Leczenie za granicą, znalezienie partnera albo giełda nasienia – to sposoby dla singli na skorzystanie z własnych zarodków. Co się stanie z pięcioma zarodkami, które zdeponowałam w klinice? Mogę płacić co roku blisko tysiąc złotych za utrzymywanie ich przy życiu, ale nie mam do nich prawa, w przeciwieństwie do rządu, który za 20 lat będzie mógł przekazać je do adopcji albo zutylizować – pisze jedna z matek.
In vitro dla singli / Dziennik Gazeta Prawna
Denerwuje się: „Oto w drugiej dekadzie XXI wieku dowiaduję się, że nie mam prawa do własnych dzieci. Że rządzący mogą mi je odebrać i oddać dowolnie wybranym obcym ludziom tylko dlatego, że jestem singielką”.
Takich kobiet może być w Polsce kilkaset. Lekarze szacują, iż 5 proc. klientów klinik leczenia niepłodności stanowiły właśnie samotne kobiety. Zarodki powstały, ale jeżeli kobiety ich nie wykorzystały przed listopadem ub.r., w Polsce nie będą już tego mogły zrobić. Pozostaje wyjazd za granicę. – Najwięcej wątpliwości zgłaszają pacjentki niemające partnera, a leczące się w przeszłości. Ich sytuacja, szczególnie gdy posiadają w banku zamrożone komórki jajowe lub zarodki, rzeczywiście jest skomplikowana – przyznaje Katarzyna Goch z sieci Invicta. W tym roku przeniesiono już zarodki dwóch osób. Swój materiał wycofują również osoby z zagranicy, które chciały w Polsce skorzystać z usług leczenia pozaustrojowego.
„Zdecydowałam się na dziecko jako samodzielna mama niedawno. To nie była łatwa decyzja, ale ją podjęłam” – pisała w zeszłym roku Zuzanna na jednym z forów. Tłumaczyła: „Zawsze pragnęłam mieć rodzinę, dzieci. Myślałam, że jak będę miała tyle lat, ile mam, będę miała wspaniałego męża, dom, psa i co najmniej dwójkę cudownych dzieci. Ułożyło się inaczej. Gdy dowiedziałam się, że mogę zostać mamą, korzystając z banku nasienia, myślałam, że oszaleję z radości. Teraz walczę z czasem... Oby zdążyć do 1 listopada”. Czy zdążyła – nie wiadomo. Kliniki przyznają, że przed wejściem w życie ustawy liczba zabiegów wzrosła.
Opcja wywozu, jako jedyna legalna furtka, nie jest jednak łatwa. Stowarzyszenie Nasz Bocian przyznaje, że ścieżka i sposoby przenoszenia nie zostały jeszcze przetarte. Wcześniej takie przypadki prawie się nie zdarzały, oprócz sytuacji związanych z emigracją. – To kosztowna opcja – przyznaje Katarzyna Kozioł z kliniki Novum w Warszawie, w której też otrzymują telefony z pytaniem o możliwość transferu zarodków do innych ośrodków. Mimo że i przewóz, i leczenie jest kosztowne.
Jest jeszcze jedna opcja, choć teraz nielegalna: skorzystanie z giełdy nasienia (nowa ustawa zakazuje handlu materiałem genetycznym). A jednak oferty nadal się pojawiają. „Mam bardzo mocne plemniki, zapłodnię cię w 97 proc., już pomogłem kilku parom, jestem zdrowy” – to jedno z ogłoszeń sprzed tygodnia i niejedyne.
– Podziemie będzie się rozwijać, już teraz można korzystać z ogłaszających się usług panów, którzy zapłodnią za drobną opłatą – opowiada Anna Krawczak, była prezes Stowarzyszenia Nasz Bocian. Wcześniej kobiety miały wybór, teraz dla niektórych może to być jedyna możliwość. – To zaś bardzo niebezpieczne, nie wiadomo, jakie choroby może mieć taki mężczyzna. Dzieje się to bez żadnego nadzoru medycznego – uważa Krawczak.
Single mogą też znaleźć partnera, osobę, która uzna ojcostwo, pomimo że nie będzie to jego biologiczne dziecko. To wiąże się z objęciem obowiązków wychowawczych i alimentacyjnych.
Dlatego większość kobiet, które znalazły się w takiej sytuacji, czeka, czy przepisy się nie zmienią. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara brak przejściowych przepisów, które regulowałyby sytuację samotnych rodziców, jest niezgodny z konstytucją. Kobiety, przystępując do procedury, nie wiedziały, że prawo zadziała wstecz. Dlatego rzecznik uważa, że tak skonstruowane przepisy naruszają zasadę państwa prawa, zaufania obywateli do państwa i prawa, prawa do prywatności i swobody decyzji o posiadaniu potomstwa oraz ochrony praw nabytych. Jego zdaniem nakaz oddawania do adopcji dziecka jest też niesłuszny: w konsekwencji, wbrew woli dawczyni komórki rozrodczej, a nawet bez jej wiedzy, inna kobieta może urodzić pochodzące z tej komórki dziecko.
– Sprawa wniesiona została przez rzecznika i czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny – wyjaśnia Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego w Biurze RPO. W tej sprawie stanowisko 19 stycznia 2016 r. zajął prokurator generalny, podzielając zarzuty niekonstytucyjności zaskarżonych przez rzecznika przepisów ustawy.