Resort nauki chce zwiększyć maksymalną liczbę punktów ECTS, którą student może uzyskać w trybie e-learningowym. Ma to jednak dotyczyć tylko osób, które zaczną studia od nowego roku akademickiego.
W przygotowanej przez resort nauki nowelizacji rozporządzenia w sprawie studiów zmieniono przepis określający liczbę punktów ECTS (tj. Europejskiego Systemu Transferu Punktów – patrz: infografika), jaką można uzyskać w trybie e-learningowym na studiach o profilu ogólnoakademickim. Proponuje się, by nie mogła być ona większa niż 75 proc. łącznej liczby tych punktów koniecznej do ukończenia studiów na danym poziomie (obecnie limit ten wynosi 50 proc.). Oznacza to możliwość realizowania większej liczby zajęć online. Projekt nie wyklucza przy tym prowadzenia zajęć w tradycyjny sposób w siedzibie lub w filii uczelni.

Krok dalej

To duża zmiana, tym bardziej że jeszcze niecałe dwa lata temu Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) proponowało obniżenie wspomnianego limitu nawet do 30 proc. Argumentowało wówczas, że kieruje się przede wszystkim koniecznością zapewnienia wysokiej jakości kształcenia. W ocenie resortu nauczanie na odległość w uczelniach wymagało udoskonalenia, aby mogło być prowadzone w pełni profesjonalnie. Ostatecznie po protestach ze strony uczelni MNiSW zdecydowało o podniesieniu kontrowersyjnego limitu do 50 proc. Teraz resort chce pójść krok dalej.
– Przejście na zdalne nauczanie w trakcie pandemii przebiegło sprawnie, więc ministerstwo zobaczyło, że nie taki diabeł straszny. Dlatego też dosyć śmiało podniosło obowiązujący limit – tłumaczy prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego.
Resort dostrzegł pozytywy płynące z e-kształcenia. W uzasadnieniu do projektu wskazuje, że wiele uczelni zwraca uwagę, że obowiązujące limity ograniczają konkurencyjność polskich szkół wyższych w skali międzynarodowej i możliwość wprowadzenia nowoczesnych, zaawansowanych technologicznie metod kształcenia. Zwraca uwagę, że obserwowane na świecie zwiększenie zapotrzebowania na edukację na poziomie wyższym, rosnąca mobilność studentów z zagranicy oraz zaawansowany rozwój nowoczesnych technologii sprawiają, że wiele polskich uczelni zauważa potrzebę rozszerzenia oferty dydaktycznej realizowanej z zastosowaniem kształcenia na odległość, w tym adresowanej do odbiorców zagranicznych.
DGP
Argumentuje, że za zwiększeniem maksymalnej liczby punktów ECTS możliwej do uzyskania w ramach kształcenia na odległość przemawia również wzrastająca liczba studentów czynnych zawodowo, którzy ze względu na obowiązki zawodowe i rodzinne często nie mogą uczestniczyć w zajęciach odbywających się w uczelni.

Opinie podzielone

Profesor Stec pozytywnie ocenia propozycję. Wskazuje, że w wielu krajach, np. w USA, Francji, Wielkiej Brytanii, niektóre uczelnie kształcą całkowicie zdalnie i idzie im całkiem nieźle. – Docelowo pewnie i u nas za jakiś czas tak będzie. Wszystko będzie uzależnione od zainteresowania studentów taką formą nauki – ocenia.
Przychylnie na ten ruch MNiSW patrzy też dr Ewa Jasiuk, prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego ds. jakości kształcenia. – Projekt daje nam możliwość poszerzenia oferty zajęć online. Jest to uzasadnione szczególnie na studiach o profilu ogólnoakademickim, gdzie dużą część stanowią wykłady – wyjaśnia.
Ekspertka nie ma obaw o jakość kształcenia online. – Przeprowadziliśmy badania wśród naszych studentów dotyczące ich stopnia zadowolenia z nauki zdalnej, z których wynika, że odpowiada im taka forma kształcenia. Nie czują, że traci na tym jakość. Podobnie zresztą kwestię tę oceniają wykładowcy – zaznacza dr Jasiuk, dodając, że nauka zdalna jest na pewno przyszłościowa.
Profesor Stec, chociaż generalnie popiera e-learning, dostrzega też jego wady. – Student jest sam. Nie nawiązuje relacji z innymi studentami, nie mierzy się z przeprowadzką do innego miasta ani zmianą środowiska – ocenia.
Jednoznacznie krytycznie do propozycji odnosi się natomiast Komisja ds. Kształcenia Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). W swojej opinii wskazuje, że jeśli projekt zostanie przyjęty, doprowadzi do tego, że kontakt studenta z macierzystą uczelnią stanie się w praktyce incydentalny. KRASP sugeruje wręcz, że może dojść do obniżenia poziomu kształcenia.
„Jaki poziom przygotowania osiągnąłby np. kandydat do zawodu nauczycielskiego, gdyby 75 proc. działań formujących jego warsztat pedagogiczny stanowiły zajęcia realizowane w systemie kształcenia na odległość?” – pyta retorycznie.

Tylko nowi

Proponowana przez resort nauki zmiana będzie miała zastosowanie począwszy od cyklu kształcenia rozpoczynającego się w roku akademickim 2020/2021. Zajęcia studentów, którzy w dniu wejścia w życie rozporządzenia będą studiowali na drugim roku i kolejnych latach studiów, będą prowadzone na dotychczasowych zasadach do czasu ich ukończenia.
– To, że zmiana ma objąć tylko nowych studentów, jest dobrym rozwiązaniem. Nie zmienia się reguł w trakcie gry – komentuje prof. Piotr Stec.
Podobnie uważa dr Ewa Jasiuk. – Dobrze, że zmiany obejmą tylko nowych studentów, bo ci, którzy już rozpoczęli naukę, dokonywali wyboru uczelni na podstawie pewnych kryteriów, które teraz musiałyby ulec zmianie – komentuje.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach