Nie zrealizuję wytycznych ministrów zdrowia i edukacji oraz głównego inspektora sanitarnego. Na wąskim korytarzu szkolnym podczas niektórych przerw mamy 100–180 uczniów. Do tego jeszcze nauczyciele dyżurujący i przemieszczający się między salami. Nie ma możliwości zachowania zalecanej odległości między dziećmi - mówi Izabela Leśniewska dyrektor publicznej szkoły nr 23 w Radomiu i członek Zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Czy to słuszna koncepcja, aby dyrektor szkoły podejmował decyzje w porozumieniu z organem prowadzących i GIS o przejściu dzieci na zdalną naukę?
Myślę, że tak. To dyrektor najlepiej wie, co się dzieje w konkretnym środowisku szkolnym. Jest jednak pewne ale… powinniśmy mieć gorącą linię z sanepidem. Doświadczenie pokazuje, że dodzwonienie się do służb sanitarnych, nawet w sytuacji kryzysowej, jest bardzo trudne.
A co pani sądzi o systemie mieszanym, że część uczniów uczy się w domach, a część na miejscu w szkole?
W praktyce dla większości placówek wdrożenie takiego hybrydowego modelu jest nierealne. W naszej szkole, która jest doskonale wyposażona w komputery, tablice interaktywne, ekrany dotykowe, w której jest bardzo dobre łącze internetowe, być może uda się część zajęć prowadzić w taki sposób. Mamy dobre zaplecze sprzętowe, mamy też zespół nauczycieli, którzy są naprawdę sprawni w zakresie technologii informacyjno-komunikacyjnej. Jednak to wciąż nie musi gwarantować sprawnego wdrożenia mieszanego modelu nauki. Trzeba tak przygotować zajęcia, by były czytelne i efektywne dla grupy pracującej w sali lekcyjnej i dla tych, którzy uczą się zdalnie. To jest dla nas coś nowego i nie wydaje się łatwe do wprowadzenia w praktyce. No i podstawowa rzecz – ile szkół w Polsce ma takie zasoby sprzętowe?
Jakie dodatkowe problemy mogą się pojawić przy pandemii i powrocie uczniów do szkoły?
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to praca w dużym napięciu i dotyczy to wszystkich, którzy tworzą środowisko szkolne. Takie niepokoje są dobrą pożywką dla sytuacji konfliktowych, więc pewnie będzie więcej niezadowolenia i być może skarg. Obawiam się także, że niektórzy nauczyciele odejdą ze szkoły… Coraz więcej zadań i obciążeń, coraz mniej czynników motywujących.
MEN w porozumieniu z MZ i GIS wydało wytyczne sanitarne dotyczące nowego roku szkolnego. Czy uda się pani je wdrożyć?
Na pewno nie. Na wąskim korytarzu szkolnym podczas niektórych przerw mamy 100–180 uczniów. Do tego jeszcze nauczyciele dyżurujący i przemieszczający się między salami. Nie ma możliwości zachowania odpowiedniego dystansu. Napisanie zalecenia, by organizować przerwy w różnych godzinach, świadczy o tym, że materiał ten nie do końca był konsultowany z praktykami. U nas krytycznym miejscem jest także szatnia. Dopóki będzie ciepło, uczniowie mogą z niej nie korzystać, ale gdy przyjdą deszczowe lub zimne dni, musimy umożliwić im pozostawienie w boksach obuwia i wierzchniego ubrania. Nie będzie dystansu i nie będzie bezpiecznie…
A jak wyobraża pani sobie pracę w pokoju nauczycielskim?
Nie będzie żadnej pracy w tym realnym pokoju nauczycielskim. Zresztą przed pandemią też jej nie było. Pokój nauczycielski to miejsce, które czasem się odwiedza, by zostawić lub zabrać potrzebne rzeczy. Powodem jest nie tylko brak miejsca, ale też brak czasu.
Część dyrektorów i nauczycieli mówi, że stosowanie wytycznych w przepełnionych szkołach sprowadzi się do udawania, że coś się robi. Zgadza się pani z tym?
Tak. Wiem także, że dla moich koleżanek i kolegów, szczególnie z niewielkim doświadczeniem w zarządzaniu szkołą, jest to źródło bardzo dużego lęku.
Co mówią pani nauczyciele na temat decyzji o otwieraniu szkół przy wysokim poziomie nowych zachorowań?
Cieszą się, że spotkają się z uczniami – to jest ten pierwszy komunikat, który się pojawia. Drugi to niepewność, jak sobie poradzimy, i rozczarowanie, że systemowo nie zrobiono nic, by przygotować szkoły na pracę w kryzysie, by realnie zadbać o bezpieczeństwo dzieci i dorosłych.
Jak chce pani zagospodarować nauczycieli w podeszłym wieku, którzy są w grupie największego ryzyka zachorowania?
Jak chcę, czy co mogę zrobić? Bo to jednak zbiory rozłączne. Chciałabym przydzielić im zadania, które zminimalizują ryzyko zakażenia, ale kto wtedy będzie uczył dzieci? Co zrobię? Poproszę ich o staranne przestrzeganie zasad, o zgłaszanie wszelkich niepokojących sygnałów związanych z ich zdrowiem.
Czy będzie pani ścigać i poszukiwać oraz pytać rodziców tych uczniów, którzy z uwagi na wysoki stopień zachorowalności nie wyślą swoich dzieci do szkoły?
W pierwszej kolejności będę pytać i rozmawiać. Jeśli to będzie bardzo świadoma i odpowiedzialna decyzja rodziców, to postaram się zrobić wszystko, by ich wesprzeć.
Czy będzie pani wydawać dodatkowe wewnętrzne regulacje na poszczególne warianty opisane w wytycznych?
Tylko tam, gdzie będzie taka konieczność. Te regulacje muszą być jasne i czytelne dla wszystkich, więc nie może być ich zbyt wiele. ©℗
Edukacja w czasie epidemii
Szanowni Dyrektorzy Szkół, Wójtowie, Burmistrzowie, Prezydenci, Starostowie
Ewaluacja.online wspólnie z Dziennikiem Gazetą Prawną realizuje projekt „Edukacja w cieniu wirusa”, którego celem jest poznanie Państwa opinii na temat stanu edukacji przed nowym rokiem szkolnym. Państwa punkt widzenia jest szczególnie ważny w tym wyjątkowym czasie epidemii. 5 sierpnia otrzymają Państwo link z prośbą o wypełnienie ankiet – jedna będzie skierowana do dyrektorów szkół, druga do przedstawicieli jednostek samorządów terytorialnych jako organów zarządczych dla placówek oświatowych.
Ankieta jest anonimowa, a udział w niej dobrowolny. Zachęcamy jednak do jej wypełnienia, bo nie zajmie to Państwu więcej niż 10 minut. Liczymy, że wyniki badania będą dla resortu edukacji istotną informacją, jak powinien wyglądać wydolny system edukacji zdalnej w przypadku ponownego zamknięcia szkół. Wyniki ankiety zaprezentujemy w Dzienniku Gazecie Prawnej.