Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w sobotę w wywiadzie dla Radia Zet mówiąc o zapowiedzianym strajku w oświacie przypomniał m.in., że w kompetencji nauczycieli, rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów. "I to też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystam także z tego oręża to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół" - powiedział.
Pytany zaś, co czeka uczniów, jeśli dojdzie do strajku i nie odbędą się wyznaczone na połowę kwietnia egzaminy: gimnazjalny i ósmoklasisty oraz wyznaczone na maj matury, odpowiedział: "Albo egzaminy będą musiały odbyć się w późniejszym terminie, albo trzeba będzie szukać innego rozwiązania związanego z rekrutacją młodzieży do szkół wyższego szczebla".
Komentując te wypowiedzi rzeczniczka prasowa MEN podkreśliła: "Nie ma naszej zgody na wprowadzanie uczniów i rodziców w błąd". Według niej, twierdzenie, że możliwe jest przeprowadzenie egzaminów w innych terminach niż te wyznaczone w harmonogramie, to próba przerzucenia odpowiedzialności za działania ZNP na dyrektorów szkół. "To dyrektorzy zgodnie z art. 44zzs ustawy o systemie oświaty odpowiadają za organizację i przebieg egzaminu w danej szkole. Uspokajamy uczniów i rodziców, egzaminy odbędą się zgodnie z harmonogramem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej" - napisała w komentarzu przesłanym PAP.
"Próba zakłócenia przebiegu egzaminów zewnętrznych oznaczałaby dla ponad miliona uczniów (ponad 700 tys. przystępujących do egzaminu gimnazjalnego i egzaminu ósmoklasisty i ponad 300 tys. do matury) ogromny stres i w konsekwencji zaburzenie procesu rekrutacyjnego" - zaznaczyła Ostrowska.
"Groźba ZNP utrudnienia promocji wszystkim uczniom, których jest w Polsce 4,5 miliona oraz próba paraliżu systemu polskiej oświaty, jest działaniem wyjątkowo nieodpowiedzialnym, dla którego nie ma usprawiedliwienia" - podkreśliła.
"Czas egzaminów i zakończenia zajęć oraz promocja uczniów to najistotniejsze momenty w życiu szkoły. Zaznaczamy, że najważniejsze jest dobro uczniów i ich prawo do nauki. Z wielkim niepokojem i niedowierzaniem zauważamy, że dla liderów ZNP nie ma to jednak żadnego znaczenia" - dodała.
Rzeczniczka MEN przypomniała, że kierownictwo resortu edukacji powtarza, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. "Doceniając ich pracę zrealizowaliśmy już cześć obiecanych podwyżek, kolejna transza zostanie wypłacona od września 2019 r. W sumie w okresie 17 miesięcy nauczyciele otrzymają o 16,1 proc. zwiększone pensje. To nie koniec prac nad podwyższeniem ich wynagrodzeń" - zapowiedziała.
"Sławomir Broniarz oraz liderzy ZNP, mimo podejmowanych przez nas licznych prób porozumienia się w kwestii rozwiązań finansowych dla nauczycieli, nadal żądają podwyżki, która dla większości pedagogów ze stopniem awansu nauczyciela dyplomowanego (to ok. 63 proc. wszystkich nauczycieli), ma przynieść wzrost wynagrodzenia o ok. 1800 zł" - napisała Ostrowska. Poinformowała, że dla budżetu państwa to kwota ok. 14 mld zł.
"Minister Edukacji Narodowej, mając nadzieję na konstruktywny dialog ze związkami zawodowymi, podejmuje wszelkie możliwe działania, aby zapewnić spokój w polskiej oświacie, bezpieczny przebieg egzaminów i promocji uczniów" - zapewniła rzeczniczka.
W ramach negocjacji płacowych, które rozpoczęły się w styczniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska zaproponowała nauczycielom przyspieszenie trzeciej z zapowiedzianych podwyżek. Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc. zapowiedziane w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło. Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą - od stycznia 2019 r. Trzecią podwyżkę nauczyciele mają otrzymać - zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, który trafił na początku marca do konsultacji - we wrześniu 2019 r.; pierwotnie trzecią podwyżkę nauczyciele mieli dostać styczniu 2020 r.
Podczas negocjacji szefowa MEN zapowiedziała też przyznanie dodatku "na start" nauczycielom stażystom, a dodatku za wyróżniającą się pracę nie tylko nauczycielom dyplomowanym, ale także kontraktowymi i mianowanym.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe zrzeszające nauczycieli i pracowników oświaty oceniły te propozycje negatywnie, w odpowiedzi przedstawiły swoje postulaty. ZNP chce zwiększenia o 1 tys. zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie podobnie, jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez ZNP w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wola większości wyrażona w referendum, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny; a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się zaś rozpocząć matury.
Wolny Związek Zawodowy "Solidarność – Oświata" należący do Forum Związków Zawodowych, który tak jak ZNP rozpoczął w styczniu procedury sporu zbiorowego, prowadzi referendum strajkowe. Ewentualny strajk ma również rozpocząć 8 kwietnia.
Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w styczniu powołała komitet protestacyjno-strajkowy, który zdecydował, że do 15 marca w szkołach i placówkach oświatowych mają się rozpocząć procedury sporu zbiorowego. Niezależnie od tego od poniedziałku grupa nauczycieli z "S" okupuje małopolskie kuratorium oświaty w Krakowie. Protestujący domagają się wzrostu wynagrodzeń, przywrócenia poprzedniej ścieżki awansu zawodowego nauczycieli oraz powrotu do poprzednich rozwiązań prawnych dotyczących oceny pracy nauczycieli.