Dyrektorzy w wyjątkowych sytuacjach będą mogli powołać do zespołu nadzorującego egzaminy tylko nauczycieli spoza swojej szkoły. To odpowiedź MEN na groźbę protestów podczas egzaminów ósmoklasisty i gimnazjalnego.
Resort edukacji skierował do konsultacji projekty rozporządzeń w sprawie szczegółowych warunków i sposobu przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty oraz w sprawie szczegółowych warunków i sposobu przeprowadzania egzaminu gimnazjalnego i egzaminu maturalnego. Zgodnie z obowiązującymi zasadami dyrektor tworzy zespół nadzorujący egzamin, który składa się z co najmniej jednego nauczyciela ze szkoły macierzystej i jednego spoza niej. MEN zaproponował, aby była możliwość powoływania nauczycieli tylko spoza szkoły, jeśli nie ma ich w placówce macierzystej. Zmiany mają objąć jeszcze tegoroczne egzaminy.
DGP

Widmo strajku

Groźba nauczycielskiego protestu podczas egzaminów młodzieży z podwójnego rocznika (trzecia klasa gimnazjum i ósma podstawówki) spędza sen z powiek uczniów i ich rodziców. Nie dość bowiem, że do liceów i techników będzie w tym roku przeszło 750 tys. kandydatów (w ubiegłym było ponad 300 tys.), to na dodatek nie jest pewne, czy egzaminy zewnętrzne w ich szkołach się odbędą, a jeżeli tak, to w jakim terminie.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i sekcja Oświatowa Forum Związków Zawodowych grożą, że 8 kwietnia rozpoczną strajk bezterminowy. W tych placówkach, w których trwa spór zbiorowy, przeprowadzane są obecnie referenda w tej sprawie. Egzaminy są zaś zaplanowane na 10–12 kwietnia (gimnazjalne) i 15–17 kwietnia (ósmoklasisty).
Odpowiedzialność za ich organizację ponoszą dyrektorzy. Nad ich przeprowadzeniem czuwać muszą specjalne zespoły powołane spośród nauczycieli. Nie wiadomo jednak, czy w obliczu strajku uda się je skompletować.
– Pojawiły się pomysły, aby to katecheci z pomocą Bożą zajęli się przeprowadzeniem egzaminów. Są też pomysły, aby byli to samorządowi urzędnicy – ironizuje Sławomir Wittkowicz, szef branży nauki, oświaty i kultury FZZ.
Tymczasem do okręgowych komisji egzaminacyjnych spływają pytania od dyrektorów. – Sprawa jest dość skomplikowana, ale egzaminy powinny się odbyć zgodnie z przepisami. Dyrektorzy pytają nas, czy mogą w czasie strajku skorzystać z pomocy nauczycieli emerytowanych. Mogą to być emeryci, ale pod warunkiem, że w dniu egzaminów są zatrudnieni np. na zastępstwo. Wystarczy, że taki nauczyciel ma jedną godzinę zajęć tygodniowo. Natomiast urzędnicy z gminy nie mogą obstawiać egzaminów, jedynie nauczyciele z odpowiednim przeszkoleniem – wyjaśnia Robert Wanic, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie.
– Namawiamy dyrektorów, aby w skład zespołów egzaminacyjnych powoływali maksymalną liczbę nauczycieli – ze swojej szkoły i spoza niej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapraszani byli nauczyciele ze szkół branżowych i centrów kształcenia praktycznego, w których nie ma w tym czasie egzaminów. Zachęcamy też, aby egzaminy przeprowadzano w salach gimnastycznych. Wówczas nie trzeba tylu osób jak wtedy, gdy egzaminy odbywają się w wielu klasach – wyjaśnia Robert Wanic.
Co jednak w sytuacji, jeśli mimo takich zabiegów egzaminu nie da się przeprowadzić?
Uczniowie będą musieli przystąpić do niego w dodatkowym terminie, przewidzianym między 3 a 5 czerwca.
– Nawet jeśli tak się stanie, to dołożymy wszelkich starań, by swoje wyniki poznali do 14 czerwca, tak jak ich koledzy ze szkół, w których egzaminy odbędą się normalnie. Zrobimy wszystko, aby dzieci nie były z tego powodu pokrzywdzone – zapewnia Robert Wanic.
Tłumaczy, że jeśli wyniki pojawią się do 14 czerwca, uczniowie będą mogli uczestniczyć w rekrutacji do szkół średnich w normalnym trybie, a nie w terminie uzupełniającym. I dzięki temu ubiegać się o przyjęcie do szkoły pierwszego wyboru.

Obawy nauczycieli

W związku z planowanym protestem komplikuje się też sytuacja nauczycieli, którzy chcą wziąć w nim udział, ale wcześniej zadeklarowali, że będą pracować w czasie egzaminów. Osoby powoływane do zespołów egzaminacyjnych i nadzorujących muszą to potwierdzić, składając podpis na dokumencie. Do tych gremiów powoływani są niemal wszyscy zatrudnieni – obliguje ich do tego art. 42 ust. 2b Karty nauczyciela. Wiele osób ma teraz wątpliwości, czy w dniu egzaminu będą mogły zastrajkować, skoro pisemnie potwierdziły fakt powołania z skład zespołu. Przy okazji referendów pojawiły się pytania z tym związane. Nauczyciele mają obawy, czy z tego powodu nie utracą pracy.
– Odmowa złożenia takiego podpisu przez nauczyciela byłaby nieuzasadniona i mogłaby zostać odebrana jako odmowa wykonania obowiązku pracowniczego na miesiąc przed planowanym terminem protestu. Nie znaczy to jednak, że podpis na takim dokumencie uniemożliwia uczestnictwo w strajku w dniu egzaminu – wyjaśnia Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Jeśli nauczyciel podejmie decyzję o udziale w strajku w dniu, w którym powinien pracować w zespole egzaminacyjnym, będzie to powstrzymanie się od wykonywania pracy. Strajkujący nauczyciel ma do tego prawo gwarantowane ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – dodaje.
Pojawiają się też pytania o pieniądze. Nauczyciele formalnie nie otrzymują wynagrodzenia za dni strajku, chyba że pracodawca postanowi inaczej. Wszystko zależy więc od organu prowadzącego placówkę. I choć samorządy zapewniają, że będą płacić, to jednak mogą się w tej sytuacji narazić na zarzut niegospodarności ze strony regionalnych izb obrachunkowych.
– Obietnice dawane nauczycielom przez samorządy nie są dla nas wiążące. Wydatkowanie pieniędzy bez wyraźniej podstawy prawnej jest naruszeniem dyscypliny finansów publicznych – wyjaśnia Grażyna Wróblewska, prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej w Poznaniu.
Zgodnie bowiem z art. 23 ust. 2 ustawy z 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 174) w okresie strajku zorganizowanego zgodnie z przepisami ustawy pracownik zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz uprawnień ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia. Z kolei art. 80 kodeksu pracy przewiduje, że wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną.
– Obawiamy się, że nawet jeśli nauczyciele opowiedzą się za strajkiem, to przystąpi do niego liczba znacznie mniejsza od deklarowanej, właśnie z uwagi na brak wynagrodzenia – mówi jeden z działaczy związkowych.
Sławomir Wittkowicz przekonuje jednak, że w porozumieniu kończącym strajk można zawrzeć zapis, że organ prowadzący wyraża zgodę, aby protestujący nauczyciel zachował wynagrodzenie. – Takie porozumienie jest wystarczającą podstawą prawną, aby RIO nie podważały decyzji samorządów o zachowaniu pensji – dodaje.
Ostatecznie te kwestie będzie rozstrzygał sąd.