorób zakaźnych i pediatrii: nie testować dzieci z lekkimi objawami, wystarczy izolacja. Brak spójności w wytycznych wiąże ręce dyrektorom szkół.
Nie testować dzieci – takie są rekomendacje konsultantów krajowych ds. chorób zakaźnych i pediatrii. Wyjątkiem jest stan wymagający hospitalizacji. Przy lżejszych objawach należy wysłać na izolację.
W zaleceniach dla lekarzy rodzinnych i pediatrów mających na celu zmniejszenie ryzyka transmisji SARS-CoV-2 pojawia się zapis, że dziecko, które może być leczone w warunkach domowych, powinno pozostać w domu przez 10 dni (nie krócej niż 3 dni po ustąpieniu gorączki) i jeżeli nie miało kontaktu z chorym na COVID-19 – nie wymaga testu PCR SARS-CO-2. Test zalecany jest jedynie w przypadku, gdy dziecko spotykało się z osobą, która miała koronawirusa lub gdy jego stan wymaga pobytu w szpitalu.
Profesor Teresa Jackowska, która jest konsultantem ds. pediatrii, prof. Andrzej Horban, konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych, oraz prof. Magdalena Marczyńska, przewodnicząca zespołu doradczego ekspertów ds. dzieci podejrzanych lub zakażonych SARS-CoV-2 przy Konsultancie Krajowym w dziedzinie chorób zakaźnych, rekomendują, by dzieci chodziły do szkoły. Jak podają w zaleceniach, ryzyko zakażenia dziecka po kontakcie z zakażonym bezobjawowym wynosi od 0 do 2,2 proc., z chorym z objawami COVID-19 od 0,8 do 15,4 proc.
Zalecenie krajowego konsultanta ds. pediatrii zestawione z tym, co mówią główny inspektor sanitarny i MEN, dyrektorzy szkół określają jednym słowem: „chaos”. Uważają, że oznacza to tylko jedno: decyzje będą podejmowane centralnie, a oni mają związane ręce. Bo choć rekomendacje konsultantów nie mają rangi nakazu, to jednak stanowią podstawę do działań podejmowanych przez lekarzy. A to od ich decyzji uzależnione jest wydanie pozytywnej opinii przez sanepid. A od niej zależny jest dyrektor.
MEN takiej sytuacji nie przewidział: w instrukcji obsługi szkoły uwzględnił dwie ścieżki działania: w sytuacji gdy wynik jest pozytywny i gdy jest negatywny. Bez testów nie da się stwierdzić ani tego, ani tego. Brak jednoznacznej diagnozy w przypadku podejrzenia choroby nie został uwzględniony w wytycznych dla szkół przygotowanych przez ministerstwo.
– Dyrektor może wprowadzić zdalny, hybrydowy czy jakikolwiek inny elastyczny tryb pracy, gdy zaleci to powiatowy sanepid. Tymczasem ten może to zrobić, gdy zostanie potwierdzony przypadek COVID-19 w szkole. Bez przeprowadzenia testów jest to niemożliwe. Można zatem uznać, że problem zdalnego nauczania niejako sam się rozwiązał, po prostu go nie będzie – mówi Ryszard Sikora, dyrektor SP w Krakowie.
„Ratunkiem” dla tych placówek, które chcą wprowadzić inny niż tradycyjny model nauczania, może być chory nauczyciel. Bo, jak zauważa Urząd Miasta Zakopane, do zmiany trybu nauczania może dojść, kiedy będzie potwierdzony przypadek u dorosłego.
Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie, zadaje też pytanie, co w sytuacji, gdy rodzice zrobią test dziecku na własny koszt. – Pytanie, czy sanepid uzna taki wynik i jaką w takiej sytuacji podejmie decyzję – zastanawia się Marcin Konrad Jaroszewski.
Dyrektorzy szkół, podobnie zresztą jak samorządy, liczą w tej sytuacji na zdrowy rozsądek sanepidów i lekarzy i na ich współpracę z dyrektorami. Już teraz, jak podkreślają, sanepidy zgadzają się na zdalną naukę, bez potwierdzonego przypadku, gdy w szkole brakuje sal lub gdy trwa remont i nie ma warunków do rozrzedzenia uczniów.
– To szczególnie ważne w sytuacji, gdy wszelkie badania potwierdzają, że wirus u dzieci przebiega bezobjawowo. Jak bez testu, czyli jasnej informacji o tym, czy uczeń jest chory, czy nie – sprawnie zarządzać szkołą? To działanie po omacku – dodaje Ryszard Sikora.
Dyrektorzy szkół obawiają się też, że w takiej sytuacji szybko stracą kadrę. Nauczyciele, zwłaszcza ci starsi, mogą nie chcieć pracować w takich warunkach. A uzupełnienie braków, które już teraz jest wielkim wyzwaniem, będzie jeszcze trudniejsze w trakcie roku szkolnego.
Nasi rozmówcy podkreślają, że kluczowa jest spójność wytycznych. A najlepiej byłoby, gdyby decyzję o zdalnym czy hybrydowym nauczaniu pozostawiono w ich gestii.
– Dyrektorzy stosownie do warunków powinni mieć prawo podejmować sami decyzje w porozumieniu z rodzicami. Najlepiej znają warunki panujące w placówce – dodaje Jaroszewski.