Wskaźniki umieralności z powodu raka szyjki macicy są w Polsce ponad dwukrotnie wyższe niż średnia w UE. Pod względem pięcioletniego okresu przeżycia osób, u których zdiagnozowano chorobę, w zestawieniu państw OECD byliśmy na przedostatnim miejscu, wyprzedzając jedynie Chile. Powód: choroba jest wykrywana zbyt późno. I jak wynika z zaprezentowanego ostatnio audytu społecznego profilaktyki antynowotworowej skierowanej do kobiet – niewiele wskazuje, by się to zmieniło.
Poprawić sytuację kobiet miały badania przesiewowe. NFZ wystartował z nimi w 2005 r. Osobny strumień pieniędzy skierowano na badania mammograficzne (dla kobiet w wieku 50–69 lat, raz na 2 lata) i cytologiczne (osoby w wieku 25–59 lat, raz na 3 lata). W ciągu dekady (dane bez 2015 r.) wydano na nie 1,2 mld zł. Zalety programu to brak skierowań i szybka realizacja – np. w mammobusach. Wiedząc jednak, że Polki trzeba do badań zachęcić i wyedukować, w ramach „Narodowego programu zwalczania chorób nowotworowych” (NPZCh) na lata 2006–2015 postanowiono sfinansować działanie centralnego i wojewódzkich ośrodków koordynujących. Zajęły się one m.in. rozsyłaniem zaproszeń na badania, przygotowywaniem akcji edukacyjnych, szkoleniem pracowników medycznych oraz kontrolą jakości badań (zwłaszcza początkowo był z nią problem). Co prawda centra z opóźnieniem dostawały pieniądze na realizację zadań, ale działały. Teraz świecą pustkami. Powód: poprzedni program zwalczania chorób nowotworowych wygasł, nowy nie zaczął działać. W listopadzie rząd (jeszcze poprzedni) przyjął uchwałę w sprawie ustanowienia kolejnego NPZCh na lata 2016–2024 (M.P. poz. 1165), ale szczegółów dotyczących badań profilaktycznych nadal nie ma. – W obszarze profilaktyki raka szyjki macicy i raka piersi planowana jest kontynuacja działań związanych z edukacją, kontrolą jakości badań oraz szkoleniami dla personelu medycznego – dowiedzieliśmy się w MZ.
Kiedy i przez kogo? Nie wiadomo, MZ jednak finansować ośrodków koordynujących już nie chce. Tracą na tym pacjentki, traci też NFZ. Jest bowiem ryzyko, że przebadanych zostanie mniej osób, a leczenie zaawansowanej choroby jest drogie i mniej skuteczne. Ponadto badanie w ramach programu profilaktycznego jest tańsze, bo nie wymaga wizyty ginekologicznej. Trudno więc oczekiwać, że gdy kobieta sama, bez zaproszenia przyjdzie sprawdzić stan zdrowia, w przychodni zachęcą ją, by wybrała rozwiązanie mniej dochodowe dla placówki.
Audyt obnaża słabości
Wcześniej prowadzone działania edukacyjne i promocyjne też szwankowały, choć zdaniem ekspertów lepsze były takie niż żadne. Słabości programów przesiewowych ukazał audyt społeczny zrealizowany wspólnie przez Fundację MY Pacjenci, Fundację Onkologiczną Osób Młodych „Alivia”, Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych oraz Icelandic Cancer Society. Wiele Polek nie wie tak podstawowych rzeczy, jak to, że badania są bezbolesne. Jedna trzecia nie jest w stanie powiedzieć, czy dostęp do badań jest prosty. Działania ośrodków koordynacyjnych były nieskoordynowane. Każdy miał osobną stronę internetową, każdy prowadził osobne kampanie informacyjne w mediach i placówkach medycznych. I często działania te były niedostosowane do potrzeb odbiorców lub wręcz dla nich niezrozumiałe.
Polki nie korzystają z profilaktyki / Dziennik Gazeta Prawna
– Nie chodzi o to, by krytykować bez celu, lecz by wyciągnąć wniosku z niskiej skuteczności programów i wreszcie podjąć działania, by to zmienić – zaznacza Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci.
Jednak na razie wiele wskazuje na to, że w nowym Narodowym Programie na kolejne 10 lat zabetonowane mogą zostać obecne nieefektywne rozwiązania. Organizacje zwracają m.in. uwagę, że potrzeba osobnych kampanii skierowanych do osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Często nie mają one regularnego kontaktu z lekarzem, a ryzyko śmierci z powodu nowotworu jest w ich przypadku nawet kilkukrotnie wyższe niż ogólnie w populacji.