Panie krytykują wykreślenie z projektu ustawy 2.0 zapisu zrównującego do 65 lat wiek emerytalny pracowników naukowych.
Obecnie, jeżeli pracownica naukowa jest zatrudniona na umowę o pracę, to w kwestii przechodzenia na emeryturę obowiązują ją przepisy powszechnie obowiązujące, czyli 60 lat. W projekcie ustawy 2.0 znalazł się jednak przepis (art. 146 par. 1), zgodnie z którym wiek emerytalny nauczyciela akademickiego wynosi 65 lat.
– Był to postulat bardzo powszechnie wysuwany przez kobiety naukowców i uznaliśmy, że jest on w pełni zasadny – mówił w styczniu, podczas prezentacji drugiej wersji projektu, po konsultacjach, wicepremier Jarosław Gowin. Na ostatniej prostej regulacja ta została jednak wykreślona. – Rząd przychylił się do stanowiska minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, aby jednak w odniesieniu do kobiet naukowców zróżnicować wiek emerytalny – wyjaśniał Gowin na konferencji prasowej po Radzie Ministrów.
Zapytaliśmy MRPiPS, dlaczego nie chciało zgodzić się na taki zapis, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Pracownice naukowe nie kryją oburzenia. – Jesteśmy rozczarowane. Wygląda na to, że resort chce dać kobietom naukowcom przywilej, który może obrócić się przeciwko nim – komentuje Aneta Pieniądz z ruchu społecznego Obywatele Nauki. – Pozostawienie obecnych regulacji w zakresie wieku emerytalnego to odsuwanie kobiet od profesury. W Polsce osiąga się bowiem ten tytuł przeciętnie w wieku 57 lat – ocenia Anna Muszewska, również związana z Obywatelami Nauki.
A Joanna Czaplińska z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej mówi wprost: – Różnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn naukowców to oczywista dyskryminacja.
Nierówny wyścig
W ocenie Anety Pieniądz zrównanie wieku emerytalnego w kontekście kariery naukowej to korzystne rozwiązanie prorównościowe. – Osiąganie kolejnych etapów kariery akademickiej jest rozłożone w czasie. Poszczególne szczeble pokonuje się w różnym tempie, zależy to np. od dziedziny nauki. Jednak u kobiet, z różnych powodów, rytm kariery bywa odmienny niż w przypadku mężczyzn – często przyspiesza dopiero po wypełnieniu zobowiązań rodzicielskich. W konsekwencji szczyt możliwości twórczych kobiety osiągają w późniejszym wieku – wyjaśnia. Zdaniem ekspertki zrównanie wieku emerytalnego do 65 lat dla obydwu płci dawałoby kobietom więcej czasu na realizację celów zawodowych.
– Poza tym sam projekt ustawy 2.0 kładzie nacisk na kryteria merytoryczne jako podstawowy element projakościowy. Wszyscy naukowcy mają się ścigać według tych samych zasad. Ma nie być podziału na równych i równiejszych. Ale to tylko założenia. W praktyce kobiety nie będą rywalizować na równych zasadach. My będziemy się ścigać krócej. Przez niższy wiek emerytalny będziemy miały mniej czasu na osiągnięcie tego, co mężczyzna może zrealizować do 65. roku życia – dodaje.
Kobiet w nauce nadal mniej niż mężczyzn / Dziennik Gazeta Prawna
Resort nauki i szkolnictwa wyższego tłumaczy, że nie ma żadnego mechanizmu, który wymuszałby przejście na emeryturę. Oznacza to, że kobiety bez przeszkód będą mogły pracować dalej i władze uczelni nie będą mogły automatycznie rozwiązać stosunku pracy w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego. „Jest to jedynie uprawnienie, z którego można, ale nie trzeba skorzystać” – podkreśla MNiSW.
– Znamy tłumaczenie resortu. Naszym zdaniem jest to jednak przerzucanie odpowiedzialności na pracodawcę w bardzo wrażliwej sferze. Nikt nam nie zagwarantuje, że uczelnia nie wymusi na nas przejścia na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku. A szkoły wyższe z różnych powodów mogą mieć w tym interes – zaznacza Aneta Pieniądz.
Jednym z argumentów może być chęć zwolnienia miejsca młodym wobec chronicznego braku etatów. – Ten skądinąd słuszny postulat będzie uderzał przede wszystkim w kobiety – dodaje.
Potwierdza to Anna Muszewska. – W praktyce często zdarza się, że duże polskie uczelnie rezygnują z naukowców właśnie w wieku emerytalnym – mówi.
Aneta Pieniądz zwraca jednocześnie uwagę, że już teraz struktura władz na uczelniach jest zdominowana przez mężczyzn po sześćdziesiątce.
– Na przykład we władzach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich nie ma ani jednej kobiety – wtrąca Muszewska.
Oprócz kwestii naukowych istnieje też aspekt socjalny całej sprawy. – Stopień zaszeregowania i wysługa lat mają przecież niebagatelny wpływ na wysokość pensji będącej podstawą przyszłej emerytury. A krótszy okres pracy oznacza mniejsze świadczenie emerytalne – zaznacza Pieniądz.
Konieczne zmiany
Ekspertka nie ma wątpliwości, że jest też grupa pracownic akademickich, którym obecne regulacje są na rękę. – Nie wszyscy zatrudnieni na uczelniach robią przecież karierę naukową. Przykładowo np. lektorki czy starsze wykładowczynie z reguły nie biorą udziału w wyścigu o stopnie i tytuły. Dla nich być może jest to rozwiązanie korzystne. Jednak wykreślenie tego zapisu z projektu spowoduje, że wszystkie 60-latki będą traktowane tak samo. Co jest błędem – mówi Pieniądz.
Zdaniem Obywateli Nauki w projekcie ustawy 2.0 powinien zostać zapis dotyczący równego wieku emerytalnego pracowników naukowych, gdyż stosowanie do nich ogólnych zasad jest także nieopłacalne społecznie.
– To tak, jakby porównywać pracę sprzedawczyni w sklepie, która fizycznie ciężko pracuje, i obowiązujący powszechnie wiek może być dla niej optymalny, z działalnością akademika, specjalizującego się w dziedzinie, w której szczyt możliwości naukowych i dydaktycznych osiąga się między 55. a 65. rokiem życia, jak to często jest np. w humanistyce – konkluduje Pieniądz.
Etap legislacyjny
Projekt przyjęty przez rząd