MEN szykuje się do zdalnego kształcenia również po wakacjach. Niewykluczone jednak, że obowiązkowe stanie się prowadzenie internetowych zajęć według stacjonarnego planu lekcji.
Do zakończenia roku szkolnego pozostało jeszcze półtora tygodnia, a Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) nie wyklucza, że od września nadal będzie odbywało się kształcenie zdalne. Wszystko zależy od skali pandemii. Przy obecnym reżimie sanitarnym praktycznie niemożliwy jest bowiem wariant z zajęciami na dwie zmiany i dzieleniem klas na mniejsze. W dużych miastach szkoły podstawowe i ponadpodstawowe wskutek reformy związanej z wygaszaniem gimnazjów są przepełnione, więc wprowadzenie klas 12-osobowych jest niewykonalne. Takie rozwiązanie można by zastosować tylko w małych wiejskich szkołach podstawowych. Tu jednak byłby problem z zapewnieniem odpowiedniej liczby nauczycieli i dodatkowego wynagrodzenia. W efekcie jedynym rozwiązaniem pozostaje kontynuowanie zdalnej nauki, ale już na innych zasadach niż do tej pory.

Ulepszenia są konieczne

DGP
Kuratorzy oświaty rozesłali właśnie do wszystkich dyrektorów i nauczycieli pismo Joanny Wilewskiej, dyrektor departamentu wychowania i kształcenia integracyjnego MEN, w którym zachęca do przekazywania przez specjalną platformę dobrych praktyk związanych z realizacją nauki na odległość (do 26 czerwca). Na zlecenie MEN wydział specjalnych potrzeb edukacyjnych Ośrodka Rozwoju Edukacji ma na tej podstawie stworzyć bank rozwiązań w zakresie pracy na odległość z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Resort edukacji narodowej potwierdza, że wśród rozwiązań, nad którymi pracuje, są zmiany nie tylko w Karcie nauczyciela, lecz także w kształceniu zdalnym.
Nad konkretnymi propozycjami pracuje też Związek Nauczycielstwa Polskiego. – Do 23 czerwca chcemy przedstawić konkretne rozwiązania dotyczące kształcenia na odległość po wakacjach – deklaruje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
Podkreśla, że nie jest prawdą, że nauczyciele nalegają na kontynuowanie pracy zdalnej, bo przy tej formie nauki pracują znacznie więcej niż w trakcie prowadzenia zajęć w sposób tradycyjny.
Nauczyciele od początku krytykowali sposób i formę wdrożenia zdalnego kształcenia. – Jesteśmy wściekli na to, jak niektórzy zachowali się w tym trudnym okresie. Przygotowujemy rozwiązania, z których nie wszyscy będą zadowoleni – mówi enigmatycznie jeden z urzędników resortu.

Koniec udawania

Z naszych informacji wynika, że po wakacjach kształcenie na odległość może przybrać całkiem inną formę niż obecnie. Nauczyciele mieliby prowadzić wszystkie lekcje przez internet i według planu lekcji, który obowiązywałby przy kształceniu stacjonarnym. Dziś siatka godzin jest mocno okrojona, a dyrektorzy szkół sami decydują, ile czasu nauczyciele poświęcają na pracę, a w samorządowych szkołach tylko część lekcji jest prowadzona zdalnie. W klasach I‒III nauczyciele praktycznie nie łączą się w tej formie z uczniami, ograniczając się do wysyłania prezentacji.
Wszystkie te mankamenty mają być zniwelowane wskutek opracowania jednolitej platformy edukacyjnej dla wszystkich szkół. Nad takim rozwiązaniem pracuje resort edukacji wspólnie z Ministerstwem Cyfryzacji.
– Jeśli MEN wprowadzi obowiązek prowadzenia lekcji przez internet, w dużej mierze odciąży rodziców, którzy przejęli obowiązki nauczycieli i tłumaczą dzieciom zadania wysłane przez nich – mówi mec. Beata Patoleta, adwokat ekspert ds. oświaty.
Podkreśla, że opiekunowie mają dość dotychczasowej formy realizacji podstawy programowej, która jest fikcją i udawaniem, że mamy do czynienia ze szkołą.
– Przy tak ograniczonej formie kształcenia rodzice mają prawo zarzucać resortowi edukacji, że łamie art. 70 konstytucji, czyli ogranicza dzieciom prawo do nauki – dodaje.

Sprzęt to nie problem

Beata Patoleta tłumaczy, że po wakacjach argument, że ktoś nie ma komputera, już nie usprawiedliwi ograniczonego i powierzchownego realizowania podstawy programowej. Przepisy dają bowiem możliwość wypożyczenia ze szkoły komputerów dla uczniów lub nauczycieli. Do tego zgodnie z art. 49 ust. 6 ustawy z 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 23 ze zm.) jednostce samorządu terytorialnego w przypadku nieotrzymania dotacji, np. na zakup komputerów, przysługuje prawo dochodzenia należnego świadczenia wraz z odsetkami w wysokości ustalonej jak dla zaległości podatkowych.
– Dotacje celowe na zakup sprzętu do nauki zdalnej powinny być przekazywane w sposób umożliwiający pełne i terminowe wykonanie zlecanych zadań. Tak stanowi prawo – potwierdza Beata Patoleta.

Problemy i wątpliwości

– To błędna koncepcja, aby nauczyciele obowiązkowo pracowali z uczniami przez internet tak samo jak podczas stacjonarnej nauki, bo doprowadzi do pogłębienia się dysproporcji między miastem a wsią – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ.
Tłumaczy, że w regionach wiejskich wciąż brakuje sprzętu i bezpłatnego oprogramowania, a do tego internet jest słaby.
– Zgłaszają się do nas rodzice z całej Polski i domagają się, aby we wrześniu wszyscy uczniowie wrócili do szkoły na zasadach, które obowiązywały przed pandemią. Nauka zdalna może jest komfortowa dla nauczycieli, ale z pewnością nie dla opiekunów, którym przez takie decyzje sparaliżowano życie rodzinne i zawodowe – apeluje Tomasz Elbanowski z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców.
Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN, tłumaczy, że dzisiaj trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała nauka w szkołach i placówkach od nowego roku szkolnego.
– Trudno wiec zadeklarować, jakie decyzje zostaną podjęte. Dla nas kluczowe jest jednak bezpieczeństwo uczniów, nauczycieli i dyrektorów i zrobimy wszystko, aby byli im je zapewnić. Zadbamy również o to, by forma nauczania była dostosowana do określonych warunków – podkreśla.