Zostawiam cały system edukacji w bardzo dobrych rękach - mówi w rozmowie z sobotnią "Gazetą Wyborczą" szefowa MEN Anna Zalewska, wybrana do europarlamentu. Dodała, że reforma oświaty jest zamknięta.

Minister edukacji podkreśliła, że cieszy się z faktu wyboru do europarlamentu. Zaznaczyła: "Zostawiam cały system edukacji w bardzo dobrych rękach".

Pytana, czy czuje się odpowiedzialna za przeludnione szkoły np. w Warszawie, odpowiedziała, że dwie zmiany nauczania, to nie jest efekt reformy edukacji, ale subwencji oświatowej. "Dlatego, że subwencja oświatowa jest liczona na rocznik, w związku z tym samorządy od zawsze - szczególnie w Warszawie - mają pokusę, aby dzieci nie były w dwóch budynkach, tylko w jednym, bo to jest duża oszczędność.

Dopytywana, czy te problemy to wina samorządów, powiedziała: "Tak. Ponieważ samorządy odpowiadają za prowadzenie szkół i to jest ich zadanie własne". "Samorządu utrzymują nieruchomości, odpowiadają za pracowników niepedagogicznych. Tak się stało po 1989 r. i po konstytucji z 1997 r." - mówiła.

Minister podkreśliła, przy okrągłym stole cały czas toczy się rozmowa z samorządowcami na temat tego, w jaki sposób powinna być finansowana oświata. Zwróciła uwagę, że subwencja oświatowa jest jednym z elementów wsparcia samorządów, jeżeli chodzi o utrzymanie szkół. "Dlatego, że otrzymują udział w podatkach m.in. w PIT. Tu wzrosły te wszystkie dochody o prawie 20 mld zł przez ostatnie trzy lata. To jest zadanie własne samorządów" - oświadczyła.

Szefowa MEN pytana, co ma do powiedzenia rodzicom, z którymi przed rokiem umówiła się, iż dokończy reformę, powiedziała: "Ja nie tylko podtrzymuję tę deklarację, ale właśnie to się wydarzyło. Dlatego że reforma jest zamknięta".

Dopytywana czy w związku z tym jesienią nie będzie żadnego chaosu, szefowa MEN przypomniała, że jeżeli chodzi o tzw. podwójny rocznik, to on w 2016 r. został policzony. "To jest kumulacja dwóch najwyższych niżów demograficznych z 2003 i 2004 r." - dodała.

Jak podała od 2000 r. z systemu ubyło 35 proc. uczniów, a w 2010 r. "w szkołach było więcej młodzieży, niż będzie w 2019 r.". "Sprawdziliśmy szkoła po szkole we wszystkich miastach. W większości to są dokładnie podwójne liczby klas, które są przygotowane na przyjęcie dzieci. Jest kilkadziesiąt szkół średnich, gdzie rok temu, dwa lata temu, dziesięć lat temu było dziesięć osób na jedno miejsce. Teraz będzie bardzo podobnie" - uspokajała w gazecie.

"Wszystkie samorządy - nawet te, które nie sprzyjają rządowi - podkreślają, że są gotowe na przyjęcie tzw. podwójnego rocznika" - zaznaczyła Zalewska. (PAP)