Gdy zachodzi kolizja konstytucyjnych praw: do nauki i do strajku, to pierwsze powinno być nadrzędne - taki wniosek legislacyjny znalazł się w sprawozdaniu z działalności Rzecznika Praw Dziecka.

Od 8 do 27 kwietnia 2019 roku trwał ogólnopolski strajk nauczycieli. W tym czasie około 2/3 szkół nie prowadziło lekcji. Zdecydwana większość nauczycieli nie uczestniczyła także w przeprowadzeniu egzaminów: gimnazjalnego i ósmoklasisty. W tym czasie z ust polityków PiS często padały słowa o dzieciach jako „zakładnikach nauczycieli”, a tuż po zakończeniu strajku pojawiały się pierwsze głosy mówiące o tym, że nauczycielom trzeba strajków zakazać. Po ponad roku od tych wydarzeń temat wraca.

A to za sprawą sprawozdania z działalności Rzecznika Praw Dziecka. W części „Uwagi nasuwające się co do postulowanych zmian legislacyjnych i praktyk czytamy:

„ W okresie strajku nauczycieli doszło zdaniem Rzecznika Praw Dziecka do naruszenia prawa dzieci do edukacji. Dostrzec bowiem należy kolizji konstytucyjnych praw. tj. prawa (i obowiązku państwa) do zapewnienia dzieciom do 18 roku życia edukacji szkolnej, a prawa do strajku. W razie kolizji praw należy rozpatrywać przy ich interpretacji takie rozwiązania, aby prawo słabszych uzyskiwało ochronę jako pierwsze. Zatem prawo dzieci do edukacji winno być przed prawem do strajku w formie jaka została zastosowana powszechnie w 2019 r., tj. z zamknięciem szkół i brakiem realizacji programu nauczania przez kilka tygodni, szczególnie w okresie poprzedzającym egzaminy wielu roczników dzieci”


W trakcie strajku i bezpośrednio po jego zakończeniu rodzice i dzieci kierowały do Rzecznika Praw Dziecka skargi. Jak informował rok temu Mikołaj Pawlak było ich około czterystu. Nie dotyczyły w większości strajku czy braku realizacji podstawy programowej, a raczej problemów rodziców z zapewnieniem dzieciom opieki czy wątpliwościami związanymi z wakacjami, promocją do następnych klas i egzaminami.

Tymczasem, jak wyjaśniło nam Biuro Prasowe RPD, to właśnie te skargi stały się podstawą działań Rzecznika - Pytania o uregulowania prawne w sytuacji strajku nauczycieli kierowali do RPD rodzice oraz uczniowie. Podejmując interwencję w ich sprawie, Rzecznik zaprosił do swojego biura wszystkie strony konfliktu, występował również do związków zawodowych oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej – m.in. z apelem o to, by dobro dzieci nie było kartą przetargową w sporze między dorosłymi oraz pytaniem o naruszenie konstytucyjnego prawa dziecka do nauki w sytuacji, gdy z powodu strajku nauczycieli nie odbędą się egzaminy - wyjaśnia Biuro Prasowe RPD. I dodaje, że choć Rzecznik Praw Dziecka nie posiada samodzielnej inicjatywy ustawodawczej to „podejmuje starania, aby jego postulaty mogły stać się przedmiotem działań legislacyjnych”. Czy znajdą one podatny grunt?

To pytanie chcieliśmy zadać wiceprzewodniczącej sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży Mirosławie Stachowiak-Różeckiej. Niestety biuro poselskie posłanki nie odbierało telefonu (komórkowego) oraz nie odpowiedziało na mail.

Przypomnijmy, że już w maju podczas posiedzeń okrągłego stołu edukacyjnego, który był odpowiedzią rządu na strajk, padła propozycja włączenia nauczycieli do korpusu służby cywilnej. Konsekwencją byłby nie tylko wzrost prestiżu zawodu, ale także i zakaz strajków.

W podobnym tonie wypowiadali się posłowie PiS, którzy zasiadają w Komisji Petycji. To ona rozpatrywała wniosek o wprowadzenie zakazu strajku dla nauczycieli. Dokument anonimowego autorstwa trafił do Sejmu zanim jeszcze rozpoczęła się akcja strajkowa w oświacie i wywołał spekulacje, że PiS będzie chciało odebrać nauczycielom prawo do strajku. Wniosek ostatecznie został odrzucony.

Jak przekonuje posłanka Lewicy zasiadająca w Komisji Edukacji, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk „to nie pierwsza sytaucja, w której Prawo i Sprawiedliwość, rzekomo propracownicza partia, zasadza się naprawa pracownicze”. -Pamiętamy jak w trakcie strajku nauczycieli PiS psuło prawo oświatowe dopuszczając do roli egzaminatorów osoby bez przygotowania nauczycielskiego, aby tylko uprzykrzyć nauczycielom dochodzenie swoich praw. Nie chodzi tu w danym razie o troskę o dzieci. Jeśli mówimy o konstytucyjnym prawie dzieci do nauki, to gdzie była reakcja Ministerstwa Edukacji Narodowej i Rzecznika Praw Dziecka kiedy w trakcie edukacji zdalnej zaginęły w systemie setki dzieci, które w czasie tych tygodni ani razu nie zalogowały się do nauki? - mówi. I dodaje: Między tymi prawami nie ma sprzeczności. Edukację można prowadzić i prowadzi się z przerwami, chociażby przerwą wakacyjną.