Według MEN problem podwójnego rocznika w szkołach nie istnieje. Wszystkie miasta poza Zieloną Górą zapewniają odpowiednią liczbę miejsc w szkołach branżowych, technikach i liceach dla absolwentów szkół podstawowych i gimnazjalnych.
Tak przynajmniej wynika z analizy przygotowanej przez resort, która powstała w oparciu o informacje zebrane przez kuratorów oświaty na polecenie ministra Piontkowskiego. Oficjalnie zostanie zaprezentowana dzisiaj. O miejsca w liceach, technikach i szkołach branżowych stara się obecnie 726 tys. uczniów. Jest ich dwa razy więcej niż w latach poprzednich.
Tylko w tym samorządzie nie ma blisko tysiąca miejsc dla podwójnego rocznika. W pozostałych miastach bilans wychodzi na plus – wynika z raportu MEN przygotowanego przez kuratorów oświaty dla Dariusza Piontkowskiego, szefa resortu edukacji.
Dziś ministerstwo przedstawi szczegółowe informacje dotyczące sytuacji związanej z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych na rok szkolny 2019/2020. O miejsca w liceach, technikach i szkołach branżowych stara się obecnie aż 726 tys. uczniów, a nie 350 tys., jak było w poprzednich latach. To efekt podwójnego rocznika, wygaszenia gimnazjów i wydłużenia cyklu nauki w szkole podstawowej z sześciu do ośmiu lat.
– Zapowiedź władz Zielonej Góry o zmniejszeniu planowanej liczby oddziałów i miejsc dla absolwentów VIII klas szkół podstawowych i III klas gimnazjów na rok szkolny 2019/2020 wydaje się nie mieć racjonalnego uzasadnienia. Pierwotnie miasto planowało przyjąć ok. 4,8 tys. uczniów. Obecnie planuje utworzenie tylko 2845 miejsc, a to zaledwie 59,2 proc. planowanej wcześniej liczby – mówi jeden z polityków PiS. Jego zdaniem sprawa ma charakter polityczny, bo prezydent miasta sympatyzuje z opozycją.
Według analizy MEN w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych prowadzonych przez Zieloną Górę można spodziewać się ok 4,5 tys. uczniów klas I w roku szkolnym 2019/2020. Planowana pierwotnie liczba miejsc była więc prawidłowo wyliczona, odpowiadała zapotrzebowaniu i zapewniała wszystkim absolwentom zarówno z miasta, jak i spoza niego, możliwość realizacji obowiązku nauki.
– Zielona Góra w części powiatowej otrzymała na rok 2019 ponad 4,5 mln zł więcej, niż gdyby nie stosować wskaźników zwiększających w podziale subwencji – zapewnia Anna Ostrowska, rzecznik MEN.
Z wyliczeń rządowych urzędników wynika, że sytuacja finansowa Zielonej Góry jest korzystna. Dochody własne wzrosły w 2018 r. względem roku 2017 o ponad 45 mln zł, czyli ok. 10 proc. Wzrastają także subwencje i dotacje z budżetu państwa – w stosunku do roku 2017 o 18,4 mln zł.
O odniesienie się do tej sytuacji poprosiliśmy Urząd Miasta Zielona Góra. Do zamknięcia tego wydania DGP nie uzyskaliśmy odpowiedzi.