Samorządy robią wszystko, aby absolwenci podstawówek i gimnazjów nie narzekali na brak miejsc. Jednak dyrektorzy przyznają, że nie wszyscy dostaną się do wymarzonych placówek.
Szefowa MEN Anna Zalewska w rozmowie z DGP na początku roku szkolnego twierdziła, że nie zamierza kandydować w wyborach do Parlamentu Europejskiego i zadeklarowała, że doprowadzi reformę edukacji do końca. Ostatnie doniesienia prasowe wskazują jednak na to, że podwójny rocznik – z likwidowanych gimnazjów i ósmych klas podstawówek – zostanie pozostawiony z problemem sam sobie, a Anna Zalewska nie dotrzyma danego uczniom i ich rodzicom słowa.

Gminy pomagają VIII klasie

Samorządy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.
– Postanowiliśmy zapewnić uczniom dodatkowe wsparcie. Od września 2018 r. do końca marca br. realizowany jest projekt edukacyjny „Carpe Diem – warsztaty matematyczno-polonistyczne dla uczniów klas trzecich gimnazjalnych oraz klas ósmych szkół podstawowych”, który ma pomóc im w uzyskaniu satysfakcjonujących wyników egzaminu – mówi Beata Kowal, kierownik Referatu Organizacji i Rozwoju Oświaty Wydział Oświaty Urzędu Miasta w Opolu.
Samorządy uważają też, że trudności dla tegorocznych absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów mogą się pojawić już na etapie rekrutacji.
– Jeśli część organów prowadzących licea, głównie w małych miejscowościach, nie będzie brała udziału w rekrutacji elektronicznej, mogą być problemy z przepływem informacji. Wówczas w lipcu można się spodziewać wędrówki uczniów między szkołami po ogłoszeniu list przyjętych – mówi Patryk Pulikowski z urzędu miasta w Olsztynie. I zapowiada, że miasto ma rozmawiać o tej sprawie z przedstawicielem kuratorium oświaty.
Aby uniknąć zamieszania, samorządy proponują odpowiednio wcześniej rozpocząć całą procedurę naboru do szkół średnich.
– Wystąpiliśmy do kuratorium o rozpoczęcie naboru miesiąc wcześniej, tj. już w połowie kwietnia, i zakończenie go do 15 maja, co pozwoli nam poznać dokładne zapotrzebowanie na miejsca w szkołach ponadgimnazjalnych – mówi Olga Mazurek-Podleśna z urzędu miasta w Lublinie.
– Zakładamy, że w szkołach samorządowych, tak jak dotychczas, kształcić się będzie ok. 54 proc. młodzieży spoza miasta. Ale jaki będzie jej ostateczny wybór, tego nie wiemy. Dokładamy wszelkich starań, aby czekająca nas rekrutacja przebiegła w jak najlepszej, spokojnej atmosferze i aby zapewnić miejsca w szkołach stosownie do potrzeb i zainteresowań uczniów – deklaruje Olga Mazurek-Podleśna. Urzędnicy z lubelskiego magistratu nie mają jednak złudzeń, że będą zdarzały się sytuacje, w których uczeń nie dostanie się do wymarzonej szkoły. Podobnie uważa urząd miasta w Rzeszowie.
– Nasi dyrektorzy nie dostrzegają problemów dotyczących rekrutacji poza powszechnie znanym faktem, że większa niż w ubiegłych latach liczba dzieci będzie musiała się pogodzić z nieprzyjęciem do szkoły wskazanej na pierwszym miejscu listy preferencji – mówi Wiesława Szymańska, zastępca dyrektora wydziału edukacji urzędu miasta w Rzeszowie.
Samorządy i dyrektorzy szkół zapewniają, że będą na bieżąco reagować w trakcie rekrutacji i tworzyć np. w obleganej szkole dodatkowe oddziały.
– Wszystkie licea ogólnokształcące, szkoły branżowe oraz większość techników ma odpowiednie warunki lokalowe i otworzą podwójną liczbę klas I – przekonuje Marta Stachowiak z Urzędu Miasta Bydgoszczy. – Sieć szkół ponadpodstawowych jest tak przygotowana, że pozwoli znaleźć miejsce każdemu chętnemu uczniowi, nie ograniczając możliwości nauki nawet w najbardziej obleganych placówkach. Jednocześnie oferta szkół jest elastyczna i ma pewne pokłady zapasowe, co pozwala w trakcie rekrutacji elektronicznej dostosować ją do potrzeb kandydatów – deklaruje.

Dłuższa nauka, dwie podstawy

Uczniowie obawiają się też tego, że nawet jeśli dostaną się do dobrej szkoły, to mogą się pojawić problemy z organizacją zajęć lekcyjnych. Na przykład w Warszawie przestrzega się przed pracą do późnych godzin popołudniowych, rozważana była nawet nauka w soboty.
– W niektórych szkołach zostaną wydłużone godziny nauki. Zajęcia lekcyjne najprawdopodobniej będą odbywać się od godz. 8 do 19. Większy niż co roku problem mogą mieć uczniowie zainteresowani nauką w najlepszych szkołach (znanych z wysokiego poziomu), liceach czy technikach kształcących w modnych zawodach – mówi Anna Kowalska z urzędu miasta w Białymstoku.
Ograniczenia lokalowe będą też mieć dyrektorzy techników, bo tam nie ma wystarczającej liczby pracowni. W efekcie godziny nauki w tych placówkach mogą być wydłużone.
– Rzeczywiście, brak odpowiedniej liczby nauczycieli zawodów, a także pracowni, w wielu szkołach mogą przyczynić się do wydłużenia czasu pracy szkół, a nawet ograniczenia liczby chętnych przy rekrutacji – mówi Józek Łasak, nauczyciel z technikum rolniczego w Radoczy (woj. małopolskie).
Część samorządów deklaruje jednak, że uczniowie nie powinni się obawiać dwuzmianowości, choć oczywiście nie mogą zagwarantować w 100 proc., że jej nie będzie.
– Zaplanowana na rok szkolny 2019/2020 liczba miejsc w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych powinna być wystarczająca. Jednocześnie przewidywana liczba oddziałów klas pierwszych nie powinna spowodować dwuzmianowości w szkołach – prognozuje Beata Kowal z Opola.
Dodatkowo samorządy zadają sobie sprawę, że dla absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów muszą powstać oddzielne oddziały.
– Procedura naboru jest tak przygotowana, aby uczniowie podstawówek i klas gimnazjalnych mieli równe szanse dostania się do szkoły. W naszych szkołach będziemy otwierać równą liczbę klas dla jednych i drugich – potwierdza Tomasz Sanecki z urzędu miasta w Bytomiu.
Na problem z oddzielnymi klasami dla absolwentów podstawówek i gimnazjów zwraca jednak uwagę urząd miasta w Białymstoku.
– Zależy nam na równym dostępie wszystkich absolwentów do szkół ponadgimnazjalnych. Należy jednak pamiętać, że będą dwie różne podstawy programowe, więc szkoły będą musiały zorganizować osobno klasy pierwsze dla absolwentów gimnazjów i podstawówek. Choćby z tego powodu uczniowie będą mieli mniejszy wybór klas profilowanych. W kilku szkołach dla absolwentów zostanie zaproponowany o jeden oddział mniej niż w przypadku, gdyby nie było podwójnego rocznika – wylicza Anna Kowalska.
Anna Sala, dyrektor liceum ogólnokształcącego nr 1 w Suchej Beskidzkiej, uważa, że łatwiej można byłoby przeprowadzać rekrutacje, jeśli obowiązywałaby jedna, a nie dwie podstawy. – A tak nie możemy nawet łączyć absolwentów szkół podstawowych z gimnazjum na takich zajęciach jak wychowanie fizyczne, angielski czy informatyka – dodaje.
358 tys. absolwentów gimnazjów starało się w zeszłym roku o miejsca w szkole średniej
727 tys. absolwentów ósmych klas podstawówek i trzecich gimnazjów będzie się starać o miejsca w szkołach średnich w tym roku