Nie wszyscy nauczyciele dostaną 5 proc. podwyżki. Wzrost wynagrodzeń MEN sfinansuje zlikwidowanym dodatkiem mieszkaniowym. Stracą głównie pedagodzy z małych miejscowości.

Od 1 stycznia MEN likwiduje dodatek mieszkaniowy dla nauczycieli. Z listu, jaki Anna Zalewska przesłała ZNP, wynika, że sfinansuje on pięcioprocentowe podwyżki dla nauczycieli zapowiedziane na 2018 rok.

Z wyliczeń ZNP wynika, że w kwietniu nauczyciele będą zarabiać od 114 do 157 zł brutto więcej. Związek podkreśla, że w praktyce oznacza to, że wzrost wynagrodzeń w skali roku wyniesie 3,7 proc. – Jeśli do tego uwzględnimy inflację – podwyżki nie przekroczą nawet 2 proc.– wylicza prezes ZNP, Sławomir Broniarz.

Dodatek mieszkaniowy był dodatkiem obligatoryjnym – organ prowadzący musiał go wypłacić. Jego wysokość była uzależniona od liczby członków rodziny zamieszkałych na stałe we wspólnym mieszkaniu i wynosiła od 49 zł do 98 zł. Pobierały go osoby zatrudnione na wsi lub w mieście do 5 tys. mieszkańców. Oznacza to, że wysokość wynagrodzenia tych osób niewiele zmieni się po kwietniowych podwyżkach.

„Od 1 kwietnia 2018 roku nastąpi wzrost wynagrodzenia średniego nauczycieli o 5,35%, w tym podwyższenie kwoty bazowej dla nauczycieli o 0,35% związane ze zmianami ustawy Karta Nauczyciela – przesunięcie środków wydatkowanych dotychczas na dodatek mieszkaniowy” – czytamy w liście minister Anny Zalewskiej do szefów dwóch oświatowych związków ZNP i FZZ z 19 stycznia br.

Związek postuluje jednorazowe, 15-procentowe podwyżki. Domaga się też spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. W kwestii wzrostu wynagrodzeń pracowników oświaty współdziała z Forum Związków Zawodowych.