Na uczelniach trwają właśnie sesje poprawkowe. To przeważnie czas napięcia, stresu, wytężonej pracy i… pokusy sięgnięcia po wspomagacze, które w mniemaniu korzystających z nich ułatwią przyswojenie materiału. Czy rzeczywiście korzystanie z narkotyków poprawia wyniki w nauce?
Żeby to sprawdzić w idealnej sytuacji, przeprowadzilibyśmy badanie kliniczne, w którym przydzielilibyśmy losowo wybranych studentów do dwóch grup: badanej i kontrolnej. Pierwsza zażywałaby wspomagacze zgodnie ze wskazówkami, podczas gdy grupa kontrolna otrzymywałaby coś podobnie wyglądającego, ale bez substancji czynnych.
Po jakimś czasie moglibyśmy w prosty sposób zbadać wpływ zażywania narkotyków na wyniki w nauce poprzez porównanie wyników obu grup studentów. Kontrowersje związane z takim badaniem są dość oczywiste. Z tego powodu badacze próbują zbadać wpływ zażywania wspomagaczy (w szczególności narkotyków) na wyniki w nauce za pomocą naturalnych eksperymentów. Takim eksperymentem może być między innymi zmiana polityki rządu, która oddziałuje tylko na część studentów (w sposób możliwie niezależny od ich własnych preferencji co do nauki i narkotyków), na przykład utrudnienie w dostępie do określonych substancji.
Właśnie z naturalnego eksperymentu skorzystali Olivier Marie (Uniwersytet w Rotterdamie) i Ulf Zoelitz (Uniwersytet w Maastricht). Skupili się na studentach Uniwersytetu w Maastricht w Holandii, gdzie legalnie można nabyć marihuanę w specjalnych sklepach.
Ze względu na to, że Maastricht jest położone blisko granicy z Belgią i Niemcami, duża część studentów na tamtejszym uniwersytecie to obcokrajowcy z Belgii i Niemiec, ale także Francji i Luksemburga. W 2011 r. władze miejskie zabroniły sklepom z marihuaną jej sprzedaży obywatelom Francji, Luksemburga i innych narodowości. Taki zakaz nie obowiązywał w stosunku do obywateli Belgii i Niemiec, co skrzętnie wykorzystali Marie i Zoelitz. Używając danych o wynikach w nauce wszystkich studentów Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Maastricht za lata 2009/2010–2011/2012, pokazali, że o ile do momentu wprowadzenia zakazu wyniki studentów różnych narodowości kształtowały się podobnie, o tyle później studenci z krajów objętych zakazem zaczęli radzić sobie istotnie lepiej niż ci nieobjęci zakazem. Różnica była szczególnie widoczna wśród studentów niższych lat o wyjściowo bardzo słabych wynikach w nauce. Największe zmiany na korzyść dotyczyły wyników z przedmiotów ścisłych.
Oczywiście nikt nie twierdzi, że np. młodzi Francuzi studiujący w Maastricht z nagła przestali wybywać w stan zmienionej świadomości – ale wycieczka taka była logistycznie nieco trudniejsza do zorganizowania i nawet taka niewielka zmiana przełożyła się na znaczną zmianę wyników w nauce. Dlaczego w przedmiotach ścisłych, a nie humanistycznych? Tu w sukurs przychodzą badania z dziedziny nauk medycznych: zażywanie marihuany oddziałuje bardziej negatywnie na umiejętności poznawcze wykorzystywane w przedmiotach ścisłych niż na te potrzebne humanistom.
Czy wpływ na wyniki ma tylko stan zaczadzenia komórek mózgowych? Jak się okazuje, dostęp do marihuany oddziałuje także na to, jak studenci dzielą czas pomiędzy naukę i czas wolny. Yu-Wei Luke Chu (Uniwersytet w Wellington) i Seth Gershenson (Uniwersytet Amerykański) skorzystali z danych dotyczących wykorzystania czasu przez uczniów szkół średnich i studentów w USA w latach 2003–2016. Pokazali, że w stanach, w których nabycie marihuany dla celów leczniczych staje się legalne, czas poświęcany na naukę istotnie się skraca w porównaniu do tych, w których dostęp do marihuany pozostaje zakazany. Chu i Gershenson nie twierdzą oczywiście, że nie da się pogodzić zażywania z nauką. Jednak dane wskazują jednoznacznie, że ułatwienie dostępu do marihuany zwiększa ilość czasu poświęcanego na czynności takie jak oglądanie telewizji – kosztem uczęszczania na zajęcia i odrabiania prac domowych. Naturalnie, o ile efekt związany z umiejętnościami poznawczymi jest względnie trwały, stracony czas można próbować nadrobić.
Moralne aspekty zażywania narkotyków – zgodnie z obowiązującym prawem, na jego granicy czy w jego naruszeniu – to tematyka, którą pewnie lepiej, żeby nie zajmowały się tak proste umysły, jak ekonomiści. My za to umiemy zmierzyć, czym różnią się wzorce aktywności użytkowników i nieużytkowników w sposób, który pozwala przypisać różnice między tymi dwiema grupami bezpośrednio sięganiu po używki. Podobne wyniki sugerują zresztą badania dotyczące innych ryzykownych zachowań (konsumpcji alkoholu, aktywnego życia imprezowego itp.). Umiemy też zmierzyć, że nawet drobne ograniczenia w dostępie do używek skutkują zauważalną poprawą zdolności poznawczych i wyników w nauce. Skutkują, bo nie można poprawy ocen przypisać żadnej innej przyczynie.
Jaki więc z tych badań wniosek (bo nie morał)? Jeśli zależy nam na wynikach, zamiast LSD warto rozważyć Beatlesów i ich ,,Lucy in the Sky with Diamonds”.